–Choć jestem w Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka od 2 lat, to bardzo szybko zorientowałem się kto i jak rządzi oraz jaki układ funkcjonuje w tej organizacji. Dla mnie to układ zamknięty. Jeśli któryś z regionalnych związków nie opowie się za zorganizowaniem nadzwyczajnego zjazdu, to znaczy, że daje przyzwolenie na to co dotychczas działo się w Federacji.
Nie rozumiem też dlaczego prezydent Leszek Hądzlik od wydarzeń z 13 grudnia nie zwołał zarządu PFHBiPM. Przecież czas działa na jego niekorzyść, a przede wszystkim na niekorzyść Federacji. Problemy, które narosły w minionym czasie trzeba jak najszybciej rozwiązać. Uważam, że gdyby Krzysztof Banach podał się do dymisji, to w Federacji nie byłoby tego fermentu, który jest teraz. Albo będziemy działać dla dobra wszystkich producentów, albo tylko dla dobra prezydium i zarządu.
Razi mnie też podejście, jakie ma obecny zarząd do naszych problemów. Producenci mleka mają za sobą bardzo trudny okres. Niskie ceny skupu mleka przez dwa lata spowodowały, że ponieśliśmy ogromne straty, wielu rolników z jego produkcji zrezygnowało. Ci z nas, którzy zaciągnęli kredyty i musieli spłacać kary za przekroczenie kwot ucierpieli podwójnie. Żeby produkować mleko w tych trudnych latach, naprawdę trzeba było być fanatykiem. Mówiłem o tym na jednym z posiedzeń zarządu. Wzywałem też, żeby Federacja wsparła jakoś rolników oraz żebyśmy zawołali jednym głosem. Wówczas od Krzysztofa Banacha usłyszałem, że jeśli ceny skupu mleka są za niskie, to mam zmienić radę nadzorczą i wymienić prezesa spółdzielni, do której dostarczam surowiec. To ma być recepta wiceprezydenta Federacji na rozwiązanie problemów producentów mleka? To raczej marny żart.
Bardzo ważna dla Federacji jest przejrzystość finansowa. Jestem radnym powiatowym i co roku muszę składać oświadczenia majątkowe. Uważam, że prezesi Federacji także powinni mieć taki obowiązek. Ich wynagrodzenia powinny być jawne, bo inaczej ciągle będą jakieś wątpliwości.
Podobnie jest z naszym postulatem dotyczącym kadencyjności. To bardzo zdrowe i dobre rozwiązanie. Prezes rządzi przez maksymalnie dwie kadencje. W tym czasie może realizować swój program. Bez tych zmian, ciągle będziemy walczyć z takimi patologiami jak w spółce Polska Federacja. Nie może być tak, że niemal jedna czwarta dochodów spółki Polska Federacja wydawana jest na płace zarządu i rady nadzorczej. Ta spółka powinna pracować i zarabiać pieniądze dla członków Federacji. My w związkach wojewódzkich mamy ogromne potrzeby a znikąd pomocy. Tymczasem Federacja zostawia nam maślankę, a sobie zabiera masło.
Zmienić trzeba także sposób zarządzania Federacją. Przede wszystkim z bezpośredniego zarządzania musimy wyeliminować prezydium. Uważam, że prezes i wiceprezesi Federacji powinni przedstawiać wszystkie informacje bezpośrednio całemu zarządowi bez pośrednictwa prezydium. To zarząd powinien podejmować wszystkie decyzje.
Jeśli chcemy pozostać demokratycznym związkiem, to skończyć powinna się praktyka obowiązująca dotychczas. Podam przykład, przed jedną z wystaw mieliśmy wybrać sędziego. A prezydium zaproponowało nam jedną kandydaturę. Co to są za wybory? Tak było w czasach komunistycznych, kiedy na jedno miejsce był jeden kandydat. Jako członek zarządu Federacji domagam się poważnego traktowania. Nie róbmy z naszych posiedzeń szopki.
Jeśli prezydium uważa, że należy postawić na określoną osobę, to niech to uzasadni. Pamiętajmy, że „kto drogi skraca, ten do domu nie wraca”.
Moim zdaniem, w statucie trzeba wprowadzić także zapis, zgodnie z którym ludzie nieprowadzący już produkcji mleka i nieposiadający krów nie powinni zasiadać we władzach Federacji. W Federacji takich działaczy jest jeszcze dużo. Mądrość ludowa mówi, że człowiek jak się starzeje, to często musi jeść dwa razy tyle co młody. Ale przecież my nie musimy tego przestrzegać. To też trzeba uzdrowić.