StoryEditorWiadomości rolnicze

Minister ma nas gdzieś

14.09.2015., 15:09h
  – Branża mleczarska na skutek embarga straciła krocie. Wiele zakładów mleczarskich walczy o przetrwanie. Rolnicy otrzymują ceny na granicy opłacalności, do tego dochodzą kary za przekroczenie kwot, które odeszły już do historii. Jakby tego było mało, to niespotykana jak na nasz klimat susza w szczególności zredukowała plony pasz objętościowych, a minister Marek Sawicki najwidoczniej uważa, że nic takiego się nie stało – powiedział Tomasz Wieteska.

Rolnik nie krył swojego rozżalenia w kierunku ministra rolnictwa jak i całego resortu, który, jego zdaniem, branżę mleczarską ma w głębokim poważaniu, a pomoc w ramach de minimis uznał za symboliczną, a nawet śmieszną. Sam ma do zapłacenia ok. 40 tys. zł kary i, jak twierdzi, stawia to jego gospodarstwo w bardzo trudnej sytuacji. Takich jak on jest wielu. – My damy sobie radę, bo musimy przetrwać, na żadną pomoc nie liczę, bo nie jestem naiwny. Dziwnym trafem to właśnie branża mleczarska dostaje największe baty, a pomoc ministerialna kierowana jest nie do nas, a co najwyżej do sadowników – stwierdził hodowca.

Opasy jako rekompensata

Wcześniej Wieteskowie utrzymywali znikome ilości opasów sprzedając 2 sztuki w roku, ale odkąd ceny mleka zaczęły drastycznie spadać, postanowili zwiększyć liczbę zwierząt. Dziś utrzymują 12 opasów, których sprzedaż w pewien sposób ma zrekompensować mniejsze wypłaty za mleko, którego produkcja ostatnio utrzymuje się na dość stabilnym poziomie.

Siedem lat temu hodowcy zaczynali od 9 krów mlecznych. Uprawiali wtedy również warzywa w tunelach. Stopniowo ograniczali produkcję warzyw na rzecz mleka, w związku z czym kilkukrotnie powiększyli liczebność stada. – Wolę pracę przy bydle, daje mi ona większą satysfakcję, ponadto w ostatnich latach była bardzo słaba koniunktura na warzywa, trzeba było stać całymi dniami i nocami na giełdzie, aby je sprzedać – powiedział Tomasz Wieteska. – Zarówno przy warzywach, jak i przy bydle pracy jest dużo, jednak w przypadku bydła więcej jest się na miejscu w gospodarstwie, co nam akurat odpowiada, ponadto cena mleka i tak jest bardziej stabilna – stwierdziła Dorota Wieteska dodając, że ciężko było pogodzić obie działalności, gdyż czasowo się wykluczały, zarówno dój odbywa się rano i wieczorem, jak i praca w tunelach, bo w południe są zbyt wysokie temperatury.

Za sucho
na koniczynę i poplon

Krowy są żywione kiszonką z kukurydzy, sianokiszonką, kiszonką z mieszanki zbożowo-strączkowej (GPS), młótem browarnianym oraz paszami treściwymi. Kiszonka GPS sporządzana jest w czerwcu, jej głównymi składnikami są: wyka, groch i owies. W skład sianej mieszanki wchodzi również koniczyna jednoroczna, której głównym zadaniem jest odrastanie po czerwcowym skoszeniu, dzięki czemu bez dodatkowego siewu krowy mają wartościowe źródło wypasu. Taki scenariusz sprawdził się w poprzednim roku, kiedy to koniczyna bardzo szybko odrastała. W tym roku ze względu na suszę rolnicy nie uzyskali nawet jednego odrostu, gdyż słabo ukorzeniona koniczyna została wręcz wypalona. Podobna sytuacja dotyczy poplonów. Po zbiorze zbóż rolnicy zasiali w celu wypasu bydła mieszankę w składzie: wyka, owies, seradela, ale ze względu na suszę owies powschodził bardzo słabo, a strączkowe w ogóle nie wzeszły.

Bez młóta nie ma mleka

Przez okrągły rok krowy dostają młóto, które hodowcy uważają za mlekopędną i smakowitą paszę. – Bez młóta nie ma mleka – stwierdził Jan Machaj, teść rolnika – gdy odstawi się młóto od razu widać spadek wydajności. – Dlatego gospodarze dbają o regularne dostawy młóta, które jest zakiszane w pryzmach. Młóto pochodzi z browaru w Warce.

Według systemu INRA, kilogram świeżego młóta browarnianego ma w żywieniu krów mlecznych wartość 0,19 JPM (JPM – jednostka produkcji mleka). Białko młóta tylko w około 45% rozkłada się w żwaczu, co jest bardzo korzystne. Rzeczywista strawność w jelicie cienkim białka młóta nieulegającego rozkładowi w żwaczu jest wysoka i wynosi około 85%. Można spotkać zalecenia, że maksymalna dzienna dawka młóta dla krowy wynosi 20 kg, jednak to zdecydowanie za dużo, ponieważ bardzo pogarsza się wtedy struktura dawki pokarmowej, a przy dłuższym stosowaniu występują problemy zdrowotne na czele z obniżoną płodnością. Optymalne dzienne dawki młóta dla krów w okresie laktacji nie powinny przekraczać 6–8 kg na sztukę. Młóto najlepiej stosować w początkowej i środkowej fazie laktacji, w połączeniu z kiszonką z kukurydzy i kiszonką z traw. W żywieniu opasów można stosować 2–3 kg młóta na 100 kg masy ciała. Taka dawka może pokryć 1/3 zapotrzebowania na białko na początku opasu i 2/3 pod koniec. Przy skarmianiu młodzieży podaje się nie więcej niż 2–5 kg młóta dziennie.

Od czerwca do października krowy są wypasane. Bez względu na to czy zielonka odrasta szybko, czy też odrosty są bardzo słabe, jak w tym roku, to w oborze stosowana jest taka sama dawka jak zimą tylko że w odpowiednio mniejszych ilościach.

We wcześniejszych latach kiszonki z kukurydzy wystarczało na cały rok, w tym roku hodowcy są przekonani, że jej zabraknie, dlatego będą musieli dokupić wysłodki buraczane, które zakiszą w pryzmie.

Żyją dłużej o 2–3 lata

Dorota i Tomasz Wieteskowie odchodzą od inseminacji nasieniem rasy hf. Dla krów krytych sztucznie wybierają głównie nasienie buhajów montbeliarde, a jałówki często kryją nasieniem buhajów limousine. Uważają, że krzyżówki hf x monbeliarde lub też hf x simental typu mlecznego są znacznie odporniejsze od czystorasowych hf-ów, mają też zdrowsze racice i przede wszystkim dłużej żyją. – Krzyżówki użytkujemy co najmniej 2–3 lata dłużej niż hf-ki – podkreślił hodowca. Z kolei mieszańce z rasą limousine są idealnym materiałem do opasu. Krowy starsze, które mają problemy ze skutecznym zacieleniem hodowcy kryją naturalnie.

 

Andrzej Rutkowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. listopad 2024 16:46