Techmilk liczy sobie 25 lat, to także historia polskiego mleczarstwa i jego modernizacji. Jak można podsumować ten czas?
– Rozpoczęło się od bardzo małego seminarium naszej Katedry z jedną z firm. Mówiono wówczas o technologii i technice mieszania najpierw jogurtów, a następnie serków homogenizowanych. W seminarium brało udział nie więcej niż 50 osób. Później powstał pomysł, aby takie spotkania kontynuować. Dziś na Techmilk przyjechało 350 osób.
To ilustruje rozwój branży mleczarskiej.
– Wśród współorganizatorów Techmilku były największe i najważniejsze firmy dostarczające wyposażenie techniczne dla mleczarni. Nasze seminarium jest ukierunkowane w stronę techniki. Warto też zwrócić uwagę na tematykę. Na początku wykłady dotyczyły tego, co wynikało z potrzeby chwili. Obecne wykłady dotyczą technologii przyszłości.
Mleczarstwo musiało bardzo intensywnie się modernizować.
– I rozwijać, bo skala produkcji i przetwórstwa stale się zwiększała. Mleczarnie musiały dostosowywać się do większej wydajności producentów mleka. Trzeba pamiętać o tym, że były firmy, które miały szczególny wkład w ten rozwój. Były to polskie firmy, które próbowały pomagać mleczarniom, takie jak np. Tewes Bis czy Argo z Białegostoku.
Nasze firmy z tej branży, które są mniejsze i bardziej skonsolidowane, potrafią szybciej reagować na potrzeby branży niż międzynarodowe koncerny.
– Nasze firmy znacznie szybciej dostosowują się do potrzeb klientów. Myślę, że cechą seminarium jest również podejmowanie aktualnych problemów. W zależności od potrzeb, pojawiają się tematy związane np. z oczyszczaniem ścieków. Obecnie mówi się o tym mniej, ale wracamy do tego z punktu widzenia oszczędzania wody. Gdyby porównać problem zużycia wody na litr przetworzonego mleka w zakładach mleczarskich 25 lat temu i dziś, to są dwa światy. Kiedyś pojawiały się tematy automatyzacji, dziś znowu one wracają. Podczas Techmilku odbyła się debata na ten temat.
Jak licznie reprezentowana jest na tegorocznym Techmilku branża mleczarska?
– Gościmy 170 przedstawicieli z 69 mleczarni. Uczestnikami są reprezentanci niemal wszystkich czołowych krajowych mleczarni.
Jakie dziś są największe wyzwania dla branży mleczarskiej jeśli chodzi o technikę i technologię? Czy nie będzie tak, że branża przestanie być konkurencyjna, jeśli nałoży się na nią kolejne wymagania nie oglądając się na skutki?
– Wydaje mi się, że te koszty trzeba równomiernie rozłożyć. Nie może być tak, że będzie je ponosił tylko dostawca mleka i jego przetwórca. Są oczywiście granice, których nie możemy przekroczyć, jeśli chodzi o nakładanie kolejnych obciążeń.
Jakiej odpowiedzi udziela przemysł na te zagrożenia?
– Dziś widać, że jakimś rozwiązaniem będzie automatyzacja. Jednak, żeby ją wprowadzić, potrzebni są ludzie, którzy wiedzą czym jest mleko oraz potrafią obsługiwać coraz bardziej skomplikowane urządzenia. Do tego celu niezbędna jest kadra kształcona na naszym wydziale. Technika pomaga w wielkoprzemysłowej produkcji. Jesteśmy w stanie odczytać i zarejestrować każdy parametr pracy urządzenia. Ja to nazywam szpiegowaniem urządzeń. Dzięki temu możemy szybciej podejmować właściwe decyzje. Jeśli zaangażujemy do tego sztuczną inteligencję, która będzie te procesy nadzorowała i podejmowała decyzje szybciej niż człowiek, to mocno pójdziemy do przodu.
Automatyzacja jest nieunikniona?
– Tak, nieunikniona. Jest pytanie, czy serowar lub mistrz twarożkarski jest potrzebny? Moim zdaniem jest, bo to artysta w pewnym sensie. Jednak duże linie przemysłowe pozwalają produkować na dużą skalę przy mniejszej liczbie osób je nadzorujących. Pojawiające się roboty zastępują pracowników wykonujących proste czynności fizyczne, np. takie jak pakowanie czy układanie towaru na paletach transportowych.
A jak można podsumować minione 25 lat, jeśli chodzi o jakość produktów?
– Myślę, że osiągnęliśmy w tym czasie bardzo, bardzo dużo. Mamy bardzo dobre produkty, które ze spokojnym sumieniem mogę polecić, choć nie wypada mi wymieniać marek. Mam swoje ulubione marki, które regularnie testuję, także produkowane na wielką skalę. Od produkcji na dużą skalę nie uciekniemy. Chciałbym podkreślić, że higiena, nadzór nad bezpieczeństwem produktów w polskich mleczarniach w porównaniu do sytuacji sprzed 25 lat to jak niebo i ziemia. Laboratoria zakładowe czołowych polskich mleczarni wyposażone są w najnowszą aparaturę pomiarową, taką samą, jaką dysponują uczelnie do badań naukowych.