Przy zaangażowaniu odpowiednich środków finansowych prace te stosunkowo łatwo zmechanizować w dużej, nowoczesnej oborze, przy projektowaniu której przewidziano możliwość zastosowania w przyszłości nowoczesnych rozwiązań technicznych, na przykład takich jak wóz paszowy. Problemy pojawiają się przy próbach zmechanizowania prac w zmodernizowanych budynkach z lat siedemdziesiątych, których wymiary są często bardzo niestandardowe.
Pierwsze próby
Z problemem zmechanizowania zadawania pasz w oborze z wąskim korytarzem paszowym uporał się Tadeusz Zalewski z Trzcińca Dużego w gminie Kosów Lacki w woj. mazowieckim. Posiada on gospodarstwo specjalizujące się w produkcji mleka, w którym główną paszą w żywieniu krów jest kiszonka z kukurydzy. Zadawanie jej sprawiało rolnikowi coraz większy problem. Najpierw zbudował wózek do rozwożenia kiszonki nieposiadający napędu. Był on bardzo pomocny, jednak pchanie go i ręczne zdejmowanie z niego paszy stawało się dla właściciela i jego żony coraz bardziej obciążające.
Modernizowany budynek jest dosyć niski, a główną jego wadą jest wąski korytarz paszowy. Odległość pomiędzy poidłami wynosi 150 cm, a w końcowym odcinku tylko 130 cm.
– Rozwożenie kiszonki małym wózkiem stawało się dla nas coraz bardziej uciążliwe. Wąski korytarz w oborze nie pozwalał na zastosowanie wozu paszowego, na zakup którego mieliśmy również za mało krów. Przy posiadanych 23 sztukach mlecznych ciężko byłoby o jego amortyzację. Ponieważ od dawna lubiłem majsterkować i ułatwiać sobie pracę, zastanawiałem się nad konstrukcją wózka z napędem oraz z możliwością samorozładunku. Zacząłem więc szukać materiałów i rozwiązań technicznych do budowy potrzebnej mi maszyny. Kluczowy w kwestii napędu okazał się czterosuwowy silnik benzynowy z rozdrabniacza do słomy, dla którego już od jakiegoś czasu nie mogłem znaleźć zastosowania w gospodarstwie – mówi Tadeusz Zalewski.
Zamontowany silnik o mocy 11 KM i pojemności 337 cm3 uruchamiany jest za pomocą rozrusznika z linką.
Układ napędowy
Napęd z silnika przekazywany jest przekładnią pasową do reduktora. Obroty redukowane są w stosunku 1:30. Dalej napęd na skrzynię jezdną przechodzi poprzez wał napędowy do tylnego mostu. Podwozie i rama wózka zrobione są przez właściciela w takich wymiarach, by pasowały do szerokości i wysokości korytarza w oborze. Szerokość maszyny wynosi 1 m. Natomiast długość burt wynosi 2,7 m, a ich wysokość konstruktor określa na 1 m.
Do rozładunku wózka służy przenośnik podłogowy podobny do tego, który stosowany jest w roztrząsaczach obornika. Do jego wykonania posłużyły listwy, łańcuchy i koła łańcuchowe z rozrzutnika. Napęd na przenośnik pochodzi z wału przekazującego moment obrotowy na tylny most. Poprzez przekładnię pasową jest wprawiany w ruch obrotowy wałek pośredni. Na jego końcu zamocowano koło zębate, które poprzez łańcuch współpracujący z drugim kołem przekazuje napęd na przenośnik podłogowy.
Manewrowanie z pomostu
Właściciel zamontował przekładnię jezdną z „Miśka”, czyli wózka do rozwożenia pasz płynnych. Za pomocą dźwigni przełącza się napęd wózka do przodu lub do tyłu. Dźwignia posiada również położenie zerowe. Do skręcania tym pojazdem służy „układ kierowniczy” pomysłu pana Tadeusza. Przy jego pomocy manewruje się bliźniaczym kołem skrętnym. Aby zmniejszyć opór przy skręcaniu, zamontowano w nim 2 łożyska toczne. Wózkiem kieruje się, stojąc na metalowym podeście.
– Półośki do kół napędowych oraz koła napędowe 13-calowe pochodzą z samochodu osobowego. W przyszłości chciałbym założyć opony z grubszym bieżnikiem, aby uzyskać lepsze efekty na nierównym terenie – dodaje Zalewski.
Burty skrzyni załadunkowej o wysokości niemal metra wykonane zostały z profili zamkniętych 40 x 40 mm i blachy 0,5 mm. Rama z profili wzmocniona została kształtownikami zamontowanymi pionowo co 50 cm. Natomiast jej podłoga jest drewniana, z desek sosnowych o grubości 2,7 cm. Konstrukcja podwozia składa się z ceowników 60 x 160 mm wygiętych z blachy. Pod skrzynią i silnikiem znajdują się dodatkowe wzmocnienia. Część z elementów konstrukcji została wykonana w zakładzie rzemieślniczym. Niektóre z nich zostały dodatkowo ocynkowane.
Wprawdzie wózek jest już wykorzystywany do zadawania pasz, ale wymaga wprowadzenia pewnych poprawek. Najważniejszym elementem do poprawienia jest zbyt duża prędkość przenośnika podłogowego, która powoduje za szybki rozładunek paszy.
Konieczne poprawki
– Nie jestem specjalistą i nie robiłem żadnych obliczeń co do ilości rozładowywanej paszy. W praktyce okazało się, że ten element trzeba poprawić. Zrobię to poprzez zwiększenie koła pasowego przekazującego napęd na wał napędzający przenośnik. Muszę również wykonać wałek z palcami działający na zasadzie wałka w roztrząsaczu obornika. Potrzebna będzie przy nim również osłona zabezpieczająca go przed krowami w czasie przejazdu. Obecnie napędzane jest tylko jedno koło jezdne. W przyszłości przerobię również tę przekładnię, by przekazywała napęd na oba koła – dodaje Zalewski.
Od zrodzenia się pomysłu na wózek paszowy z napędem do jego uruchomienia minęło sporo czasu, bo prawie dwa lata. Wykonywany był tylko w wolnych chwilach, których w gospodarstwie nie ma za wiele. Dlatego trudno dokładnie oszacować koszty zakupu użytych materiałów. Wartość silnika to około tysiąc zł. Zakupione zostały również listwy, łańcuchy, przekładnie, blacha i profile stalowe. Razem będzie to ponad 3 tys. zł. Józef Nuckowski