Ceny żywca wieprzowego skazywały na porażkę
– Praca na roli uczy pokory i cierpliwości. Jakoś zawsze ciągnęło mnie do rolnictwa i nie trzeba było długo mnie namawiać na przejęcie ojcowizny, szczególnie, że rodzeństwo miało inne życiowe plany – mówi Marcin Waruszewski, który jeszcze w 2018 roku utrzymywał trzodę chlewną.
– Ceny żywca wieprzowego skazywały na ekonomiczną porażkę. Stawiając na specjalizację w kierunku bydła mlecznego i opasowego miałem nadzieję na opłacalną produkcję. Dziś wiem, że był to strzał w dziesiątkę. W gospodarstwie mamy nie tylko koszty, ale również dochody, które umożliwiają np. zakup używanego sprzętu zachodnich marek za własne środki. Gospodarstwo posiada park maszynowy, niezbędny w uprawach polowych, pozyskiwaniu siana czy technicznej obsługi hodowli, wynajmujemy tylko sieczkarnię do kukurydzy. Czas pokazał, że produkując mleko bez inwestycji za bankowe miliony, można też mieć satysfakcję ze swojej pracy i wyników, o czym przekonała się moja rodzina – mówi gospodarz.
Na uwięzi można obserwować każdą krowę
Na potrzeby jałówek zaadaptowano stodołę, a dla cieląt i opasów budyn...