Imponująca frekwencja hodowców na pierwszej aukcji w Bratoszewicach
Jedno jest pewne – frekwencja na pierwszej aukcji z planowanego cyklu była imponująca. Na kryty ring w Bratoszewicach, gdzie co roku odbywa się wystawa hodowlana, przybyło ponad 200 hodowców. Z dużym zainteresowaniem oglądali wystawione do sprzedaży sztuki. Było ich niewiele bo 5, ale nie ma się co dziwić, to pierwsza aukcja w tym miejscu. Sprzedający tak naprawdę nie byli pewni ile osób przyjedzie, tym bardziej, że mróz i śnieg mogły niektórych odstraszyć. Henryk Bawej wystawił swoją jałowicę do sprzedaży pełen obaw, nawet widząc tłumy hodowców pozostawał sceptyczny i nie był pewien czy będzie ktoś chętny przebić cenę wywoławczą.
– Wcześniej regularnie sprzedawałem jałówki na aukcji w Witoni i wiedziałem, jakich cen można się tam spodziewać, tu nic nie wiadomo. Muszę przyznać, że ceny wywoławcze są dość wysokie, są ustalane według nowego kalkulatora, który nie kładzie już nacisku na wagę, a na walory hodowlane, czyli rodowód i wydajność mleczną matki ze szczególnym uwzględnieniem tłuszczu i białka, jest to dobry kierunek zmian – powiedział Henryk Bawej jeszcze przed licytacją. Już po jej zakończeniu był wyraźnie zadowolony, gdyż wszystkie jałówki łącznie z jego sztuką cieszyły się zainteresowaniem, a ich ceny w wyniku licytacji jeszcze poszły w górę. Jak przyznał rolnik, dobra cena za jałówkę wynagrodziła mu dalszy dojazd do aukcji wszak do Witoni miał znacznie bliżej. – Opłacało się przyjechać – skwitował.
- Hodowcy na krytym ringu w Bratoszewicach tuż przed rozpoczęciem aukcji bacznie oglądali wszystkie wystawione na sprzedaż jałowice
Najdroższa po żywotnej babce
Jałówka z pierwszym numerem z Ośrodka Hodowli Zarodowej w Dębołęce, została sprzedana za 8300 zł, przy cenie wywoławczej 7700 zł. To sztuka pokryta nasieniem seksowanym od amerykańskiego buhaja Expander. Jej matka osiągnęła maksymalną wydajność w swojej drugiej laktacji, dając w 305 dni 12 444 kg mleka. Z kolei jej babka dojona była aż przez 6 laktacji, w których dała ponad 64 tys. kg mleka. O tę najdroższą na aukcji jałówkę bój stoczyli Tomasz Kocięba oraz Wojciech Kazimierczak, wygrał ten drugi, to hodowca z Popowa Głowieńskiego, utrzymujący 50 krów.
- Najdroższa jałówka poszła na aukcji za 8300 zł
Druga jałówka, również z OHZ Dębołęka, po buhaju Splendor osiągnęła cenę 8 tys. zł, przy cenie wywoławczej 7500 zł. Trzecia sztuka z obory Henryka Baweja z Rzędkowa została wylicytowana za 5300 zł przy cenie wywoławczej 5100 zł. Kolejna, czwarta jałowica z hodowli Ireneusza Pąśko z miejscowości Byczki poszła za 5600 zł przy cenie wywoławczej 4600 zł, zaś ostatnia ze sprzedanych sztuk osiągnęła cenę 6 tys. zł, czyli o 700 zł wyższą od ceny wywoławczej. Była to jałówka z obory Sławomira Dałka z Bąkowa Dolnego.
- Henryk Bawej
Polskie buhaje mają potencjał
– Wystawiliśmy dwie jałówki po buhajach z MCHiRZ w Łowiczu, a dodatkowo po naszych dębołęckich buhajach, aby pokazać, że po polskich buhajach są równie ładne pokrojowo jałówki jak po zagranicznych. Do tej pory jałówki sprzedawaliśmy bezpośrednio u nas w gospodarstwie. Teraz część będziemy przywozić na aukcje. Chęć organizatorów jest i myślę, że nie będzie problemem, aby te aukcje były przeprowadzane z odpowiednią oprawą jak jest to na Zachodzie, a więc przy muzyce, może nawet wieczorem przy odpowiednim oświetleniu i impreza będzie super – powiedział Dariusz Piątek – główny hodowca z OHZ Dębołęka.
- Darek Piątek
Trzeba przyznać, że pierwsza aukcja jałówek w dniu 10 stycznia br. w Bratoszewicach przebiegła bardzo sprawnie o co zadbali pracownicy Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, na czele z Krzysztofem Gałązką – dyrektorem biura Łódzkiego Związku Hodowców Bydła. To on poprowadził aukcję, opowiadał o każdej sprzedawanej sztuce, o jej walorach i zaletach, kiedy ta była oprowadzana przez właściciela na ringu, po czym przystępowano do licytacji i podbijania stawek. Niektóre starcia kupujących były naprawdę emocjonujące. Krzysztof Gałązka odpowiadał również za wycenę jałówek według nowego kalkulatora, jaki wcześniej stworzył z selekcjonerami, a zatwierdził go zarząd Łódzkiego Związku Hodowców Bydła.
Ceny dobre, jałówki nie gorsze
Jak wynika z przeprowadzonych rozmów, wielu hodowców, m.in. Dariusz Piekielny, przyjechało na aukcję do Bratoszewic nie po to by kupić jałówkę, ale po to, by zobaczyć, jakie są tu ceny i ilu jest zainteresowanych kupnem, gdyż w kolejnych miesiącach to właśnie oni będą mieli dobry żeński materiał hodowlany do sprzedaży. To oznacza, że na kolejnych aukcjach w Bratoszewicach może być wystawiona znacznie szersza stawka jałówek do sprzedaży. Tym bardziej, że wszyscy obecni na aukcji zgodnie mówili, że ceny, jakie padały były bardzo dobre, ale też i wystawione jałówki prezentowały równy i wysoki poziom.
– Ta aukcja to bardzo dobra inicjatywa. Ceny i poziom hodowlany jałówek są wykładnią do transakcji, jakie rolnicy będą zawierać już poza aukcją we własnych gospodarstwach. Jest to pierwsza aukcja na wysokim poziomie organizacyjnym, jest przejrzysta, transparentna, profesjonalnie poprowadzona. Pierwszy raz na tak dobrej bazie – powiedział Dariusz Piekielny z Poniatowa, utrzymujący 40 krów (pow. sieradzki).
- Wojciech Kazimierczak
Jedna centralna w sercu Polski
Aukcja w Bratoszewicach zastąpiła dwie mniejsze aukcje, jakie we wcześniejszych latach odbywały się w Witoni i w Czarnocinie. Przede wszystkim Bratoszewice dysponują lepszą bazą lokalową, są miejscem znanym z wystaw hodowlanych i maszynowych, łatwo tu dojechać z każdego zakątka kraju, wszak zaraz obok znajduje się węzeł autostradowy w Strykowie, gdzie trasa A1 zbiega się z A2. Organizatorzy nie ukrywają, iż chcą, aby aukcja z lokalnej przerodziła się w wojewódzką, a następnie o zasięgu krajowym. Chcą, aby było to swoiste święto hodowców, gdzie mogą się spotkać, porozmawiać, a także zjeść ciepły smaczny posiłek, który na pierwszej aukcji zapewniło Mazowieckie Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Łowiczu.
Jak przyznał Sylwester Imiołek – wiceprezes Łódzkiego Związku Hodowców Bydła, inicjatorów i organizatorów aukcji jest trzech, ale firm sponsorskich może być znacznie więcej. Jego celem jest zachęcenie firm do reklamowania się na aukcjach w Bratoszewicach, a w ten sposób zostaną pozyskani kolejni sponsorzy i może w przyszłości będzie tak, że rolnicy wystawiający swoje jałówki do sprzedaży nie będą ponosić żadnych kosztów. Obecnie te koszty są i tak minimalne, gdyż organizatorzy nie są nastawieni na zysk. Celem jest promowanie polskiej hodowli oraz umożliwienie hodowcom sprzedaży i kupna jałówek bez pośredników. Jak zaznaczył prezes ŁZHB Włodzimierz Pabin, kolejnymi aukcjami w Bratoszewicach zainteresowani są rolnicy nie tylko z woj. łódzkiego, ale z całego kraju.
- Dariusz Piekielny
Podczas aukcji w Bratoszewicach hodowcy mogli zapoznać się z nowym dwumiesięcznikiem „Elita – Dobry Hodowca” o tematyce jakże im bliskiej, dotyczącej ich codziennej pracy, gdzie fachowe artykuły poradnicze uzupełniono bardzo ciekawymi reportażami. Dwie kolejne aukcje jałówek cielnych w Bratoszewicach odbędą się 14 lutego oraz 14 marca. Organizatorzy chcą, aby w każdym miesiącu odbyła się jedna taka impreza.
Na aukcji obecny był członek zarządu województwa łódzkiego Andrzej Górczyński, który obiecał, że będzie zabiegał o dodatkowe fundusze w postaci dofinansowania na organizacje wystaw i aukcji w Bratoszewicach.
Andrzej Rutkowski