TPR: W tym roku mija 25. rocznica działalności firmy POLMLEK, której jesteście ojcami założycielami. Panowie: jakie były początki waszego wspólnego mleczarskiego biznesu?
Andrzej Grabowski: – Pamiętam datę naszego pierwszego spotkania. Było to 24 sierpnia 1994 roku w Obłudzinie – niedaleko Makowa Mazowieckiego. Jurek miał tam mały zakład przetwarzający mleko.
Jerzy Borucki: – To spotkanie zostało poprzedzone moim telefonem do Andrzeja. A w Obłudzinie to był nie zakład, ale po prostu zakładzik, umiejscowiony w starej wyremontowanej oborze, który pracował od 1992 roku. Proste urządzenia do przetwórstwa mleka na twaróg i śmietanę – zakupiłem w Fundacji Zielone Płuca Polski. Nie korzystałem przy tym z żadnego wsparcia ani kredytów, które były wówczas horrendalnie drogie. Byłem właśnie po ślubie i na ten cel przeznaczyliśmy z żoną ślubne prezenty. Pragnę dodać, że do uruchomienia tego zakładziku namówił mnie teść.
TPR: Proste pytanie: od kiedy jesteście związani z branżą mleczarską?
Jerzy Borucki: – Moi rodzice odstawiali mleko do zakładu w Gąsewie i produkcja mleka towarzyszyła mi od dzieciństwa.
Andrzej Grabowski: – Ten zakład nie wytrzymał tempa zmian gospodarczych w naszym kraju i popadł w kłopoty. Zaryzykowaliśmy i wspólnie nabyliśmy Gąsewo od likwidatora. I tak się zaczęło. Powstała firma Andex – protoplasta firmy POLMLEK. Natomiast moje związki z mleczarstwem, które mnie zawsze fascynowało, to początki lat dziewięćdziesiątych. Wówczas prowadziłem firmę, która sprowadzała z terenu Rosji mleko w proszku i kazeinę.
- Prezes Jerzy Borucki
- Prezes Andrzej Grabowski
TPR: Na czym polegało ryzyko związane z zakupem Zakładu w Gąsewie?
Jerzy Borucki: – 1 września 1994 roku, gdy rozpoczęliśmy działalność, w tym zakładzie było zatrudnionych 7 osób, zaś ilość dostarczanego mleka wynosiła zero!
Andrzej Grabowski: – Od ponad dwóch miesięcy nie prowadzono w nim skupu mleka. Ale na jego terenie swój punkt skupu miała mleczarnia Praga – położona w Warszawie przy ulicy Bieżuńskiej.
Jerzy Borucki: – Powoli jednak zaczęliśmy odzyskiwać swoich dostawców. A w zakładzie produkowaliśmy kazeinę. Nie da się ukryć, że początki naszej wspólnej działalności gospodarczej były trudne i nie zapowiadały jakichś wielkich sukcesów.
TPR: Ale już sukcesem można nazwać zakup spółdzielczych zakładów w Olsztynie w 1995 roku i w Gdyni w 1996 roku?
Andrzej Grabowski: – Na szerokie wody zamierzaliśmy wypłynąć w 1998 roku, gdy zaczęliśmy rozmowy z niemieckim partnerem, związane z budową nowoczesnego zakładu w Makowie Mazowieckim.
Jerzy Borucki: – Kupiliśmy grunty pod tę inwestycję i budowa ruszyła. Doprowadziliśmy inwestycję do końca, łącznie z jej pełnym rozruchem!
- Zakład w Raciążu – widok z lotu ptaka
TPR: Jednak dopiero w 2014 roku mleczarnia w Makowie Mazowieckim znalazła się w Grupie Kapitałowej POLMLEK?
Andrzej Grabowski: – Tak, bowiem firma Onken chciała samodzielnie prowadzić działalność na polskim rynku. Jednak się szybko wycofała sprzedając Maków – po dwóch latach pracy – znanej na cały świat firmie spożywczej: Dr Oetker. Tak więc po 12 latach z pewnymi przygodami ta nowoczesna mleczarnia znalazła się w POLMLEKU.
TPR: Wspólna inwestycja z Onkenem miała być przełomem w działalności POLMLEKU, ale…
Andrzej Grabowski: – Na pewno takim przełomem był zakup od właściciela holenderskiego dużego zakładu w Lidzbarku Warmińskim. Jak powszechnie wiadomo, Holendrzy przejęli tę mleczarnię od Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Lidzbarku Warmińskim.
Jerzy Borucki: – Był to dobry wybór, duży skok do przodu. Ale myśląc o przyszłości musieliśmy poważnie zainwestować w Lidzbark. I ten proces inwestowania trwa do dzisiaj. Dodajmy, że jest to proces kosztowny. Jednak wykorzystaliśmy do tego celu także środki pochodzące z Unii Europejskiej. Zaś sztandarową inwestycją stała się budowa ultranowoczesnej serowni, która na sery mogła przerabiać nawet milion litrów mleka dziennie. Uruchomiliśmy też nowoczesną linię do produkcji mozzarelli, o wydajności 1000 ton miesięcznie. Kolejną inwestycją była masłownia, której zdolności produkcyjne w ciągu miesiąca sięgają 1500 ton. Wybudowaliśmy też nową proszkownię i zmodernizowaliśmy starą. Wnet też zaczęliśmy proces plastrowania serów. Do Lidzbarka została również przeniesiona z warszawskiego Serwaru, w którym nabyliśmy większość udziałów, linia do produkcji serów topionych.
- Zakład Mazowieckiej Spółki Mleczarskiej w Makowie Mazowieckim
TPR: Jednak ów nowoczesny Zakład w Lidzbarku Warmińskim otrzymał kolejną ogromną dawkę nowoczesności: olbrzymią proszkownię – jedną z najnowocześniejszych na świecie.
Andrzej Grabowski: – 24 kwietnia 2016 roku ten gigant zaczął swoją działalność produkcyjną. Pracuje więc już ponad 3 lata. I jednomyślnie stwierdzamy – bo to jest także opinia Jurka – że wybór tej inwestycji był bardzo trafny, że był to starzał w dziesiątkę. Prostym dowodem jest rozbudowa tej olbrzymiej proszkowni. Instalujemy w niej bowiem linię proszkowniczą tzw. Filtermate do produkcji wyrobów natłuszczanych – do 70 procent tłuszczu. Obecnie podstawowymi produktami wspomnianej fabryki proszków, która może przerobić 3 miliony 200 tysięcy litrów serwatki w ciągu doby, są białka serwatkowe oraz laktoza. Ta nieco starsza linia była pierwszą tego typu inwestycją w Polsce, a trzecią w Europie. Nowa, obecnie budowana, będzie też pierwszą w Polsce i drugą albo trzecią w Europie. Powstaje ona w oparciu o najnowszą technologię rodem z USA.
Jerzy Borucki: – Na najnowszej linii będziemy wytwarzać nie tylko natłuszczane mleko w proszku, ale też i natłuszczany proszek serwatkowy zrobiony z kwaśnej serwatki. POLMLEK jest bowiem dużym producentem twarogów. Ta linia może wytwarzać 160 ton produktów na dobę. Wśród nich będą takie, które powstaną z pewnych pozostałości, które trafiłyby do oczyszczalni ścieków. Jest to więc inwestycja przyjazna ochronie środowiska naturalnego.
TPR: Ale nie tylko Lidzbark Warmiński! Wszak i inne zakłady z grupy POLMLEK są nowocześnie wyposażone, choćby Zakład w Raciążu czy też w Grudziądzu.
Andrzej Grabowski: – Zakład w Raciążu, oczywiście o znacznie uboższym standardzie technicznym, był własnością spółdzielni mleczarskiej, która wpadła w kłopoty. Dlatego też poszukiwała inwestorów. I my od takiego inwestora – dodajmy, że z Arabii Saudyjskiej – kupiliśmy Raciąż. Należy tutaj podkreślić, że zakład w Gościnie nabyliśmy od globalnego mleczarskiego giganta, jakim jest firma Arla.
Jerzy Borucki: – Obecnie w Raciążu przerabiamy około 1 miliona 200 tysięcy litrów mleka i 300 tysięcy litrów kwaśnej serwatki. Wytwarzamy tam również mleko w proszku, w tym mleko pełne, które konfekcjonujemy. Raciąż jest też istotnym producentem mleka UHT oraz twarogów. W Raciążu pracuje również linia do produkcji serka wiejskiego przeniesiona z zakładu w Gdańsku Maćkowych – część maszyn z Maćkowych trafiła też do Makowa.
Andrzej Grabowski: – Natomiast nowoczesny zakład w Grudziądzu trafił do naszej Grupy jako zakup od polskiego, prywatnego kapitału. Obecnie przerabia się w nim na sery twarde, mozzarellę i masło około 500 tysięcy litrów mleka dziennie.
- Zakład w Tymienicach (Fortuna należy także do Grupy Kapitałowej Polmlek)
TPR: Kilka tygodni temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie wniósł uwag do transakcji w nabyciu takiej większości udziałów, która sprawiła, że macie większość i kontrolujecie spółkę LACPOL. LACPOL był niegdyś mleczarskim gigantem, ale lata świetności ma już za sobą! Owszem, jest to sukces, ale też czeka was gigantyczna praca, by te „lacpolowskie” srebra ponownie zaczęły błyszczeć!
Andrzej Grabowski: – Zdajemy sobie doskonale sprawę, że wzięliśmy na swoje barki olbrzymie obowiązki, zaś słowa o gigantycznej pracy nie są przesadą. Aby wyjść na prostą w LACPOLU musimy bardzo dużo zainwestować, a to wyjście na prostą nastąpi zapewne za dwa lata. Jesteśmy obecnie w fazie opracowania planu głębokiej restrukturyzacji tej firmy. Nie jest to wyłącznie prosta restrukturyzacja, bowiem pociąga ona za sobą poważne inwestycje. Jestem przekonany, że za kilka tygodni, może nawet jeszcze we wrześniu, ten plan będzie już gotowy. Wówczas udzielimy na ten temat więcej informacji. Ale przedtem ów plan zaprezentujemy radzie nadzorczej, w której są także przedstawiciele spółdzielni mleczarskich. Zapewniam, że nie będziemy też zmieniali nazwy firmy LACPOL. Naszym celem jest jednak, aby była to firma nowoczesna i rentowna.
TPR: POLMLEK w krajowym rankingu mleczarskich firm usadowił się na mocnym trzecim miejscu i zapewne zostaną podjęte działania, aby tę pozycję poprawić. Ale faktem jest, że w polskiej branży mleczarskiej dominuje spółdzielczość!
Jerzy Borucki: – O ile w początkowej fazie funkcjonowania naszej firmy nie byliśmy zbyt dobrze postrzegani przez szeroko rozumianą spółdzielczość mleczarską, to obecnie współpracujemy z kilkudziesięcioma spółdzielniami mleczarskimi. Zresztą i w Grupie POLMLEK mamy dwie spółdzielnie mleczarskie. Trzeba tutaj dodać, że ta dobra współpraca zaczęła się już ładnych parę lat temu. Ma ona przede wszystkim charakter biznesowy. Ale też wymieniamy ze sobą doświadczenia związane z technologią mleczarską i informacje związane z działalnością branży mleczarskiej. Oczywiście jesteśmy też konkurencją dla spółdzielni mleczarskich, ale to wynika z praw wolnego rynku. Wszak i poszczególne spółdzielnie konkurują między sobą. Ale też wprowadziliśmy pewne spółdzielcze zwyczaje, bowiem aktywnie pomagamy naszym dostawcom w rozwoju gospodarstw, a nasze drzwi są szeroko dla nich otwarte.
Andrzej Grabowski: – Często dochodzi do takiej sytuacji, że przedstawiciele spółdzielni mleczarskich chcą przyjechać do któregoś z naszych zakładów, aby się zapoznać z konkretnymi rozwiązaniami dotyczącymi najnowszej technologii przerobu mleka albo też z innymi nowinkami natury technicznej. My zawsze wyrażamy zgodę na takie robocze wizyty i nic nie ukrywamy. Faktem jest, że często korzystamy z doświadczeń będących plonem odwiedzin konkretnych spółdzielni mleczarskich. Wspomnę tutaj choćby Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Kole, kierowaną przez prezesa Czesława Cieślaka. Doskonale pamiętamy, że to prezes Cieślak – jako pierwszy w branży – zdecydował się, aby wybudować supernowoczesną proszkownię o zdolności przerobowej jednego miliona litrów, to on zdecydował się na nowoczesną masłownię, w okresie gdy mówiło się, że produkcja masła jest mało perspektywiczna.
Jerzy Borucki: – Pierwszymi naszymi partnerami w działalności handlowej była Spółdzielnia Mleczarska Mlekovita w Wysokiem Mazowieckiem oraz SM Mlekpol z Grajewa. Tak, to właśnie doskonała robota wykonywana przez prezesa Dariusza Sapińskiego i prezesa Edmunda Borawskiego w kierowaniu swoimi spółdzielniami była dla nas wzorem, którym kierowaliśmy się mozolnie stawiając gmach Grupy Kapitałowej POLMLEK, którego budowa jeszcze nie została zakończona.
- Z zakładu w Lidzbarku Warmińskim bije nowoczesność
TPR: Jakie są najnowsze dane charakteryzujące ów gmach GK POLMLEK?
Andrzej Grabowski: – Obecnie mleko, które płynie do 13 zakładów, pochodzi z około 9 tysięcy gospodarstw – a dzienny przerób wynosi w granicach 4,5 miliona litrów mleka. Prawie tyle samo przerabiamy serwatki. W naszych zakładach zatrudnionych jest około 4 tysięcy pracowników. Planujemy, że w tym roku przychody całej Grupy mogą się zbliżyć do pokaźnej sumy 5 miliardów złotych. Wliczam w nie także przychody firmy Fortuna – giganta w produkcji soków na skalę europejską, która wchodzi w skład GK POLMLEK.
Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że branża mleczarska należy do najmniej zyskownych i że rentowność na poziomie dwóch procent jest bardzo dobrym wynikiem. I takiej rentowności życzymy sobie i naszym przyjaciołom ze spółdzielni mleczarskich.
Jerzy Borucki: – Uprzedzę pytanie typu po co nam Fortuna? Po pierwsze, po udanej restrukturyzacji tej firmy jest ona dochodowa. Po drugie, produkcja soków odbywa się za pomocą techniki stosowanej w przerobie mleka. Podobny jest też handel. Dogadujemy się bowiem w tej kwestii z tymi samymi firmami handlowymi i tymi samymi handlowcami. Jako ciekawostkę mogę tutaj dodać, że taki produkt Fortuny, jakim jest mieszanka soku owocowego z mlekiem jest naszym hitem eksportowym na szeroko rozumianym rynku państw arabskich.
Warto tutaj przypomnieć, że Fortunę odkupiliśmy od zagranicznego inwestora. A tak na marginesie, to jest to kolejny przykład, że jesteśmy głęboko zaangażowani w proces repolonizacji przemysłu przetwarzającego żywność.
Andrzej Grabowski: Bardzo ważną częścią biznesu jest eksport towarów na rynki zagraniczne. Chciałbym podkreślić, że w 2018 roku do produkcji naszego asortymentu wykorzystaliśmy niemal 2 mld litrów polskiego mleka. W pierwszej połowie bieżącego roku było to ponad 1 mld litrów mleka. Jest to ponad dwa razy tyle, ile wynosi roczny skup mleka w całym województwie warmińsko-mazurskim.
- Zakład w Lidzbarku Warmińskim - ultranowoczesna proszkownia
Jerzy Borucki: I mocno chciałbym podkreślić imponujący wolumen towarów eksportowych. Około 53% wykorzystanego do produkcji surowca trafia na rynki zagraniczne w postaci serów, twarogów, mleka UHT, śmietanki, serwatki, proszków mlecznych. Odbiorcami są państwa Unii Europejskiej, ale także państwa azjatyckie, kraje arabskie. Biznesowe kontrakty łączą nas z 176 państwami na całym świecie. Przeliczając litry mleka na wyroby gotowe, w 2018 roku wyeksportowaliśmy ok. 167,5 tys. ton a w pierwszej połowie roku 2019 – już ponad 81,5 tys. ton wyrobów mleczarskich. Nie zapominajmy również o sokach, ponieważ w portfolio Fortuny są bardzo silne brandy eksportowe, znajdujące swoich odbiorców poza granicami Polski.
Andrzej Grabowski: – 5 września na Zamku w Gniewie będziemy obchodzili 25-lecie POLMLEKU. Na jakże ważne dla nas wydarzenie zaprosiliśmy naszych wszystkich dostawców i pracowników. Chcemy też docenić współpracujące z nami firmy i do ich przedstawicieli wysłaliśmy stosowne zaproszenia. Szczególnie liczymy na obecność naszych przyjaciół ze spółdzielni mleczarskich.
Wszystkie te zaproszenia ponawiamy korzystając z łamów „Tygodnika Poradnika Rolniczego” – najpoczytniejszego pisma rolniczego w Polsce.
Dziękuję z rozmowę.