Negocjacje i umowy z producentami produktów mlecznych
W tak zwanym procesie przetargowym przetwórcy i producenci przetworów mlecznych mają możliwość składania propozycji cenowych na określoną ofertę ze strony sieci handlowych.
Na podstawie tych ofert odbywają się negocjacje i zawierane są umowy. W wypracowanie tego mechanizmu, co bardzo ważne i mogłoby posłużyć jako wzór dla Polski, zaangażowały się nie tylko organizacje branżowe i związki rolników, ale także rząd.
W zależności od sytuacji na rynku i danego produktu, czas trwania umów wynosi obecnie zwykle od czterech tygodni do dwunastu miesięcy. Wynegocjowane ceny są poufnie, tj. nie są publikowane. Na wynik negocjacji cenowych wpływają różne czynniki, takie jak podaż, popyt i rynki międzynarodowe. Jeśli układ tych czynników jest korzystny, mleczarnie mają szanse na wynegocjowanie korzystnych cen, co przekłada się na ceny skupu mleka od rolników. Jeśli jednak podaż mleka jest duża, a popyt jest ograniczony i istnieje niewiele korzystnych warunków eksportu, negocjacje cenowe między mleczarniami a sieciami mogą prowadzić do obniżek cen skupu. Należy jednak wyraźnie podkreślić, iż nie dzieje się to od razu. Zapewnienie określonego poziomu ceny wpływa stabilizująco na sytuację mleczarni.
Mechanizm ten nie jest antidotum na uniknięcie skutków kryzysu, ale pozwala mleczarniom na to, by przygotować się do nowej sytuacji. Ten system zabezpiecza mleczarnie przed nagłymi zmianami cen i to jest jego podstawowa zaleta. Dzięki temu, nie dochodzi do sytuacji, z jaką mamy do czynienia w Polsce, kiedy sieci potrafią zmienić ceny mleczarniom nawet z dnia na dzień. Tak było chociażby wtedy, kiedy Rosja wprowadziła embargo na unijne produkty mleczne. Niemieckie mleczarnie, będąc wtedy w dobrej kondycji i dzięki temu, że sieci handlowe nie od razu zredukowały im ceny, mogły przez dłuższy czas wstrzymywać się z obniżką cen skupu mleka rolnikom.
Presje cenowe
Po latach funkcjonowania mechanizmu ustalania cen między sieciami i mleczarniami w Niemczech, pojawiają się głosy, że aby ten system był bardziej skuteczny, konieczna jest jeszcze większa konsolidacja mleczarni. Trudno jednak wątpić w sens jego funkcjonowania.
W Niemczech sytuacja, jeśli chodzi o koncentrację detalistów, jest dość specyficzna. Cztery sieci handlowe mają ok. 85% udziału w handlu spożywczym. Detaliści chcą kupić mleko tak tanio, jak to możliwe, aby odsprzedać go również tanio i jeszcze zarobić. Większość klientów patrzy bowiem na cenę. Dlatego słyszy się wiele głosów, że sieci handlowe mają przewagę w negocjacjach cen z mleczarniami i zdarza się, że dyktują cenę, wywierając presję na mleczarnie. Mleczarnia (zwłaszcza mniejsza) nie ma większego wyboru, ponieważ musi sprzedawać swoje produkty. Mleczarnie starają się sprostać oczekiwaniom cenowym handlu, aby nie wypaść z rynku. Bywa więc, że z czasem przenoszą presję cenową handlu na rolników.
Na początku marca rok temu umowa między mleczarniami a sieciami handlowymi wskazywała cenę około 5 euro za kilogram markowego masła. Konsument zapłacił natomiast ok. 1,59 euro za 250 g, czyli 6,36 euro/kg. W tym roku o tej samej porze umowa między sieciami i mleczarniami opiewała na nieco ponad 4 euro/kg, a konsument płacił 1,55 euro za 250 g czyli 6,2 euro/kg, czyli niewiele mniej niż przed rokiem. To pokazuje siłę tamtejszych sieci.
Trzeba podkreślić, iż niemieckie mleczarnie chronią swój rynek, w sytuacjach kryzysowych, żeby sobie nie zaszkodzić, sprzedają towar po cenach dumpingowych na polski rynek. Takim praktykom mówimy zdecydowanie „nie".
Magdalena Szymańska
(fot. Unsplash)
(fot. Unsplash)