Do fabryki Ursusa wkroczył komornik zajmując zapasy magazynowe oraz rzeczy ruchome przeznaczone do przetworzenia na poczet długu w wysokości ponad 10 mln zł oraz odsetek w kwocie ponad 600 tys. zł wobec banku PKO Bank Polski. Na trzy miesiące sąd zawiesił jednak jego postępowanie. Ale to nie jedyne problemy, z którymi zmaga się obecnie lubelska spółka.
Quo vadis, Ursus?
Ursus balansuje na krawędzi. Aby nie ogłosić upadłości, w zeszłym roku w Sądzie Rejonowym w Lublinie złożył wniosek o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego, a sąd przychylił się do tego wniosku. Ursus przedstawił plan restrukturyzacji, podczas którego objęty jest ochroną przed wierzycielami. Plan ten zakłada całkowitą spłatą zadłużenia do 2023 roku, a początek spłaty ma nastąpić od 13 miesiąca obowiązywania układu. Wierzyciele jednak dopytują się o swoje zobowiązania, bo wciąż nie ma dla nich propozycji układowych.
Ursus zastrzega, że do końca marca takowe się pojawią. Problemem jest też to, że choć Ursus jest notowany na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych i jest zobligowany do przedstawiania wiadomości akcjonariuszom na temat sytuacji w spółce, to podaje informacje do publicznej wiadomości z opóźnieniem. Przykładem są
działania komornika upublicznione dopiero po 9 dniach, od kiedy zarząd Ursusa wiedział o takim postępowaniu. Mimo tego Ursus cały czas wierzy, że wyjdzie na prostą podając w komunikacje prasowym, że „
spółka kupuje surowce i nadal produkuje. Nie ma w tej ch...