Z kanwiówki na halę udojową
– W starej oborze utrzymywaliśmy maksymalnie 24 krowy. Mieliśmy w niej poidła automatyczne więc było o tyle dobrze, że nie musieliśmy poić krów wiadrami. Obornik usuwaliśmy ręcznie, a dój prowadzony był za pomocą konwiówki. Także wszystkie pasze zadawaliśmy ręcznie. Dodatkowo na potrzeby kolejnych 15 krów zaadaptowaliśmy garaż. Nadal powiększaliśmy stado i wydzierżawiliśmy oborę od krewnego z naszej wsi. Była ona oddalona o około 1,5 km od siedliska. Przeprowadziliśmy do niej ponad 20 krów. Warunki były tam trochę lepsze niż w naszych budynkach. Dój odbywał się za pomocą dojarki przewodowej, a obornik usuwany był za pomocą zgarniaczy. Utrzymanie bydła w kilku budynkach na dwóch siedliskach było bardzo uciążliwe, dlatego stwierdziliśmy, że albo wybudujemy nową oborę i się rozpędzimy, albo zwiniemy produkcję mleka – mówią Bernarda i Andrzej Demianiukowie.