Nieszczęścia chodzą parami
– Jeszcze nie tak dawno mieliśmy plan budowy nowej, wolnostanowiskowej obory i w tym kierunku podjęliśmy pierwsze kroki, ale niestety, życie często pisze swój scenariusz niwecząc nasze zamierzenia – stwierdził hodowca.
Tak właśnie było w rodzinie państwa Grabowskich, którzy nie dość, że musieli zmierzyć się z groźną chorobą pani Edyty, to w myśl powiedzenia, że nieszczęścia chodzą parami – doświadczyli jeszcze pożaru domu, który – na szczęście – szybko został ugaszony.
Nowa obora to kwestia czasu?
– Temat nowej obory co jakiś czas powraca, bowiem zapewnienie właściwego komfortu zwierzętom w uwięziówce nie jest możliwe, a obsługa tak licznego stada to niełatwe zadanie – poinformował Marek Grabowski. – W dzisiejszych czasach nowa obora to także konieczność. 13 lat temu mieliśmy około 50 krów i żyło nam się lepiej niż dziś, kiedy mamy 90. Aby utrzymać rodzinę i jednocześnie sprostać stale rosnącym kosztom produkcji, pogłowie trzeba zwiększać – dodał.
Kiedy w 2004 roku Marek Grabowski przejął gospodarstwo po rodzicach, było w nim tylko 12 krów, kilka jałówek i trzoda chlewna. Stopniowo zaczął przerabiać dla potrzeb bydła stare budynki, rozbudował uwięziówkę. Wszystko po to, by było lepiej, łatwiej i lżej. Lata pracy hodowlanej zaprocentowały bardzo dobrą produkcyjnością stada, które objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a jego wydajność (za 2019 rok) wyniosła 10 700 kg mleka od sztuki. Zdecydowana większość krów pochodzi z własnego odchowu. Jedynym wyjątkiem był zakup – 12 lat temu – 11 jałowic sprowadzonych z Niemiec.
Wydawałoby się, że wysoka wydajność i uwięziowy system utrzymania nie sprzyjają długowieczności zwierząt. Obora Grabowskich i wkład jest tego zaprzeczeniem. Najstarsza sztuka w stadzie ma już 13 lat. To była rekordzistka, która w 3 laktacji dawała 70 litrów mleka dziennie, a obecnie już 9 raz jest cielna. Użytkowanie przez 4–5 laktacji jest tutaj normą.
– Problem jest jednak fakt, iż utrzymywana luzem, na ściółce jałowizna przechodzi na uwięziowe, gumowe (twardsze) stanowiska i często pojawiają się schorzenia nóg, które są najczęstszą przyczyną brakowania stada – wyjaśniał hodowca.
- Wóz paszowy o pojemności 12 m3 był już powiększany o nadstawkę, jednak na obecne pogłowie jest zdecydowanie za mały
Grupy na uwięzi
Uwięziowa obora i inne pomieszczenia dla bydła zostały tak zaadaptowane, by mógł pracować w nich wóz paszowy. Od wielu lat gospodarze użytkują maszynę firmy Kuhn o pojemności 12 m3, która była jednym z pierwszych wozów w rejonie.
– Dziś paszowóz jest już za mały, ale na razie wstrzymujemy się z zakupem nowego, bo nie wiemy, w jakim kierunku pójdzie rozwój naszego gospodarstwa – zaznaczył pan Marek.
Dawka na stole paszowym zbilansowana jest na produkcję 38 litrów mleka dziennie i w (przeliczeniu na jedną krowę) składa się z 13 kg sianokiszonki, 35 kg kiszonki z kukurydzy, 2,5 kg mielonego, kiszonego ziarna kukurydzy, 2,5 kg śruty rzepakowej, 2 kg własnej mieszanki zbożowej z niezbędnymi dodatkami.
W miarę możliwości hodowcy starają się przestawiać krowy, tworząc grupy żywieniowe. Tak więc jest tutaj np. grupa krów w okresie okołoporodowym, która na dwa tygodnie przed wycieleniem otrzymuje paszę bazującą na suchym ziarnie kukurydzy, dostarczającym energię w tłuszczu palmowym i śrucie sojowej non GMO. Krowy „fresh” przestawiane są z kolei na stanowiska, przy których stół paszowy jest najszerszy i pasza trafia tam jako pierwsza, co – zdaniem hodowców – ogranicza możliwość jej sortowania.
Hodowcy zakupują także gotowe granulowane mieszanki treściwe, które zadawane są z ręki w ilości od 2 do 8 kg na sztukę dziennie, a podstawą dawki są wyniki z próbnych udojów.
- W uwięziowej, wypełnionej do ostatniego miejsca oborze krowy odpoczywają na gumowych matach dodatkowo ścielonych słomą. Dój 90 krów ośmioma aparatami udojowymi zajmuje hodowcom niewiele ponad 2 godziny
W rozrodzie zwierząt gospodarze wykorzystują hormonalną synchronizację rui, która ma na celu zapłodnienie krów w stosunkowo krótkim okresie po porodzie i maksymalne skrócenie okresu międzyciążowego i międzywycieleniowego. Jałówki kryte są haremowo.
– Obecnie wartość genetyczna oferowanych na rynku rozpłodników jest wyrównana i wysoka, dlatego też, w kwestii ich doboru słuchamy zaleceń naszego doradcy genetycznego – poinformował pan Marek. – W naszych warunkach utrzymania wydajności raczej już nie podniesiemy, niemniej bardzo zależy nam na długowieczności zwierząt – zaznacza.
Odchów cieląt - gdzie tkwi sukces?
– Przede wszystkim cielętami trzeba zajmować się osobiście. Nie można opieki nad oseskami zlecić pracownikowi – podkreśliła Edyta Grabowska dodając, jak bardzo ważna jest codzienna obserwacja zwierząt. – Gdy tylko zauważymy, że np. cielę jest apatyczne, natychmiast podejmujemy kroki profilaktyczne lub lecznicze, w zależności od przyczyny niedomagań.
Przez pierwszy tydzień życia cielęta odpajane są siarą, później przechodzą na preparat mlekozastępczy. Dotychczas hodowcy nie oszczędzali na jakości preparatu, wybierając najwyższą półkę ale…
– Niestety, cena dotychczas stosowanego przez nas preparatu stała się tak wygórowana, że ekonomia zmusiła nas do zamiany na tańszy. Myślę, że nadszedł czas, w którym należy dokładnie porównać koszty zakupu preparatu i skarmiania mleka pełnego i wybrać najbardziej opłacalną formę odchowu – stwierdziła pani Edyta.
- Edyta i Marek Grabowscy (na zdjęciu z dziećmi: Oliwią, Adasiem i Tomkiem) prowadzą gospodarstwo w miejscowości Chrostowo Wielkie, w gminie Czernice Borowe. Rolnicy (łącznie z dzierżawami) uprawiają 90 ha gruntów. 35 ha zajmuje uprawa kukurydzy, 25 ha – trawy, a pozostały areał to uprawy zbożowe, z których część obsiewana jest pszenżytem przeznaczonym na paszę, część pszenicą na sprzedaż. Państwo Grabowscy są dostawcami mleka do SM Mlekovita – Oddział Produkcyjny Kurpie w Baranowie, do której sprzedają około 70 tysięcy litrów mleka miesięcznie.
Budowę nowej obory państwo Grabowscy „mają w głowie” nieustannie. Najbardziej obawiają się jednak ogromnych kosztów tak dużego przedsięwzięcia. Nie oznacza to jednak, że w produkcję mleka zupełnie nie inwestują. Wprost przeciwnie. W najbliższych miesiącach planują wykonanie dwóch silosów na sianokiszonkę, o wymiarze 10x50 m każdy. W obejściu powstanie także duży magazyn gospodarczy.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska