– Afryka to kierunek, w którym trzeba zmierzać, zwłaszcza że obecnie na ten kontynent trafia zaledwie 2% eksportu z Polski – zagaił dyskusję Philip Mibenge. – Afryka dziś nie jest podobna do tej, którą znamy z filmów i literatury. To nie jest już wyłącznie bieda, Sahara i dżungle. To 1,2 mld ludzi, spośród których 60% jest w wieku poniżej 16 lat. W Afryce nie trzeba płacić 500+, żeby rodziły się dzieci.
– Bardzo ważne w polskim eksporcie jest mleko w proszku, którego w Afryce w ogóle nie ma. Podobnie jak mięsa i zboża – tłumaczył dr Bah.
Zdaniem Karola Zarajczyka, Afryka potrzebuje obecnie wszystkiego zaczynając od rolnictwa poprzez budownictwo i wszelkiego rodzaju usługi, a zwłaszcza potrzebuje zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego.
– W Afryce potrzebne są bardzo dobre relacje na poziomie rządowym, bo tam interesy robi się rządami. Kolejna sprawa, to wsparcie instrumentalne, finansowe, udzielane przez polski rząd lub nasze instytucje finansowe. Bardzo agresywni są tam Chińczycy i Hindusi, którzy nie tylko przywożą swoje maszyny, ale także pakiety pozwalające sfinansować i rozliczyć transakcje – tłumaczył Karol Zarajczyk. – Kluczem do sukcesu Ursusa w Etiopii i Tanzanii było zaoferowanie kompleksowej usługi, nie tylko dostawy sprzętu, ale również serwisu i budowania sieci sprzedaży.
Zdaniem Jana Dąbrowskiego, Afrykańczycy potrzebują olbrzymich ilości mleka i artykułów mleczarskich.
– W Afryce panują trudne warunki do produkcji mleka i produkuje się go tam niewiele – mówił prezes Dąbrowski. – Bardzo ważnym artykułem jest mleko w proszku. Największym jego odbiorcą jest Algieria, numer trzy na świecie pod względem importu artykułów mleczarskich, a OSM Łowicz jest na liście 30 dostawców. Sprzedajemy do Afryki duże ilości mleka UHT oraz innych produktów. Znaleźliśmy dystrybutora, który sprzedaje nasze mleko w kilkunastu krajach, niebawem zaczniemy sprzedawać także do Angoli, Nigerii i RPA.
Według Karola Zarajczyka, do każdego kraju trzeba podejść indywidualnie, każdy kraj ma własną kulturę i historię. – Jeśli miałbym porównywać Etiopię z Tanzanią, to są to dwa zupełnie inne kraje, jakby porównywać Polskę z Portugalią. Z tego powodu bardzo rzetelnie przygotowujemy się do interesów z każdym z krajów, kontaktujemy się z ambasadami. Jest to utrudnione, bo w Polsce jest tylko 10 ambasad z 54 krajów istniejących w Afryce – wyjaśniał Zarajczyk.
Jak mówił Jan Dąbrowski, w Afryce daje się dostrzec pierwsze inwestycje przemysłu mleczarskiego spoza tego kontynentu. Nowozelandczycy zainwestowali w zakład w Angoli, który konfekcjonuje mleko na rynek Angoli i krajów sąsiednich.
– Wobec naszej mleczarni też pojawiają się zapytania o inwestycje. Niestety, obawiam się, że jeśli pójdziemy z takimi projektami do KUKE lub Banku Gospodarstwa Krajowego, to wsparcia nie otrzymamy. Na razie jesteśmy pod względem wsparcia dla eksporterów daleko w tyle za innymi państwami Europy. W Afryce działamy po prostu sami.
Mówiąc o konsumentach z Afryki prezes Dąbrowski podkreślił, że pod pewnymi względami są oni tacy sami jak na całym świecie – oczekują żywności najwyższej jakości.
– Afrykańczycy potrzebują produktów, które akceptują, są bardzo dobrze wyedukowani, bo w większości państw są tam sieci handlowe. Miejscowa produkcja jest chroniona wysokimi cłami, ale nawet przy tych cłach można lokować na tamtejszych rynkach nasze produkty – mówił Dąbrowski.
– Chciałbym przychylić się do słów prezesa Dąbrowskiego, że konsument afrykański niczym nie różni się od europejskiego i amerykańskiego. Oczekuje jak najlepszego produktu za jak najrozsądniejsze pieniądze. W naszych kontraktach najważniejsza była kompleksowość usługi, oczekiwano od nas stworzenia miejsc pracy w sieci serwisowej. Mierzyliśmy się z Chińczykami i Hindusami, którzy chcieli tam „upchnąć” wyłącznie swoje maszyny – dodał Karol Zarajczyk. Jego zdaniem, oprócz znajomości rynku i potrzeb odbiorców bardzo ważne są instrumenty wsparcia eksportu.
Zdaniem Jana Dąbrowskiego, bardzo istotne jest wsparcie ze strony własnego rządu. – Nie tylko w Chinach podpisuje się umowy w obecności prezydenta. Chciałbym pochwalić misje gospodarcze. Dzięki takiej misji zaistnieliśmy w Republice Południowej Afryki. Niestety, bardzo ostrożnie zachowują się polskie banki i KUKE. Nie uzyskamy wsparcia na eksport do wielu państw afrykańskich. Nie możemy eksportować do Libii, Somalii, a nawet Sudanu. A inni tam sprzedają.
Paweł Kuroczycki