Gospodarstwa specjalizujące się w produkcji mleka coraz powszechniej wykorzystują wóz paszowy do mieszania i zadawania karmy krowom. Nowe urządzenia, mimo szeregu zalet, mają tylko jedną wadę – dość wysoką cenę. Za nowy model z pionowym ślimakiem, o pojemności 6 – 7 m3, trzeba zapłacić ok. 60 tys. zł. Dla większości gospodarstw jest to kwota zbyt wysoka. Okazuje się jednak, że są specjaliści, którzy potrafią zbudować wóz paszowy od podstaw. Jednym z takich konstruktorów i wykonawców jest Jan Mańkowski, który od lat wspomaga swoją pracą gospodarstwo Stanisławy i Franciszka Kurowskich z Goryszewa w woj. kujawsko-pomorskim. Przy zaangażowaniu rodziny oraz wykorzystaniu materiałów z odzysku, wóz paszowy o pojemności ok. 6 m3 można wykonać za 7 tys. zł, nie wliczając w to ponad miesiąca własnej pracy.
Koła i rama
– Już od najmłodszych lat pasjonowało mnie budowanie i modernizowanie maszyn rolniczych – mówi Jan Mańkowski, który niebawem skończy 80 lat.
Wykonany przez Mańkowskiego wóz paszowy działa w gospodarstwie z powodzeniem już od dwóch lat. Pomysł jego zbudowania zrodził się po wizycie u rolnika, który wykorzystuje taki sprzęt od kilku lat.
– Po obejrzeniu wozu paszowego powiedziałem gospodarzowi, że taką maszynę można samemu wykonać, na co rolnik zareagował uśmiechem – dodaje Mańkowski.
Realizacja pionierskiego wyzwania zaczęła się od zgromadzenia materiałów. Warto zaznaczyć, że większość blach i innych podzespołów maszyny zrobiona jest z materiałów pochodzących głównie ze złomowiska.
– Na początku trzeba było wykonać jednoosiowe podwozie. Koła o wymiarach 7.50 – 20 i oś pochodziły od przyczepy – wspomina Mańkowski.
Zdecydowaną większość prac przy budowie wozu wykonał Jan Mańkowski, ale w tym dziele wspierali go także Włodzimierz i Franciszek Kurowscy. Następnym etapem było zbudowanie ramy i zaczepu do ciągnika. Podstawą do ich wykonania było przyspawanie dwóch ceowników gorącowalcowanych (70 mm) tak, aby tworzyły profil zamknięty. Warto zaznaczyć, że ramę wozu solidnie wzmocniono, a przy zaczepie została zamontowana regulowana stopa podporowa. W dalszej kolejności, działania skupiły się na wykonaniu dna zbiornika wozu paszowego. Posłużyła do tego celu blacha o grubości 12 mm. Natomiast zbiornik został stworzony z pociętych z arkusza pasów blachy o grubości 5 mm. Z lewej strony zbiornika znajduje się okno wysypowe o wymiarach 80x40 cm. Konstruktor zadbał także o możliwość regulacji z ciągnika wysokości otwarcia zasuwy. Do tego celu wykorzystuje się hydraulikę zewnętrzną traktora i siłownik dwustronnego działania. Dużo czasu trzeba było poświęcić na wykonanie ślimaka mieszającego. Jego podstawą jest blacha o grubości 6 mm.
Mieszanie
i rozdrabnianie
Do podstawy zostały przyspawane blachy (w kształcie klinów) tworzące stożek. Kolejnym zadaniem było przyspawanie zwojów ślimaka na obwodzie stożka. Aby można było (oprócz mieszania komponentów) pociąć na kawałki np. sianokiszonkę, trzeba było przykręcić do zwojów noże tnące. W celu poprawienia i przyspieszenia procesu uzyskiwania jednorodnej paszy, zamontowano w zbiorniku 2 regulowane przeciwnoże.
Kolejnym etapem prac było zainstalowanie przekładni, która napędza ślimak mieszający.
– Do tego celu posłużyła przekładnia ślimakowa, która niestety po dwóch tygodniach eksploatacji doszczętnie się zużyła – dodaje Mańkowski.
Kolejna przekładnia kątowa z kołami zębatymi okazała się mocniejsza od poprzedniej, ale i tak jej żywot nie był zbyt długi. Problem z napędem ślimaka rozwiązało dopiero zamontowanie dodatkowej przekładni kątowej. W tym przypadku napęd z WOM ciągnika przekazywany jest za pomocą wału przegubowo-teleskopowego na pierwszą przekładnię kątową umieszczoną z prawej strony wozu paszowego. Ta z kolei przekazuje napęd na drugą przekładnię napędzającą ślimak mieszający.
Efekty pracy
Wóz paszowy bez problemu pracuje z Zetorem 6911. Jakość mieszania i rozdrabniania kiszonek i innych komponentów w wozie paszowym własnej konstrukcji jest praktycznie porównywalna z markowymi maszynami, zarówno pod względem otrzymanej paszy, jak i czasu mieszania. Efekty zastosowania wozu paszowego były widoczne już po kilku tygodniach użytkowania sprzętu. Średnia dzienna mleczność krów wzrosła w granicach od 1,5 do 2 l mleka. W gospodarstwie utrzymywanych jest ok. 80 szt. bydła, w tym 30 krów dojnych.
Krzysztof Grzeszczyk