Wszyscy, łącznie z nami, zastanawiają się, czy jest to chwilowy spadek zainteresowania hodowców, czy może formuła targów – odbywających się nieprzerwanie od 20 lat – została wyczerpana. Już w poprzednim roku – delikatnie mówiąc – na „Fermie Bydła” nie było tłumów, ale w tym roku, co potwierdzało wiele wystawiających się firm, frekwencja była jeszcze słabsza.
Jubileuszowa Ferma bez fajerwerków
Główny organizator
XX Międzynarodowych Targów Ferma Bydła –
DLG AgroFood jak co roku stanął na wysokości zadania, bowiem kolejna edycja Targów, które odbyły się w dniach 14–16 lutego br. w Łodzi, przebiegała bardzo sprawnie, a oferta ponad 250 wystawców z kraju i z zagranicy była bardzo szeroka i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Jak co roku przygotowano obszerną ofertę edukacyjną. Tym razem tematyka „kręciła się” wokół
emisji metanu i innych gazów jak np. CO2, towarzyszących produkcji zwierzęcej i metodom ich ograniczenia. Wiemy, jakie kierunki w tym zakresie obiera dziś UE oraz, że prowadzona jest pewna nagonka na hodowców bydła, że to ponoć krowy właśnie winne są ocieplaniu się klimatu. Jest to zupełna bzdura. Wystarczy tylko wspomnieć, że uprawy kukurydzy na kiszonkę spasaną bydłem pochłaniają prawie 3 razy więcej CO2 niż go bydło emituje. Skądinąd przeciętny polski producent mleka czy żywca wołowego nie interesuje się tak naprawdę ile jego krowa wydziela gazów i jakie zmiany w jej żywieniu obniżą tę emisję, no chyba że takie żywienie podniesie też mleczność jego krowy i pozwoli utrzymać rodzinę.
Ścielenie jeszcze wydajniejsze
Co roku na „Fermie Bydła” wystawia się
A-Lima-Bis ze Środy Wielkopolskiej. Tym razem jej stoisko było jednym z największych jak nie największym, zajmując powierzchnię 350 m
2, na której zmieściły się: 4 wozy paszowe, rozrzutnik obornika, przyczepa skorupowa, ścielarka, a także schładzalnik mleka. Największym zainteresowaniem hodowców cieszył się
zupełnie nowy model ścielarki Evo Comfort 2.0, który już trafił do pierwszych gospodarstw, a na tegorocznej Fermie zaliczył premierę targową.
–
Nasza zupełnie nowa ścielarka pozwala na zaoszczędzenie nie tylko czasu, ale także słomy nawet o 40% w stosunku do ścielenia ręcznego, gdyż ścielarka nie tylko wyrzuca słomę na legowiska, ale też odpowiednio ją tnie i napowietrza, zupełnie zmieniając jej strukturę, dzięki czemu powierzchnia wchłaniania wilgoci jest większa – powiedział wiceprezes A-Limy-Bis
Tomasz Łuczak, dodając, że nowa ścielarka w stosunku do poprzedniego modelu została dość gruntownie przebudowana. Usprawniono system wysypu poprzez ulepszenie wentylatora wysypowego. Dostosowano ją także do balotów największych rozmiarów, wejdą do niej dwie takie sztuki. Głośny napęd łańcuchowy zmieniono na cichszy oparty na paskach. Maszyna została także doposażona w zupełnie nowe sterowniki.
Młodzi dbają o świeżą paszęna stole
Wśród hodowców bydła mlecznego obecnych na targach, zwłaszcza tych z młodszego pokolenia, powodzeniem cieszyły się różne systemy podgarniania TMR-u na stole paszowym. Dziś już prawie wszyscy zdają sobie sprawę, że częste podgarnianie paszy nie tylko ma za zadanie ułatwić krowie jej pobranie, nie tylko podnosi świeżość paszy, ale przede wszystkim stymuluje krowy do pobierania większej ilości paszy, co przekłada się na zwiększenie pobrania suchej masy a w rezultacie na wzrost produkcji dziennej mleka. To również mniej niedojadów, a więc żywienie bardziej ekonomiczne.
Wśród rozwiązań najdroższych, ale też najwygodniejszych, niewymagających obecności w oborze gospodarza specjalizuje się firma
Lely. Na jej stoisku hodowcy bardzo chętnie obserwowali jak porusza się
robot trzeciej już generacji do podgarniania paszy Lely Juno 150. Przewagą tego urządzenia są bardzo częste przejazdy bez udziału hodowcy. Robot sam podgarnia paszę a potem zjeżdża do stacji ładowania i tak na okrągło.
–
Nasze najnowsze roboty do podgarniania paszy mogą poruszać się pomiędzy budynkami, a więc mogą przejechać z obory głównej do jałownika. W tym celu wyposażyliśmy je w system oparty na Bluetooth umożliwiający automatyczne otwieranie i zamykanie drzwi elektrycznych. System Bluetooth pozwala też obsługiwać i monitorować pracę urządzenia za pomocą smartfona. Ten model ma opcję podniesienia dolnego fartucha w celu pokonania niedużych przeszkód. Na podstawie ilości paszy w danym miejscu Juno na bieżąco koryguje optymalną odległość przejazdu od drabiny paszowej, dzięki czemu optymalnie podgarnia paszę nawet jeśli pasza nie została wysypana równomiernie – powiedział dyrektor sprzedaży Lely Andrzej Adryan, z którym rozmawialiśmy na stoisku.
-
Uwagę najmłodszych przyciągał samojezdny trzykołowy paszowóz Sgariboldi Koala 4,5 MD-S, który może manewrować niemalże w miejscu, co ułatwia poruszanie się w bardzo ciasnych pomieszczeniach. Na dodatek, ma on szerokość zaledwie 1,5 metra, co sprawia, że sprawdzi się nawet w starszych oborach. Jednorazowo można do niego załadować prawie 1,5 tony paszy
Silosy z blachy falistej
Jeśli kogoś nie stać na robota, a jest pewien, że znajdzie czas na co najmniej kilkukrotne podgarnianie TMR-u w trakcie dnia, może zakupić mechaniczny i samojezdny sprzęt np. od firmy
Westermann. To sprytne urządzenie jest wyposażone w niezawodne silniki Hondy, do wyboru, benzynowy, diesla lub nawet elektryczny, które w całości powstaje w Niemczech. Można do niego zakładać przeróżne końcówki, a więc nie tylko tę do podgarniania i napowietrzania TMR-u, ale także szczotkę do czyszczenia posadzki, różnego typu zgarniacze, pługi czy też skrobaki. Jak przyznał oficjalny przedstawiciel marki na Polskę Mariusz Smolarczyk, urządzenie z podstawowym kompletem końcówek kosztuje mniej więcej połowę tego co robot do podgarniania paszy.
Na targach nie mogło zabraknąć oczywiście naszego stoiska, na którym wielu hodowców odnawiało bądź zamawiało prenumeratę
„Tygodnika Poradnika Rolniczego”, a także dwumiesięcznika
„Elita Dobry Hodowca”. Jednym z nich był młody rolnik Hubert Pakuła spod Głowna, utrzymujący 30 krów o średniej wydajności 10 700 kg mleka.
Firma BIN obchodząca 30-lecie swojej działalności zaprezentowała na targach ofertę nowego produktu, jaką są silosy pionowe z blachy falistej o pojemności do 5 tys. ton. Małgorzata Kałamarska nie tylko doradzała, ale też zbierała zamówienia od rolników zainteresowanych urządzeniami BIN.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski