Wiceminister Romanowski: wyrzucenie MZHBiPM z Federacji to skandal
Wiceminister Romanowski sugerował również, za pośrednictwem mediów społecznościowych, cytujemy: „Czas zastanowić się, czy #PFHBiPM jest nadal w stanie prowadzić księgi hodowlane oraz ocenę wartości użytkowej bydła mlecznego za dotację z budżetu państwa. Nie takie związki i federacje w Polsce były kierowane przez Zarząd Komisaryczny do momentu ustabilizowania sytuacji!”
W związku z zaistniałą sytuacją prezes MZHBiPM Waldemar Plantowski zamieścił oficjalne oświadczenie oraz zwołał nadzwyczajne i otwarte posiedzenie zarządu MZHBiPM z udziałem wiceministra Rafała Romanowskiego.
- Waldemar Plantowski
Minister proponuje okrągły stół
Podczas posiedzenia wiceminister Rafał Romanowski zapowiedział, że jeśli będzie trzeba, to zjawi się osobiście na walnym zjeździe PFHBiPM oraz że we wszystkich działaniach związanych z tą sprawą ma pełne poparcie wicepremiera Henryka Kowalczyka. Jednocześnie zaproponował także rozmowy pojednawcze w ministerstwie rolnictwa w dniu 10 lutego, na które zaprosił prezydenta PFHBiPM Leszka Hądzlika oraz prezesa MZHBiPM Waldemara Plantowskiego. Hądzlik nie przyjął jednak zaproszenia ministra. W piśmie do ministerstwa stwierdził, że „skoro wysłuchał pan jednej strony, to oczekujemy, że wysłucha pan również drugiej strony, a następnie spotkamy się w gronie tych, którzy podjęli decyzję o skreśleniu MZHBiPM z listy członków Federacji”. Czytamy tam również, że „publicznie dostępne informacje z przebiegu posiedzenia zarządu MZHBiPM (…) i postawa kolegów z mazowieckiego związku nakazują nam zrealizować postulat Komisji Rewizyjnej i części członków zarządu o skierowanie sprawy do wyjaśnienia przez właściwą miejscową prokuraturę, co uczyniliśmy”.
– Nie mogę przejść obojętnie, gdy zarząd PFHBiPM podejmuje uchwałę wykluczającą hodowców z jednego z największych związków w kraju. Sam fakt zastosowania odpowiedzialności zbiorowej to skandal, mogli wykluczyć prezesa Waldemara Plantowskiego, a nie 6785 członków. To wyraz braku szacunku dla hodowców i ich ciężkiej pracy – powiedział wiceminister Rafał Romanowski.
- Wiceminister Rafał Romanowski
– Wolałbym dzisiaj dyskutować na temat drastycznie spadających cen mleka w skupie czy też nad przyszłością polskiej hodowli, a nie wadzić się z prezydentem Leszkiem Hądzlikiem i to wyłącznie w sposób medialny. Wczoraj na ten temat przeprowadziłem rozmowę z wicepremierem Henrykiem Kowalczykiem, który udzielił mi pełnego poparcia, jeśli chodzi o obronę hodowców z mazowieckiego związku. Mam nadzieję, że prezydent Hądzlik osobiście przyjedzie do was na walne MZHBiPM i powie wam prosto w oczy, że was wyrzuca z PFHBiPM. Najbardziej boli mnie to, że z rozmów z hodowcami wynika, że teraz, gdy włodarze Federacji zorientowali się, że mają zbyt mało szabel na walne, aby utrzymać obecny stan rzeczy, to po prostu wyrzucają największy związek i to w okresie przedwyborczym – dodał wiceminister Rafał Romanowski.
Takie same standardy dla wszystkich
– Jeżeli prezydent Leszek Hądzlik dwukrotnie wzywa MZHBiPM do wyjaśnienia liczby członków, to czy tak samo zamierza postąpić w stosunku do Wielkopolskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła? – pytał wiceminister Romanowski. – Jeśli mamy stosować przepisy ustawy, to stosujmy je w stosunku do wszystkich, przy czym pamiętajmy, że ta ustawa, jeżeli chodzi o lustrację, dotyczy spółdzielczości rolniczej, a związki nimi przecież nie są – kontynuował wiceminister.
– Obiecuję prezydentowi Hądzlikowi, że jako urzędnik ministerstwa, które przekazuje dotacje na ocenę użytkowości mlecznej i postęp hodowlany, będę korzystał ze swoich uprawnień ustawowych, a więc będę monitorował dotację budżetową zarówno bieżącą, jak i wsteczne, ku temu wykorzystamy krajową administrację skarbową, jak również będziemy monitorowali kwestie dotyczące postępu hodowlanego oraz prowadzenia ksiąg i oceny, wszak do tego uprawnione jest Krajowe Centrum Hodowli Zwierząt. Razem, rzetelnie i konstruktywnie zbadamy przedmiotowość dotacji budżetowej – dodał wiceminister Romanowski.
Zaskarżymy uchwałę
– Karygodne jest to, w jakich okolicznościach doszło do wykluczenia MZHBiPM, jako radca prawny posiadający odpowiednie pełnomocnictwa do reprezentowania MZHBiPM zostałem wyproszony z posiedzenia przez pana Leszka Hądzlika. Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją w swojej 30-letniej pracy zawodowej. Nie widziałem jeszcze takiego poziomu arogancji, aby nie dopuścić do głosu pełnomocnika ustanowionego w danej sprawie, a widziałem wiele m.in. pracując przez 10 lat jako prokurator – powiedział radca prawny Marcin Pasternak.
– Oczywiście uchwałę, którą podjął zarząd Federacji będziemy skarżyć do Walnego Zgromadzenia. Pan Hądzlik, specjalnie mówię pan, bo prezydent w tym kraju to jest jeden, jest przekonany, że walne tego odwołania nie uwzględni, co da mu asumpt do tego, aby obecnych na walnym delegatów mazowieckiego związku po prostu wyprosić – kontynuował mecenas Pasternak.
– Może warto się zastanowić, czy jest sens pozostawania w strukturach Federacji, która działa przeciwko swoim związkom, które przecież powoływały Federację. Czyli wy stworzyliście Federację, a teraz was się wyrzuca – dodał mecenas.
Skąd taka liczba członków?
Skąd w ogóle wzięła się podstawa do takiej radykalnej decyzji, jak usunięcie całego związku? Władze PFHBiPM zarzucają MZHBiPM, że sztucznie zawyża liczbę swoich członków, co w rezultacie przekłada się na zawyżoną liczbę delegatów na walne Federacji. Jak na to odpowiada Waldemar Plantowski? Wszak wyjaśnień żądali też niektórzy obecni na sali jak np. Tadeusz Stelęgowski – prezes koła hodowców w powiecie sokołowskim.
– Jesteśmy prężnym i rozwijającym się związkiem i liczba naszych członków znacznie wzrosła ponieważ tak zmieniliśmy nasz statut, że członkiem MZHBiPM może być każdy hodowca, również ten, co nie prowadzi oceny użytkowości mlecznej. Mało tego, nasz statut mówi, że naszymi członkami mogą być również rolnicy, którzy nie mają krów oraz osoby związane z hodowlą, jak np. zootechnicy, a także rolnicy emeryci, oczywiście oni nie mogą być wybierani do władz związku. Ponadto, na zwiększenie liczby naszych członków wpływ miała uchwała, jaką podjęliśmy w czerwcu 2022 roku, że każdy nowy członek nie będzie musiał opłacać składki, co dodatkowo zachęciło rolników do wstępowania w nasze szeregi. Mam pełną dokumentację danych personalnych naszych członków i chciałem ją przedstawić na ostatnim zarządzie PFHBiPM, ale mi na to nie pozwolono. Wykluczono kilka tysięcy osób bez prawa do argumentacji i dyskusji, której właściwie nie było, a naszego radcę prawnego wyproszono z sali – powiedział prezes Waldemar Plantowski.
Liczba delegatów adekwatna do liczby ocenianych obór?
Hodowcy obecni na spotkaniu bardzo chętnie zabierali głos w dyskusji. Jako pierwszy przemawiał Leszek Wojciechowski, prezes Regionalnego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka we Wrocławiu.
– To nie jest pierwsza sytuacja konfliktowa, w której wielu hodowcom trudno jest się pogodzić z tym, co robi prezydium Federacji. Na ostatnim posiedzeniu zarządu Federacji, kiedy Waldemar Plantowski pokazywał listę członków i dawał ją do wglądu prezydium Federacji, usłyszał odpowiedź: jest już za późno, a przecież nie było ustalonego żadnego terminu. PFHBiPM korzysta z olbrzymich dotacji budżetowych – mówił Leszek Wojciechowski. – Przecież wynagrodzenia w spółce córce, w tym ogromne koszty jednoosobowego zarządu budziły zastrzeżenia hodowców. Mam nadzieję, że ministerstwo rolnictwa znajdzie sposób, aby ukrócić to, co dzieje się w PFHBiPM – kontynuował Leszek Wojciechowski.
– Federacja zarzuca mazowieckiemu związkowi hodowców zawyżenie liczby członków, jednak to samo można zarzucić wielkopolskiemu związkowi, wszak na ostatnim walnym mieli 17 delegatów, a teraz będą mieli 31. W artykule w miesięczniku „Hodowla i chów bydła” z 2019 roku napisano, że wielkopolski związek ma 1800 członków, a składkę za ten rok zapłacili za 2850 członków. Trudno jest takie rzeczy sprawdzić i udowodnić, dlatego najlepszym wyjściem byłoby przydzielanie liczby delegatów na walne na podstawie liczby ocenianych obór z terenu danego związku – powiedział Karol Faszczewski – wiceprezes Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Na takie rozwiązanie pozytywnie zareagowali obecni na sali hodowcy.
Potrzebna zmiana statutu PFHBiPM
Wiceprezes Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka Mariusz Mateńko zaproponował bardzo radykalne rozwiązanie, a mianowicie, zawieszenie na trzy miesiące oceny użytkowości mlecznej, co przy udziale kilku tysięcy obór, a może nawet więcej, dałoby realny nacisk na władze Federacji.
– Cała sprawa polega na tym, że jeśli chcemy uzyskać jakiekolwiek informacje od prezydium Federacji, łącznie z ich zarobkami, to zasłaniają się RODO, a od Waldemara Plantowskiego zażądali wypełnionych deklaracji i listę członków i tutaj RODO nie przeszkadzało. Jeśli tak będzie dalej, to może okazać się, że PFHBiPM zostanie bez hodowców i bez krów – powiedział Przemysław Sawicki z Lubuskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Nowa konkurencja dla Federacji?
– W poprzednich wyborach do władz Federacji nasz kandydat Rafał Stachura uzyskał 42%, czyli po latach pojawiła się szansa na zmiany. Teraz jest ona jeszcze większa, dlatego to całe zamieszanie z wykluczeniem MZHBiPM – powiedział Krzysztof Tomasik z Pomorskiego ZHBiPM.
– Jeśli wykluczenie dojdzie do skutku i zostaniemy z boku, to mamy jedno wyjście, a mianowicie: przejęcie zootechników i oceny na naszym terenie łącznie z prowadzeniem ksiąg hodowlanych i będziemy konkurencją dla tego monopolu, który jest od tylu lat i cały czas podnosi nam składki członkowskie oraz stawki za ocenę użytkowości mlecznej – powiedział Marek Czarnecki – wiceprezes koła hodowców z powiatu ciechanowskiego.
Jan Orlicki – prezes koła hodowców z powiatu radomskiego wyraził swoje obawy, że najprawdopodobniej delegaci MZHBiPM nie zostaną dopuszczeni do wyborów w Federacji i związek nie będzie miał swoich przedstawicieli w kolejnej kadencji. Z kolei Lidia Kudła z zarządu Kujawsko-Pomorskiego Związku Hodowców i Producentów Mleka przepraszała hodowców z Mazowsza, że koledzy hodowcy z jej związku będący członkami zarządu Federacji zagłosowali za wykluczeniem MZHBiPM.
– Zaistniała sytuacja nie jest wynikiem tego, że MZHBiPM robi coś źle. Spowodowana jest tym, że obecne władze poczuły się zagrożone. Złapali się ostatniej deski ratunku. Póki sprawa się nie wyjaśni, to przepchną swoje stołki na następne 4 lata. Niestety, dochodzą nas głosy, że nasz podlaski związek ma być zgłoszony do prokuratury za nierzetelne zadeklarowanie liczby członków – powiedział Bogdan Marchel z Podlaskiego ZHBiPM.
Repolonizacja SHiUZ
– Gdzie są interwencje najwyższych władz PFHBiPM w związku z tragiczną sytuacją na rynku mleka? Nie słyszę, aby prezydent Leszek Hądzlik mówił coś o interwencyjnym skupie artykułów mleczarskich, w tym mleka w proszku albo gdziekolwiek pisał w tej sprawie pisma – powiedział wiceprezes Warmińsko-Mazurskiego ZHBiPM Konrad Krupiński.
Na koniec dyskusji wiceminister Rafał Romanowski odniósł się jeszcze do jednej sprawy związanej z działaniami na rzecz repolonizacji spółek inseminacyjnych.
– Prezes Waldemar Plantowski wraz z Jerzym Wawrzyńczakiem wykonali ogromną pracę na rzecz powrotu hodowli w polskie ręce, a mianowicie, abyśmy mogli przystąpić do prawa pierwokupu, jeśli chodzi o SHiUZ Bydgoszcz. Chodzili za tym od roku 2015. Teraz, gdy KOWR skorzystał z prawa do pierwokupu, to panowie z zarządu mazowieckiego związku dostali nagrodę w postaci jego wyrzucenia z PFHBiPM. Ze strony władz Federacji nie było takich chęci, aby cokolwiek zrobić na rzecz przywrócenia postępu hodowlanego na łono polskiej hodowli – powiedział wiceminister Rafał Romanowski, dodając, że na sali jest obecny Piotr Augustyniak reprezentujący właśnie SHiUZ Bydgoszcz.
Redakcja TPR skierowała pytania drogą mailową do władz PFHBiPM o podanie przyczyn usunięcia MZHBiPM ze struktur Federacji. Niestety, nie uzyskaliśmy odpowiedzi do wskazanego terminu, który ma związek z datą druku gazety.