Jaka jest obecnie dynamika w skupie mleka?
– W pierwszym miesiącu tego roku nastąpił wyraźny spadek dynamiki skupu mleka. W ubiegłym roku o tej samej porze wynosiła ona w granicach 6 procent, a obecnie kształtuje się na poziomie 3 procent. W styczniu skupiliśmy około 11 milionów litrów mleka. Dostawcy do naszej spółdzielni, ale myślę, że nie tylko oni, policzyli sobie dokładnie i zaczęli wyhamowywać produkcję, aby uniknąć – albo przynajmniej obniżyć wysokość
– kar związanych z przekroczeniem indywidualnych kwot mlecznych. Mimo tych działań wyhamowujących produkcję, ogólne przekroczenie sumy kwot mlecznych posiadanych przez naszych rolników będzie się kształtowało w przedziale: 6–7 procent. Pragnę dodać, że surowiec dostarcza do nas około 1800 rolników, a łączna wysokość wszystkich kar za przekroczenie kwoty może się zamknąć sumą zbliżoną do 13 milionów złotych. Chciałbym tutaj dodać, że 2014 rok był pod względem skupu najlepszy w historii spółdzielni, bowiem w tym czasie skupiliśmy ponad 135 milionów litrów mleka.
Jednorazowa zapłata wysokiej kary może zachwiać ekonomiczną równowagę gospodarstwa. Tym bardziej że ceny mleka spadają, a po zniesieniu kwotowania spadek ten będzie bardziej widoczny. Na dodatek, wiele nowoczesnych mlecznych gospodarstw korzysta z kredytów!
– Poinformowałem rolników w czasie zebrań rejonowych, że rozłożymy im kary na raty. Przydałoby się, aby i Agencja Rynku Rolnego pozwoliła podmiotom skupowym spłacać te kary w ratach.
Czyli liczycie tutaj na pewną pomoc państwa.
– Liczymy przede wszystkim na siebie. Odpowiednia wysokość Funduszu Zasobowego monieckiej spółdzielni gwarantuje możliwość rozłożenia tych kar na raty. Chociaż chętnie skorzystalibyśmy z nisko oprocentowanych kredytów do odsetek, do których dopłaca Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ale nie zanosi się na wprowadzenie takiego rozwiązania.
Jaki będzie krajobraz polskiego mleczarstwa po zniesieniu systemu kwotowania?
– Na pewno po zniesieniu kwotowania produkcja mleka będzie z roku na rok systematycznie rosła. Jednak nie oznacza to, moim zdaniem, że już od 1 kwietnia z polskich obór wyleje się rzeka mleka. Wszak wielu rolników – i to nie tylko w naszej spółdzielni – zaczęło wyhamowywać produkcję mleka i trzeba sporo czasu, aby podjąć działania zmierzające do odwrócenia owej tendencji. Na dodatek gwałtowny spadek podstawowych produktów mleczarskich na rynku światowym oraz embargo rosyjskie przyczyniły się do poważnych obniżek cen skupu, co rzecz jasna nie działa zachęcająco na zwiększenie produkcji mleka. Chociaż można znaleźć obory także w naszym rejonie działania, w których produkcja mleka zwiększy się gwałtownie, bo tylko większą ilością mleka, przy obecnych cenach skupu będzie można odłożyć pieniądze na kolejne raty kredytów. W innych państwach Unii – na przykład w Niemczech – dynamika wzrostu produkcji będzie o wiele bardziej widoczna. Tam puste obory czekają na krowy, którymi zostaną zasiedlone tuż po 1 kwietnia. W Polsce wiele gospodarstw wykorzystało już proste rezerwy pozwalające na radykalne zwiększenie produkcji mleka. Tu podstawowym ograniczeniem jest brak ziemi, a konsekwencją jest niedobór pasz objętościowych, który jest podstawowym hamulcem gwałtownego wzrostu produkcji surowca.
Jednak wiele zakładów mleczarskich obawia się tej pokwietniowej rzeki mleka i myśli o wprowadzeniu wewnętrznego systemu kwotowania – jak przy produkcji buraków cukrowych.
– Nie myślimy o wyprowadzeniu takiego systemu. Zamierzamy skupić cały surowiec od naszych dostawców i przerobić go na nasze wyroby – dominującym, i to bardzo, kierunkiem produkcji są u nas sery twarde. Słyszałem takie głosy, że ci, co mają nadmiar kwoty, nie chcą się jej pozbywać tylko oddają ją w dzierżawę, bo liczą, że ta stara kwota będzie podstawą do naliczania nowej kwoty – w ramach wewnętrznego kwotowania. Ale te głosy nie pochodzą od monieckich rolników. My zaś obecnie nie myślimy o wprowadzeniu takiego systemu.
Jak długo potrwa kryzys panujący w branży mleczarskiej?
– Myślę, że ten kryzys potrwa do końca roku. Zaś 2016 rok będzie już znacznie łaskawszy dla naszej branży. To nie oznacza jednak, że wrócą złote czasy – tak jak to było w 2013 roku.
Na te złote czasy pracował też eksport wyrobów mleczarskich na rynek Federacji Rosyjskiej?
– Nasza spółdzielnia również korzystała z dobrego handlu z Rosją. Chciałbym, żeby ten rynek został ponownie otwarty dla polskiego mleczarstwa. Zdaję sobie jednak sprawę, że powrót do dobrych cen na owym rynku będzie o wiele dłużej trwał, gdyż rubel znacznie stracił na wartości. Ale na pewno będziemy tam robili – pod warunkiem, że embargo zostanie zniesione – lepsze interesy niż w Chinach. Wszak koszty transportu naszego sera do Moskwy – który jest stosunkowo szybki bo trwa 24 godziny – są znacznie niższe niż do Chin. W Chinach powinniśmy próbować sprzedawać przede wszystkim proszki – to jest mleko w proszku i sproszkowaną serwatkę, a nie sery czy też galanterię.
Jakie były ubiegłoroczne przychody spółdzielni?
– Kształtowały się one na poziomie 230 milionów złotych. Jednak zysk będzie oscylował wokół zera, bowiem kosztem zysku ratowaliśmy cenę skupu mleka, która w 2014 roku wynosiła 1zł i 34 gr netto za litr. Obecnie zaś płacimy 1 zł i 24 gr.
A co z nowymi inwestycjami. Z tego, co wiem, moniecka spółdzielnia jest jedną z najbardziej doinwestowanych w Polsce?
– Nie chcę komentować tej opinii, nawet nie wypada mi tego robić. Powiem jedno: w tym roku zamierzamy rozpocząć budowę – i jak się da, to zakończyć – jednej z najnowocześniejszych solowni w Europie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa nieautoryzowana