W Maroku to zimą ilość produkowanego mleka rośnie
Mleczarnia Safilait odbiera mleko w całym Maroku od 8600 dostawców, a średnia dostawa to 6–12 l dziennie na dostawcę. Jest więc ono gromadzone w lokalnych zlewniach. Surowiec trafia do mleczarni Safilait-Jibal (Jibal to marka produkowanych tam wyrobów) położonej obok miasta Al-Fakih Bin Salih 10–15 cysternami. Produkty mleczarni trafiają do sieci supermarketów, które mają 6–10% handlu detalicznego – dowiedzieliśmy się podczas wyjazdu studyjnego do Maroka, zorganizowanego przez Grupę Polmlek. Reszta sprzedawana jest w małych rodzinnych sklepach.
Zakład Safilait w sezonie niskim skupuje 200 tys. l na dobę, a w wysokim do przerobu trafia 360–400 tys. l dziennie. Stąd różnica w liczbie wykorzystywanych do transportu mleka cystern. Co ciekawe, w Maroku nie wykorzystuje się zestawów podwójnych. Po mleko jeżdżą tylko pojedyncze beczki. Mleko od dużych dostawców odbierane jest bezpośrednio. W odróżnieniu od Polski, która także przed laty cierpiała z powodu sezonowości, w Maroku ilość dostarczanego mleka rośnie zimą i jest związana z opadami deszczu podczas tej pory roku.
Mleczarnia należąca do firmy Safilait została zbudowana przez marokańską rodzinę w 2006 r. Jest to więc zakład nowoczesny. Następnie w 2015 r. został sprzedany francuskiej grupie Bel, w Polsce znanej z marki Kiri. I to od Francuzów Polmlek kupił mleczarnię w 2022 r. Safilait jest jednym z trzech największych producentów nabiału w Maroko. Na początek, Polacy uzupełnili wyposażenie zakładu produkcyjnego maszyną do pakowania masła w kostki. Wcześniej w ofercie Safilait było masło w blokach 2,5 kg. Mleko spożywcze i UHT trafia do kartonów, a pitne jogurty do butelek produkowanych z granulatu na wtryskarce.
Asortyment wytwarzanych tam produktów nabiałowych jest szeroki. Pod marką Jibal sprzedaje się: jogurty i jogurty pitne, napoje fermentowane (także napoje specyficzne dla Maroka), wspomniane masło oraz mleko spożywcze świeże i UHT.
Maroko krajem wielkich kontrastów
I właśnie na mleko warto zwrócić uwagę. Trafia ono zarówno do kartonów litrowych, jak i półlitrowych. W Maroku, mleko w detalu kosztuje w przeliczeniu około 4 zł/l. Przy średniej płacy 385 dolarów netto miesięcznie, czyli 1500 zł, jest to więc produkt dość drogi, stąd opakowania półlitrowe. Dodać należy, że Maroko to kraj ogromnych kontrastów. Duże miasta takie jak Rabat (stolica) czy Tanger, a zwłaszcza licząca ponad 3 mln mieszkańców Casablanka, od aglomeracji europejskich różnią się co najwyżej stylem jazdy kierowców. Są to nowoczesne metropolie, w których zarobki mieszkańców są znacznie wyższe niż średnia. Jednak większość spośród ponad 33 mln Marokańczyków mieszka na wsi, gdzie do dziś powszechnym środkiem transportu jest osiołek zaprzężony w dwukołowy wózek.
Jak widać, rynek marokański bardzo znacząco różni się od polskiego, na którym do tej pory koncentrował się Polmlek, druga duża polska firma, która zainwestowała w Maroku. Pierwszą była krakowska spółka Can-Pack, producent aluminiowych puszek do napojów.
Ogromne zadowolenie z kolejnej polskiej inwestycji wyraził także Krzysztof Karwowski, ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Maroku, który gościł na specjalnie zorganizowanym dla uczestników wyjazdu studyjnego, tradycyjnym marokańskim obiedzie.
Marokański rynek jest wrotami do całej Afryki
– Maroko to kraj bardzo stabilny. Nie pojawiły się tutaj żadne problemy trapiące sąsiednie kraje Afryki Północnej – terroryzm czy wojny domowe. Każdy inwestor z Polski jest tu mile widziany, zwłaszcza że Polaków nie obciąża kolonialna przeszłość, a to ciągle istotny w tym rejonie świata argument – mówił ambasador Krzysztof Karwowski. – Jednocześnie Maroko to wrota do Afryki. Firmy, które chcą robić interesy na tym kontynencie najpierw pojawiają się właśnie w Maroku. Inwestycja Polmleku w Maroku to, moim zdaniem, bardzo dobry krok – podsumował ambasador.