Najlepszym tego przykładem jest Jan Miszewski ze wsi Kosobudy w powiecie chojnickim (pomorskie). Rolnik prowadzi gospodarstwo, które nastawione jest na produkcję bydła opasowego. Oznacza to, że zwierzętom trzeba zapewnić dużą ilość paszy do transportu, do którego niezbędny jest odpowiedni sprzęt.
– W mojej okolicy bardzo trudno znaleźć chętne osoby do pracy. Musiałem więc produkcję zmechanizować. Niestety, fabryczny sprzęt jest bardzo drogi, wybrałem więc inne rozwiązanie – opowiada Jan Miszewski.
Pasją rolnika jest obróbka metalu. Wykorzystując swoje zamiłowania, postanowił od podstaw stworzyć maszynę, która odpowiadałaby potrzebom jego gospodarstwa. Na ogół rolnicy korzystają z ładowarek teleskopowych lub też ładowaczy czołowych. To pierwsze rozwiązanie jest bardzo drogie, drugie, choć tańsze, nie zawsze odpowiada potrzebom wszystkich rolników. Dlatego też w gospodarstwie Miszewskiego pracuje samodzielnie skonstruowany ładowacz do bel.
Z przodu lub z tyłu
Urządzenie zawieszane jest na TUZ zarówno tylnym, jak i przednim, na którym jego obsługa jest znacznie wygodniejsza. Wszystko zależy od wyposażenia traktora. Przeznaczone jest do podnoszenia i transportu bel zarówno słomy, siana, jak i ciężkiej sianokiszonki. Rolnik twierdzi, że ładowacz potrafi unosić ładunki o wadze nawet
1 tony na wysokość sięgającą ponad 5 metrów. Parametry te są imponujące, zważywszy na to, że ładowacz nie potrzebuje ogromnej mocy, by móc sprawnie działać. Wystarczy, że zaczepiony zostanie do ciągnika o mocy 70 KM.
– Maszynę zrobiłem z elementów, które każdy może kupić w hurtowniach stali. Podstawowym elementem ładowacza jest rama wykonana ze stalowego profilu o wymiarach 100 x 100 x 5 mm – mówi Miszewski.
Rolnik posiada doskonale wyposażony warsztat, którego nie powstydziłby się niejeden profesjonalny zakład zajmujący się obróbką metalu. Znajduje się w nim m.in. prasa hydrauliczna do stali o nacisku 30 ton.
Ramię wynoszące, zakończone widłami, sterowane jest siłownikiem z kiszonkowego wycinaka, który jest zasilany z hydrauliki zewnętrznej ciągnika.
– Niektóre wycinaki kiszonek są wyposażone w windę. Rolnicy rzadko je wykorzystują, więc odkupując siłownik od sąsiada, zmniejszyłem koszty budowy maszyny – opowiada Miszewski.
Widły samopoziomujące
Aby ładowacz mógł optymalnie pracować, wystarczy pompa o średniej wydajności. Na uwagę też zasługuje sterowanie, które nie sprawia najmniejszych trudności. Ruch odbywa się bowiem tylko w dół i w górę za pomocą podnośnika w traktorze. Możliwe jest to dzięki zastosowaniu samopoziomujących się wideł (także z wycinaka kiszonek), co niezwykle ułatwia obsługę.
Ładowacz nie tylko może pracować w gospodarskich zabudowaniach. Świetnie sprawdza się na polu. Został wyposażony w zaczep, dzięki czemu możliwe jest ciągnięcie przyczepy, jeśli traktor nie posiada przedniego TUZ.
– Na polu wystarczy tylko odczepić przyczepę i bardzo sprawnie odbywa się zbiór słomy bądź siana – twierdzi Jan Miszewski.
Dobrze położony lakier sprawia wrażenie, jakby maszyna wykonana była przez fabrykę zajmującą się produkcją seryjną. Brakuje jedynie oznaczeń i firmowego logo.
Co zrozumiałe, tak okazale prezentująca się maszyna przy jednoczesnej olbrzymiej funkcjonalności wzbudza niemałe zainteresowanie nie tylko sąsiadów. Atutem ładowacza jest też jego cena. Jak oblicza Jan Miszewski, koszt wyprodukowania ładowacza, choć trudny do oszacowania, wyniósł nie więcej niż kilka tysięcy złotych.
O mniejszych parametrach
W warsztacie trwają prace nad podobnym urządzeniem, jednak o mniejszych osiągach. Kolejny ładowacz montowany będzie na Ursusie C-330 lub C-360. Chwytak także będzie samopoziomujący, jednak wysokość oraz udźwig maksymalny ulegnie ograniczeniu. Maszyna unosić będzie się maksymalnie do 4 m, zaś waga beli nie będzie przekraczała 0,5 tony. Mniej wytrzymała będzie też stal. Profil ulegnie ograniczeniu i wynosić będzie
80 x 80. Słabsze także będzie serce ładowacza, czyli siłownik.
Samodzielne konstrukcje w wielu przypadkach są wykonane z solidnych materiałów. Niestety rzadko zdarza się, że są one poddawane testom i specjalistycznym obciążeniom. A te pokazują słabe punkty konstrukcyjne. W takich przypadkach użytkowane są na własną odpowiedzialność.
Tomasz Ślęzak