Myślałem nad używanym Zetorem – wspomina Eugeniusz Wróblewski. – Pojechałem nawet obejrzeć jeden taki ciągnik pod Augustowem, który był wyceniany na 50 tys. zł. Był to 65-konny model 7045 z przebiegiem 1800 motogodzin. Wizualnie maszyna prezentowała się bardzo dobrze. Jednak po uruchomieniu silnika zauważyłem, że późno gaśnie kontrolka ciśnienia oleju. Po głębszych oględzinach okazało się, że Zetor ma mocno przytarty silnik, który nadaje się już tylko do generalnego remontu. Po tej sytuacji zacząłem się rozglądać za nowym, ale tanim ciągnikiem. W punkcie sprzedaży ciągników i maszyn w Wasilkowie miałem okazję obejrzeć Belarusa 820. Maszyna była dostępna od ręki i po rabatach za jedyne 60 tys. zł. Decyzja mogła być tylko jedna. W 2010 roku ciągnik ruszył do pracy w gospodarstwie.
Ponad 1000 bel rocznie
Belarus 820 był czwartym ciągnikiem w gospodarstwie. Oprócz niego park maszynowy tworzy pochodzący z 1967 roku Ursus C-4011 przerobiony na sześćdziesiątkę, który na stałe podczepiony jest do wozu paszowego Metal-Fach T659 o pojemności 7m3. Kolejnym ciągnikiem jest Ursus C-360-3P wykorzystywany do lżejszych prac oraz do załadunku wozu paszowego. W tym zadaniu „wspiera go” Władimirec T-25A, który, co ciekawe, ma zamontowane wspomaganie układu kierowniczego. Ten sprzęt wykorzystywany jest również do napędu owijarki do bel. Belarus jest najmocniejszym ciągnikiem w gospodarstwie. Jest również najbardziej eksploatowanym, bo do dzisiaj przepracował już ponad 2500 motogodzin. Pracuje w orce z czteroskibowym pługiem zagonowym oraz doprawia rolę trzymetrowym agregatem. W sezonie zbioru zielonek podczepiana jest do niego kosiarka dyskowa SaMASZ KDT o szerokości roboczej 2,60 m oraz prasa zwijająca walcowa Metal-Fach Z-562. Rocznie takim zestawem formowanych jest nawet ponad 1000 bel. Białoruski ciągnik ma co robić również zimą, bowiem służy do przewożenia obornika z obory do miejsca składowania.
– Na gwarancji była w nim wymieniana prawa półoś oraz tarcza wałka WOM-u. Jak na razie, to były jedyne naprawy wykonane w tym ciągniku – stwierdza Eugeniusz Wróblewski. – Belarus był ciągnikiem tanim, więc nie wymagam od niego nie wiadomo czego. Moim zdaniem, mógłby jedynie trochę mniej spalać. Współpracując z kosiarką zużywa do 12 litrów paliwa na godzinę. Moim zdaniem, to sporo, choć takim zestawem, który porusza się po łące z prędkością do 11 km/h, w godzinę jestem w stanie wykosić 2,5 hektara łąki. Nie mierzyłem spalania przy pracach uprawowych. Mogę jedynie powiedzieć, że w zeszłym roku na zaoranie pięć i pół hektara pola po kukurydzy i doprawienie roli agregatem ciągnik zużył łącznie około 120 litrów oleju napędowego.
18 biegów do przodu
Belarus 820 jest prostym, w pełni mechanicznym ciągnikiem. Pod jego maską pracuje wolnossący czterocylindrowy silnik MMZ D-243 o pojemności skokowej 4,75 litra i mocy 81 KM. Silnik pracuje w zakresie od 600 do 2380 obr./min, przy czym przy 1400 obr./min osiąga maksymalny moment obrotowy wynoszący blisko 297 Nm. Eugeniusz Wróblewski regularnie wykonuje przeglądy silnika stosując przy tym dobre jakościowo oleje. Jego zdaniem, to podstawa długotrwałej i bezawaryjnej eksploatacji. Przeglądy są tutaj wykonywane bardzo często, bo co 125 motogodzin, przez co rocznie przypadają nawet trzy wymiany olejów. Koszt jednej wymiany nie jest jednak duży, bo oscyluje w granicach 200 zł. W tym ciągniku zastosowano bowiem „mokry” filtr powietrza w kąpieli olejowej, którego wkładów nie trzeba wymieniać, ale wystarczy je oczyścić. W układzie przeniesienia napędu białoruskiej maszyny pracuje niezsynchronizowana skrzynia biegów, która oferuje 18 przełożeń do przodu i 4 do jazdy w tył. Jak podkreśla rolnik, dla nowego użytkownika obsługa przekładni może nastręczyć nieco problemów. Biegi zmieniane są dwiema dźwigniami, przy czym jednym drążkiem położonym z prawej strony fotela operatora wybierane są zarówno cztery biegi polowe, pięć szosowych, jak i dwa przełożenia wsteczne. Drugą dźwignią, znajdującą się centralnie, przełączane są jedynie biegi wolne (żółw) i szybkie (zając).
– Moim zdaniem, obsługa skrzyni to kwestia przyzwyczajenia – dodaje rolnik. – Trzeba pamiętać, aby nie szarpać dźwignią, gdy nie chce włączyć się bieg. Wtedy trzeba lekko zwolnić nacisk na pedał sprzęgła, a dopiero po tym próbować załączyć kolejne przełożenie.
Przełącznik pod ciągnikiem
Układ hydrauliczny ciągnika zasilany jest pompą o wydatku 45 l/min. Aby ją załączyć, należy przestawić dźwignię wyprowadzoną z prawej strony silnika, tuż przed kabiną. Jest to lepsze rozwiązanie niż to stosowane w obecnie produkowanych ciągnikach Belarus 820, gdzie aby załączyć pompę, trzeba przestawić płytkę ustalającą, po uprzednim odkręceniu śrub. Ciągnik posiada trzy pary wyjść hydraulicznych, z tego aż dwie są wyprowadzone do przodu. Nie jest to korzystne rozwiązanie, choć białoruski producent tłumaczy to możliwością zamontowania i podłączenia ładowacza czołowego. Do obsługi szybkozłączy służą dźwignie, które znajdują się w przedniej części kabiny (z prawej strony obok deski rozdzielczej). W ich sąsiedztwie znajduje się dźwignia hamulca postojowego. Takie położenie należy uznać za mało praktyczne. Największym jednak mankamentem Belarusa jest sposób przełączania prędkości wałka WOM z 540 na 1000 obr./min i odwrotnie, bowiem przełącznik znajduje się… pod ciągnikiem?! Trzeba więc położyć się pod maszyną i odbezpieczyć włącznik odkręcając śrubę kluczem i przestawić go na odpowiednią pozycję odpowiadającą danej prędkości wałka. Właściciel maszyny na razie tej czynności nie musiał wykonywać, bo wszystkie współpracujące z ciągnikiem maszyny napędzane są WOM-em obracającym się z jedną prędkością 540 obr./min. Warto dodać, że te obroty wałka osiągane są przy 2080 obr./min silnika. Z kolei wyższa prędkość wałka uzyskiwana jest, gdy silnik kręci się z prędkością 2180 obr./min. Za plus białoruskiej maszyny należy uznać czytelny i dobrze widoczny wskaźnik z odczytem na skali diodowej do prędkości obrotowych wałka. Bardzo słabo jest natomiast widoczna lampa kontrolna świecy płomieniowej.
– Na naszych terenach zdarzają się bardzo duże mrozy, dlatego przed uruchomieniem ciągnika zimą załączam świecę płomieniową – zauważa Eugeniusz Wróblewski. – Gdy lampka zaczyna migać, ciągnik można zacząć uruchamiać. Problem w tym, że w dzień praktycznie nie jest widoczna kontrolka wskazująca gotowość do startu. Lepiej to wygląda wieczorem. Niemiej jednak, ani razu nie zdarzyło się, aby ciągnik nie odpalił zimą.
Przemysław STANISZEWSKI