
Jak skutecznie zarządzać wypasem krów na pastwisku? Praktyki w gospodarstwie Kadłubowskich
– Mamy dobre warunki do wypasu. Krowy prosto z obory wychodzą na pastwiska, które dzielimy na kwatery. Na początku maja jedynie niewielki areał przeznaczamy na spasienie, później, dopiero po skoszeniu pierwszego pokosu na sianokiszonkę, pastwisko udostępniamy zwierzętom. Wypas jest pracochłonny, gdyż trzeba codziennie zwierzęta wypuszczać i zapędzać do obory, wygradzać kwatery i zapewnić im stały dostęp do świeżej wody. W zamian krowy otrzymują świeżą paszę bez strat składników pokarmowych, jakie mają miejsce podczas jej zbioru. Ponadto, wypasane zwierzęta mają mocniejsze, zdrowsze nogi i racice oraz są mniej podatne na choroby – mówi Marcin Kadłubowski.
Na pastwiskach znajdują się zadrzewienia zapewniające zwierzętom schronienie w upalne dni.
Zwiększenie pogłowia krów ogranicza wielkość obory
Krowy w gospodarstwie państwa Kadłubowskich utrzymywane są w oborze z początku lat 80. Zamontowany jest w niej zgarniacz obornika, a dój odbywa się za pomocą dojarki konwiowej.
– W najbliższym czasie planujemy zamontować dojarkę przewodową na 4 aparaty udojowe. Dzięki temu urządzeniu dój będzie lżejszy i, co dla nas bardzo ważne, skróci się czas doju – dodaje gospodarz, zaznaczając, iż w obecnych warunkach zwiększenie stada ograniczone jest wielkością obory.
– Na razie nie przewidujemy rozbudowy czy budowy nowego obiektu inwentarskiego, bez którego zwiększenie pogłowia krów nie będzie możliwe. Ostatnio wybudowaliśmy magazyn na maszyny o stalowej konstrukcji i wymiarach 15 x 30 m. Teraz, zamiast budowy wolelibyśmy powiększyć uprawiany areał. Z 30 uprawianych hektarów 25 stanowią grunty własne. Jeśli nadarzy się okazja, to chcielibyśmy dokupić jeszcze ziemi – dodaje Marcin Kadłubowski, który planuje także modernizację parku maszynowego. Chciałby prasę zwijającą i kombajn zbożowy wymienić na maszyny bardziej wydajne.
Jak hodowcy żywią swoje krowy w okresie pastwiskowym, a jak poza okresem wypasu?
Hodowca podkreśla, że wóz paszowy jest doskonałym rozwiązaniem, ale konstrukcja obory nie pozwala na zastosowanie tej maszyny w żywieniu zwierząt. Wszystkie pasze w sezonie pastwiskowym i po za nim zadawane są ręcznie. Podczas wypasu krowy po powrocie z pastwiska otrzymują sianokiszonkę, kiszonkę z kukurydzy i śrutę zbożową. W okresie od późnej jesieni do wiosny pasze zadawane są dwa razy dziennie. Krowy otrzymują wówczas: sianokiszonkę składającą się z traw i koniczyny czerwonej, kiszonkę z kukurydzy, słomę, śrutę zbożowa, gotową mieszankę treściwą oraz witaminy i minerały.
Wszystkie krowy i jałówki państwa Kadłubowskich są inseminowane, a zabiegi te wykonywane są usługowo.
Podczas kontroli weterynaryjnej okazało się, że rolnik nie ma w oborze 2 cieląt. Inspekcja wystawiła mandat i skierowała sprawę do sądu
Marcin Kadłubowski skarży się na to, że przepisy dotyczące rejestracji i identyfikacji zwierząt nie chronią rolnika przed błędami innych.
– Przekonałem się o tym na własnej skórze i chciałbym przestrzec innych hodowców w podobnej sytuacji. W kwietniu 2024 roku podczas kontroli weterynaryjnej w moim gospodarstwie osoba kontrolująca dopatrzyła się niespójności pomiędzy stanem bydła w oborze ze stanem sztuk w rejestrze w ARiMR. Okazało się, że nie mam w gospodarstwie dwóch zwierząt, które mam na stanie w agencyjnym rejestrze. Osoba kontrolująca powiedziała, że dostanę mandat. Ja odmówiłem jego przyjęcia twierdząc, że regularnie zgłaszam przemieszczenia zwierząt i na pewno nie jestem winien tej niezgodności. Kontroler stwierdził, że wobec tego skieruje sprawę do sądu – powiedział Marcin Kadłubowski.
Niezgodność dotyczyła dwóch cieląt, które rolnik sprzedał, ale nadal figurowały w rejestrze ARiMR.
22 maja 2024 roku zapadł wyrok nakazowy w sprawie pana Marcina. Rolnik napisał sprzeciw przeciwko temu wyrokowi i 3 lipca 2024 roku i 9 września 2024 roku odbyły się rozprawy sądowe. Rolnik został uznany za winnego za to, że nie zgłosił do ARiMR, w terminie 7 dni od sprzedaży dwóch sztuk bydła. Jedna sztuka sprzedana została 15 czerwca, a druga 21 grudnia 2023 roku. Sąd skazał go na karę 100 zł grzywny. Ponadto zasądził od obwinionego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 30 zł tytułem opłaty oraz kwotę 120 zł tytułem zryczałtowania wydatków postępowania.
– Przemieszczenia zwierząt zgłaszam w formie pisemnej. Jestem przekonany, że dokumenty w tej sprawie złożyłem w Agencji. W sądzie podtrzymałem swoją wersję, że zgłosiłem przemieszczenie sprzedanych zwierząt. Na świadka podałem swojego brata Tadeusza, który zawsze widzi, że wypełniam potrzebne dokumenty, w tym te dotyczące przemieszczenia zwierząt. Niestety, sąd nie wziął pod uwagę zeznań brata, tłumacząc to osobą spokrewnioną.
Rolnik dokonał zgłoszenia w formie papierowej w biurze ARiMR. "Bez pisemnego potwierdzenia nie da się niczego udowodnić"
Marcin Kadłubowski jest przekonany, że zgłosił sprzedaż przedmiotowych zwierząt, ale nie może tego udowodnić.
– Cielęta, które nie zostały wyrejestrowane zostały sprzedane i nowy właściciel zgłosił w ARiMR fakt ich przemieszczenia. Pomimo tego nie zostały one wykreślone z mojego stanu. W Agencji tłumaczono się, że zgłoszenie przemieszczenia musi być obustronne. Ja miałem jednak zdarzenie w swoim stadzie, które temu przeczy. Podczas kontroli wykryto, że jedna ze sztuk obecnych w oborze nie figuruje na moim stanie, gdyż została ubita w rzeźni. Ostatecznie okazało się, że rzeźnia zgłaszając ubicie zupełnie innej sztuki przedstawiła omyłkowo numer mojego zwierzęcia zamiast tego ubitego i tylko na tej podstawie wykreślono mi ją ze stanu – mówi Marcin Kadłubowski.
Pan Marcin na podstawie swoich doświadczeń uważa, że przy pisemnym zgłaszaniu zmian w systemie ARiMR najlepiej wziąć pisemne potwierdzenie tego faktu, gdyż w przeciwnym razie rolnik w razie wystąpienia ewentualnej pomyłki w biurze powiatowym ARiMR nie może udowodnić swojej racji.
Józef Nuckowski