Fenomenalne wyniki Akademii Agrihandlera zaskoczyły nawet profesora Łyszczarza
– Czytałem o tym w literaturze, ale dopiero po raz pierwszy w swojej 45-letniej karierze zawodowej związanej z łąkarstwem mam okazję zobaczyć ten fenomen na żywo – takimi słowami profesor Roman Łyszczarz z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy, konsultant naukowy Akademii Agrihandlera, skomentował występowanie na doświadczalnych użytkach zielonych roślin motylkowych, które nie były na nim podsiewane. To, że te rośliny tu rosną i to w takiej ilości to, zdaniem profesora, przede wszystkim zasługa zastosowania przy rozlewaniu gnojowicy aplikatora doglebowego.
Zbiór trzeciego pokosu w ramach Akademii Agrihandlera za nami. Wyniki znowu wszystkich zaskoczyły. Nim je przedstawimy, warto dodać, że sens Akademii jest taki, aby pokazać rolnikom i hodowcom użytkującym użytki zielone, że bazując na nowoczesnych technologiach da się zbierać więcej paszy z takiej samej działki bez ponoszenia dodatkowych kosztów np. nawożenia. Akademia Agrihandlera nie jest projektem komercyjnym, tylko naukowym.
– Ten projekt przewidziany jest na trzy lata – mówi Aleksander Muss, dyrektor handlowy w firmie Agrihandler. – Działamy w trzech lokalizacjach w kraju. Wszędzie scenariusz jest taki sam i polega na tym, że działka, na której prowadzone są badania została uprzednio podzielone na cztery równe strefy badawcze. Każda zajmuje powierzchnię 1 hektara. Różnica między nimi jest taka, że na jednej stosowane jest nawożenie powierzchniowe według praktykowanego w gospodarstwie systemu opartego na beczkowozie i łyżce rozlewającej. Na kolejnej, wykonane jest nawożenie doglebowe dostarczoną przez nas beczką z aplikatorem. Dodatkowo na tej działce wykonywany jest zabieg aeracji, czyli napowietrzania darni, a jesienią to pole będzie jeszcze głęboszowane. Na następnej nie ma wykonywanej aeracji, ale jest za to stosowane nawożenie doglebowe. A na ostatniej, gnojowica jest rozlewana nawierzchniowo sprzętem rolnika, a dodatkowym zabiegiem wykonywanym przez naszą firmę jest aeracja.
Nawożenie doglebowe wpłynęło na skład botaniczny użytków zielonych
Jedno z pól doświadczalnych znajduje się w Łodygowie w gospodarstwie państwa Karwowskich. Ten użytek zielony został założony w 2017 roku. Gdy go oglądaliśmy 23 sierpnia br. było widać, że w sektorach, w których nawóz był podawany doglebowo zmienił się skład botaniczny z trawiastego na trawiasto-motylkowaty z wyraźnie zauważalną ilością lucerny siewnej i koniczyny łąkowej.
– Jak to możliwe, że zaczęła rosnąć tutaj lucerna czy koniczyna, mimo że nie były podsiewane? Nasiona roślin motylkowatych są na tyle twarde, że nawet jak zielonka z lucerny przejdzie proces kiszenia, a potem taka pasza zostanie skarmiona zwierzętom, to nasiona nadal utrzymują żywotność, bo ich zarodki nie ulegają destrukcji. Z gnojowicą kierowane są potem na pole i gdy trafiają na podatny grunt zaczynają kiełkować. W tym przypadku miało to miejsce, ale takie warunki udało się spełnić tylko tam, gdzie nawóz był wprowadzany do gleby – komentuje profesor Roman Łyszczarz.
Jak wzrost udziału roślin motylkowatych przełoży się na finalny plon?
Kluczowe pytanie jest takie, jak w praktyce wzrost udziału roślin motylkowatych przełożył się na finalny plon? Aby odpowiedzieć na to pytanie 23 sierpnia zaczęto zbierać materiał z poletek w ramach trzeciego pokosu. Do koszenia ruszył zestaw fińskiej firmy Elho składający się z kosiarki czołowej NM 3700 F o szerokości roboczej 3,7 metra oraz tylnej typu motyl NM 10500 SideFlow o szerokości regulowanej w zakresie od 9,4 do 10,5 m. W trakcie każdego przejazdu formowany był jeden pokos, co było zasługą wyposażenia tylnych kosiarek w przenośniki ślimakowe obracające się ze stałą prędkością 700 obr./min. Materiał był też uprzednio spulchniony, co było zasługą zastosowania spulchniaczy pokosu. Maszynę ciągał traktor JCB Fastrac 8330 o mocy 348 KM.
– Ten zestaw kosiarek posiada własny GPS, dzięki czemu po naciśnięciu jednego przycisku na sterowniku kosiarka czołowa sama się unosi przed uwrociem, a po pokonaniu odpowiedniego dystansu podnosi się również tylny zestaw. Wszystko działa w automacie – mówi Mateusz Wężyk, specjalista ds. produktu w firmie Agrihandler. – Co do wydajności, to w godzinę takim zestawem spokojnie można wykosić 12 hektarów. Dodam, że łąki w Łodygowie kosiliśmy ze średnią prędkością 15–16 km/h.
- Do doglebowej aplikacji gnojowicy Agrihandler wykorzystywał widoczny na zdjęciu wóz asenizacyjny Veenhuis Profiline 19450 ze zbiornikiem o pojemności 20 000 litrów z zawieszonym aplikatorem doglebowym Ecojet 7.60, wyposażonym w talerze, które rozcinają i odchylają darń tworząc bruzdę, w którą jest wlewany nawóz
- Pomiar wagi przewożonej zielonki
Do zwożenia materiału z pola wykorzystano przyczepę Schuitemaker Rapide 660 ze skrzynią o pojemności 42 m3. Z maszyną współpracował JCB Fastrac 8330 o mocy 348 KM. Elementem wyróżniającym w przyczepie jest ciągany podbieracz o szerokości 2 metrów. W standardowym pchanym podbieraczu, zielonka najpierw jest przerzucana do góry, a następnie podawana do tyłu na rotor. W maszynie holenderskiego producenta zadaniem podbieracza jest jedynie podrzucenie masy, która – dzięki niewielkiej odległości od rotora, który notabene ma 2 mety szerokości – jest od razu przez niego przechwytywana i podawana do skrzyni.
– Zaletą ciągnionego podbieracza jest dokładniejsze kopiowanie terenu, bo porusza się on nie na dwóch, ale na czterech kołach podporowych (układ tandemowy). I to nie wszystko, bo jak zachodzi potrzeba, można jeszcze dołożyć dodatkową parę kół – wyjaśnia Adam Zduńczyk z Agrihandlera, który jest menadżerem ds. kluczowych klientów oraz specjalistą od marek Schuitemaker oraz Veenhuis. – Ponadto, w pozycji transportowej taki podbieracz jest całkowicie schowany pod przyczepą, co ułatwia wjazd na pryzmę.
WYNIKI ZBIORU TRZECIEGO POKOSU ZIELONKI W GOSPODARSTWIE W ŁODYGOWIE |
|
Pole z technologią praktykowaną przez rolnika | 5460 kg |
Pole – aplikacja doglebowa i aeracja | 11 640 kg |
Pole – aplikacja doglebowa | 8120 kg |
Pole – aeracja | 4620 kg |
Wynik zaskoczył specjalistów Agrihandlera. Z pola zebrano aż 11 640 kg zielonki
W trakcie zbioru zielonka była rozdrabniana na odcinki długości ok. 4,5 cm. To zasługa zespołu tnącego opartego na 43 nożach. Operator korzystał z automatyki załadunku, która sama uruchamiała przenośnik podłogowy kierując się wskazaniami obciążenia przekładni i nacisku na przednią ścianę. Po zebraniu masy przyczepa przejeżdżała do gospodarstwa, gdzie odbywało się ważenie materiału. Na koniec zielonka była rozsypywana na pryzmie.
- Do zwożenia wykorzystano przyczepę Schuitemaker Rapide 660
– Wynik nas zaskoczył. Z pola, na którym pracował wóz z aplikatorem i na którym była stosowana aeracja udało się zebrać aż 11 640 kg materiału. To ponad dwa razy więcej w porównaniu do działki, na której była stosowana technologia praktykowana przez rolnika. Te dane jasno wskazują, jak duże możliwości tkwią w nowoczesnych technologiach – podsumował dyrektor Aleksander Muss.
Patronat medialny nad projektem Akademii Agrihandlera ma Polskie Wydawnictwo Rolnicze, wydawca m.in. takich tytułów jak: "Tygodnik Poradnik Rolniczy", "Elita Dobry Hodowca", "Top Agrar Polska" czy "Profi".
Przemysław Staniszewski
Zdjęcia: Przemysław Staniszewski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 38/2022 na str. 29. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.