Gdyby nie pomoc rolników z całej Polski, hodowcy z terenów dotkniętych powodzią nie mieliby pasz na zimę
Kolejną taką zbiórkę wraz z kolegami zorganizował Tadeusz Sieński z Grzebska w powiecie mławskim w gminie Wieczfnia Kościelna.
Transport paszy z Grzebska wyjechał pod koniec listopada i trafił do hodowców ze wsi Kierpień w gminie Głogówek w powiecie prudnickim województwa opolskiego, gdzie na miejscu odbiorem i podziałem paszy zajął się młody hodowca Józef Ernst, utrzymujący ponad 200 sztuk bydła, w tym mlecznego, jak i opasowego.
– Cała nasza wioska ucierpiała w wyniku powodzi, dlatego ten transport paszy, jak i wszystkie inne, które do nas dotarły podzieliliśmy na wszystkich utrzymujących bydło zarówno mleczne, jak i opasowe, a jest nas we wsi około dziesięciu. Co do strat to są ogromne, zwłaszcza utraciliśmy pasze: słomę, siano, kiszonki i sianokiszonki. Budynki też ucierpiały, ale doprowadziliśmy je do stanu użytkowego. Na początku byłem przerażony i nie wierzyłem, że uda nam się przetrwać zimę mając ponad 200 sztuk bydła i dosłownie zero nadającej się do spasienia paszy. Ale ogrom pomocy rolników z innych terenów kraju okazał się wręcz zaskakujący. Już teraz przyjechało do nas tyle paszy, że nie martwimy się o zimę i powinniśmy dotrwać do pierwszych pokosów. Jestem młodym rolnikiem, rocznik 2000, i nie pamiętam powodzi tysiąclecia z 1997 roku, ale pamiętam będąc dzieckiem powódź, jaka wystąpiła u nas w 2007 roku i wtedy nie było takiej pomocy płynącej z całego kraju. Myślę, że wtedy siła mediów była mniejsza i nie nagłośniono tak mocno jak teraz naszej kryzysowej sytuacji. Za wszelką pomoc serdecznie dziękuję – powiedział Józef Ernst, który wypowiadał sie już na temat otrzymanej pomocy na łamach naszego tygodnika.
Rolnikom z terenów popowodziowych pasze przekazali hodowcy, którzy sami zmagali się w tym roku z suszą
Z Grzebska na Opolszczyznę pojechała sianokiszonka, a jej baloty oprócz Tadeusza Sieńskiego ofiarowali: Szymon Chmielewski, Adam Miecznikowski, Dariusz Jankowski, Sławomir Szklarski, Piotr Piotrkowski, Paweł Długokęcki oraz Marek Gorlewski. Tym bardziej trzeba docenić tę pomoc, iż rolników, którzy ofiarowali sianokiszonkę dotknął problem suszy.
– Suszę odczuły głównie zboża jare. Znacznie poniżej oczekiwań plonowała też kukurydza. Co do użytków zielonych to zebraliśmy dobry pierwszy pokos, drugi już był słaby, a trzeci mizerny lub wcale. Pomimo tych problemów uznaliśmy, że musimy pomóc kolegom z terenów popowodziowych. Bo tam sytuacja jest znacznie trudniejsza i jeśli ci hodowcy nawet mają środki finansowe, to sami nie kupią sianokiszonki na swoim teren.ie, bo jej po prostu tam nie ma w wyniku powodzi. Na pewno łatwiej będzie im zakupić paszę treściwą, ale objętościowej sami nie zdobędą, a jak wiadomo, przeżuwacze, czyli m.in. bydło bez pasz objętościowych nie przeżyje. Najważniejszy jest też sam gest solidarności braci hodowlanej. Bardzo prawdopodobne, że zorganizujemy kolejne transporty paszy. W kwestii transportu chętnie pomaga nam zaprzyjaźniony przedsiębiorca z sąsiedniej wioski Leon Jędrzejewski. Jeden transport sianokiszonki z MZHBiPM zawiózł zupełnie za darmo, a ten drugi też zawiózł, ale koszty pokrywa nasze Starostwo Powiatowe w Mławie, ale po minimalnej stawce, co również jest miłym gestem ze strony przewoźnika – powiedział Tadeusz Sieński, który utrzymuje 80 sztuk bydła, w tym 40 krów i 40 jałówek, a mleko dostarcza do OSM w Giżycku.
Andrzej Rutkowski