Drugie oblicze funduszy promocji
Dobrego imienia Funduszu Promocji Mleka bronił przewodniczący komisji zarządzającej funduszem Krzysztof Banach, który jest jednocześnie wiceprezydentem Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka oraz przewodniczącym rady nadzorczej spółki Polska Federacja sp. z o.o. W 2015 roku przy przychodach wspomnianej spółki, wynoszących około 4,6 miliona zł, na wynagrodzenie 7-osobowej rady nadzorczej tej spółki wydano ponad 300 tys. złotych. W żadnej spółdzielni mleczarskiej w Polsce radni nie mają takich wynagrodzeń, a nawet w połowie mniejszych, chociaż majątki ich spółdzielni wyceniane są na setki milionów, a nawet i więcej – złotych.
Jestem producentem
mleka, dostawcą do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Piątnica. W ubiegłym roku wyprodukowałem 3 mln litrów mleka. Fundusz promocji mleka powstał 19 lat temu (ustawa powołująca fundusze pochodzi z 2009 r. – red.), jestem w nim od początku. W 2011 r. spożycie mleka na jednego mieszkańca wynosiło 182 litry, obecnie jest to 228 litrów. Spożycie mleka na osobę zwiększyło się więc w tym czasie o 50 litrów. W latach 2010–2016 13 mln złotych poszło z funduszu na program „Szklanka mleka”. Kilka akcji promocyjnych, jak np. dla dzieci w szkołach „Mlekoś podróżuje”, prowadzonych jest wspólnie z Polską Izbą Mleka. Myślę, że jest to ten kierunek, w którym spożycie mleka wzrasta – wyliczał Banach.
Odnosząc się do sugestii, aby dokładnie sprawdzać na co były przeznaczane zebrane od rolników pieniądze, Banach odniósł się do kontroli Funduszu Promocji Mleka wykonanej przez NIK.
– Nie dalej jak pół roku temu Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała Fundusz Promocji Mleka. Wyniki są do wglądu dla każdego – mówił na komisji Krzysztof Banach.
Przewodniczący Funduszu odniósł się również do zarzutów stawianych przez Sławomira Izdebskiego, przewodniczącego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych.
– Izdebski chce dzielić nasze pieniądze, pieniądze producentów mleka. Niech pan dzieli swoje pieniądze, zamiast składać wnioski do każdego funduszu o 2 mln zł na swoje wyjazdy i kolegów. Nie pozwolimy na to, aby zabawiał się pan za nasze pieniądze. My działamy w imieniu branży mleka i tak dalej będziemy działać. Staramy się tam dawać pieniądze, gdzie przynoszą one efekty – grzmiał Banach.
Jako ripostę Izdebski zapytał przewodniczącego:
– Proszę powiedzieć, jaka była wartość pana majątku, kiedy powstawał fundusz a jak jest teraz i za co chcą pana wyrzucić z Polskiej Federacji?
Głos w dyskusji
zabrał także Przemysław Niewiński, rolnik z województwa podlaskiego, (zajmujący się produkcją wołowiny i pomagający bratu w gospodarstwie mlecznym – przypisek redakcji). Powiedział on między innymi, że na Fundusz Promocji Mleka z gospodarstwa, w którym pracuje – idzie prawie 1 tys. zł rocznie. W jego opinii, to nie fundusze promocji dają takie saldo w eksporcie, lecz polscy rolnicy, którzy tak tanio potrafią produkować i mleczarnie, które umieją „wbić się” ze swoimi produktami na rynek i sprzedać je po jak najlepszej cenie.
– NIK sprawdza, czy równa się strona wpływów i wydatków, a nie czy pieniądze są wydawane na merytoryczne cele. Odnosząc się do wypowiedzi przewodniczącego Banacha, chciałem zwrócić uwagę, iż pan mówił o bilansowym spożyciu mleka, a nie tym przypadającym na konsumenta. Wiadomo, że gdy produkcja mleka rośnie, bilansowe spożycie też będzie rosło – komentował Niewiński.
Rolnik odniósł się również do opinii Rafała Stachury, prezesa Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, prezentowanych także na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Zwracając się do Krzysztofa Banacha oraz Mirosława Borowskiego (wiceprezesa KRIR i członka komisji zarządzającej funduszu) pytał, czy dofinansowywanie z Funduszu Promocji Mleka wydawania „Hodowli i Chowu i Bydła” (organu PFHBiPM), która jest przeznaczona dla producentów mleka wpływa na zwiększenie spożycia mleka?
– Chciałbym jeszcze dodać, że tę gazetę wydaje Polska Federacja Spółka z o.o., której właścicielem jest PFHBiPM. W tej spółce pan zasiada (tutaj odniósł się do K. Banacha) w radzie nadzorczej – kontynuował Niewiński.
Niewiński zwrócił uwagę, na to co działo się na targach „Ferma” w Łodzi, które odbyły się między 15 a 17 lutego br. Jak mówił, z Funduszu Promocji Mleka była dofinansowana degustacja. Idea sama w sobie dobra. Rolnik poddał jednak w wątpliwość, promowanie spożycia mleka wśród producentów mleka, bo to oni, oprócz innych prowadzących produkcję zwierzęcą rolników, byli głównymi gośćmi targów.
– Jest taka zależna od PFHBiPM spółka. Nazywa się CGEN (Centrum Genetyczne – red.), jej prezesem jej profesor z Poznania. Dla mnie te wykłady były promocją nie spożycia mleka, ale właśnie tej spółki. Jeżeli tak dalej będzie to wyglądać, to albo trzeba zlikwidować fundusze, albo zrobić w nich porządek – nawoływał Przemysław Niewiński.
Niewiński odniósł się także do wypowiedzi Krzysztofa Banacha dotyczącej tego, że fundusz wydaje dobrze pieniądze i że wszystko w porządku. Zacytował kwotę wynagrodzenia (746 tys. zł), jaką otrzymał w 2015 r. Stanisław Kautz, prezes Polskiej Federacji Spółka z o.o., dyrektor PFHBiPM.
– W latach 2010–2014 Fundusz Promocji Mleka przeznaczył dla Federacji około 3 mln zł na dofinansowanie zakupu miesięcznika. Tak więc polscy rolnicy, producenci mleka, składali się na wynagrodzenie rady nadzorczej tej spółki. W 2015 r. ta spółka miała przychodu ponad 4 mln zł 600 tys. a zysku zaledwie 83 tys. zł. – Niewiński wyliczał fakty dobrze znane Czytelnikom TPR.
Sposób zarządzania
pieniędzmi z Funduszu Promocji Mleka wziął w obronę Mirosław Borowski, wiceprezes Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz członek Komisji Zarządzającej Funduszem Promocji Mleka.
– Nie będę odnosił się do epitetów, jakie tutaj padały w stosunku do mojej osoby i przewodniczącego Funduszu. Myślę, że niektóre osoby nie powinny tutaj w ogóle być, bo nie mają nic do powiedzenia. Struktura wydatków Funduszu kształtuje się następująco: ok. 30% środków idzie na edukację, czyli to co się dzieje w szkołach i w przedszkolach, 30% na hodowców, czyli organizowanie im pokazania tego, jaki mamy dorobek oraz szkolenia i temu podobne, 30% na promocje. Ci, którzy nie mają zielonego pojęcia co to jest fundusz, jak jest zarządzany, powinni się zwrócić do KOWR o szkolenie – przekonywał Borowski.
Borowski mówił, iż każda złotówka wydawana z Funduszu jest trzy razy oglądana przez urzędników z KOWR (wcześniej z Agencji Rynku Rolnego) i jeżeli są nieprawidłowości, to nie ma zwrotu.
– Taka prawda powinna tutaj przeświecać, a nie rzucanie obelg, że ktoś coś ukradł, że komuś powiększył się majątek. Jeśli człowiek pracuje z rodziną i powiększył swoje gospodarstwo i jego potencjał, to o czym my tutaj mówimy? Chyba o pracowitości jego i rodziny. Jako producent mleka w 1996 r. miałem wydajność od jednej krowy na poziomie 5500 l, w tej chwili mam wydajność na poziomie średnio 11,5 tys. l. To jest moja praca a nie tych doradców, jakich mamy tutaj na tej sali. Gdybym miał takich doradców, to bym już dawno z torbami poszedł – tłumaczył się Borowski.
Taka przychylność
wiceprezesa KRIR, który też zasiada w skaładzie Komisji zarządzajacej Funduszem Promocji Mleka dla Federacji nie dziwi. Wchodzi on bowiem w skład Komisji Rewizyjnej PFHBiPM, do której obowiązków należy m.in. przygotowanie wniosku o udzielenie absolutorium zarządowi Federacji oraz zatwierdzanie sprawozdania finansowego tej organizacji, jeśli nie obraduje Walny Zjazd. Należy też tutaj przypomnieć, że Dariusz Burzyński – przewodniczący Komisji Rewizyjnej PFHBiPM – jest też członkiem rady nadzorczej spółki Polska Fedaracja sp. z o.o., z której to prezes Kautz otrzymuje bardzo dobre wynagrodzenie i to określenie nie dotyczy tylko wspomnianego 2015 roku. Owe członkostwo przewodniczącego Komisji Rewizyjnej w radzie nadzorczej wynika m.in. z uchwał Walnego PFHBiPM oraz z umowy spółki. I tak: w tym spółkowym układzie przewodniczący komisji rewizyjnej zajmuje podległe miejsce wobec przewodniczącego rady nadzorczej, to jest wobec prezydenta Krzysztofa Banacha. A przecież w federacyjnej rzeczywistości, to przewodniczący Burzyński wraz z innymi członkami komisji rewizyjnej, powinnien patrzeć na ręce prezydentowi Banachowi i innym członkom władz PFHBiPM.
Na sejmowej Komisji
Rolnictwa i Rozwoju Wsi głos zabrał także Łukasz Łuniewski, rolnik – student Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
– Słyszeliśmy od przewodniczącego Banacha, z jaką transparentnością wydawane są pieniądze z Funduszu Promocji Mleka i że te informacje można znaleźć na stronie internetowej. Mam pytania do przewodniczącego: dlaczego w Polskiej Federacji nie ma takiej transparentności i przejrzystości? Na co są wydawane środki, które otrzymuje Federacja? Powołując się na informacje zawarte w „Tygodniku Poradniku Rolniczym” autorstwa Rafała Stachury, mam pytanie, jakie przewodniczący podejmie działania ku temu, żeby informacje (z wyszczególnieniem) na co są przeznaczane pieniądze były bardziej dostępne dla rolników i producentów mleka. To są przecież ich pieniądze – mówił Łuniewski, kierując pytania do Krzysztofa Banacha.
Informacje, jakie padały z ust rolników na temat wykorzystywania pieniędzy z funduszy promocji zaskoczyły niektórych posłów.
Jako producent rolny
jestem w szoku, jak słucham podawanych tutaj informacji. Mam problem z rozgraniczeniem, co jest prawdą? Czy to zawarte w dokumentach rządowych czy cytowane w wypowiedziach zainteresowanych. Niektóre informacje na temat tego, co robi się za pieniądze z funduszy nadają się do prokuratury. Uważam, że ten temat nie może być zakończony na posiedzeniu jednej komisji. Powinno zebrać się prezydium komisji rolnictwa i zbadać ten temat – nawoływał Zbigniew Ajchler, poseł PO, przedsiębiorca rolny. Ajchler mówił, iż należy się przyjrzeć, w jakim stopniu szczegółowości była przeprowadzona kontrola funduszy przez NIK. Czy NIK sprawdzał jak i na co były wypisywane faktury?
– Jeśli zestawimy to w połączeniu z wyjazdami zagranicznymi, trudno jest tutaj wykazać wpływ funduszy promocji na efektywność eksportu naszych produktów do krajów, dokąd podróżowano za pieniądze z funduszu – komentował Ajchler.
Magdalena Szymańska
przy współpracy
Pawła Kuroczyckiego
i Krzysztofa Wróblewskiego
Od redakcji: Obrady sejmowej Komisji Rolnictwa dostępne są w internecie.