Żeby zacząć zarabiać na mleku, młody rolnik musiał zainwestować w gospodarstwo
Rodzice Łukasza Strachanowskiego, bo o nim piszemy, bydło utrzymywali więc jakiś zaczątek już był, ale bez inwestycji trudno byłoby ruszyć z miejsca. Jeszcze wspólnie ze śp. żoną zdecydowali, że swoją rodzinę utrzymywać będą z produkcji mleka i konsekwentnie się za to zabrali.
– Na początek zakupiliśmy 20 krajowych krów, później przyszły kolejne zakupy pierwiastek z dobrych polskich stad i nie musieliśmy długo czekać, by przekonać się, jak szybko zainwestowane w nie pieniądze w mleku się zwracają. Z 20 krów zrobiło się 25, później 30 i więcej, aż pojawił się pomysł, by starą uwięziówkę zaadaptować na potrzeby systemu wolnostanowiskowego. Pamiętam, jak w 2020 roku, bo wówczas przygodę z mlekiem zaczynaliśmy, w pierwszej wypłacie za mleko, litr kosztował w skupie 1,40 zł. Z miesiąca na miesiąc ceny rosły, co skutecznie motywowało nas do dalszego rozwoju – wspominał Łukasz Strachanowski, który po śmierci żony jak sam przyznał, uciekł w pracę, dokańczając adaptację i rozbudowę starej uwięziówki.
Pomysłowa modernizacja starej obory okazała się sporą oszczędnością
Warto podkreślić, że w tym zakresie hodowca wykazał się nie tylko pomysłowością, co do projektu, ale również ogromną rozwagą, co do wysokości kosztów poniesionych na inwestycję.