StoryEditorTechnika

Nowy wóz paszowy A-Lim-Bis może dostarczyć rolnikowi za 50 tys. zł w 3 miesiące

Z Tomaszem Łuczakiem – wiceprezesem polskiej, a zarazem rodzinnej firmy A-Lima-Bis ze Środy Wielkopolskiej rozmawiają Krzysztof Wróblewski i Andrzej Rutkowski

Jak można podsumować czas pandemii koronawirusa dla funkcjonowania firmy A-Lima-Bis?

Problemy dotyczące cen stali czy też gazu są stosunkowo nowe i jednocześnie o największej skali rażenia w tym negatywnym wymiarze. Ceny surowców do produkcji maszyn zaczęły iść w górę na początku bieżącego roku. Z kolei pandemia koronawirusa trwa w Polsce od marca 2020 roku, który od strony sprzedażowej był rokiem bardzo dobrym dla naszej firmy. Mam tu na myśli maszyny rolnicze, a więc: wozy paszowe, rozrzutniki obornika, ścielarki i przyczepy. Oczywiście naszym flagowym produktem są wozy paszowe, które nie tylko są znane na krajowym rynku, ale też zagranicznym. Około 40% naszych paszowozów eksportujemy, głównie na rynki krajów Europy Zachodniej. Np. do Anglii dobrze sprzedają się maszyny o pojemności 24–30 m3, a także często powyżej 30 kubików, a wiec dwu- i trzyślimakowe.


Jaką pojemność miał największy wóz paszowy, który zszedł z waszej linii produkcyjnej?

Była to stacjonarna maszyna o pojemności 50 m3 z trzema niezależnymi silnikami, która pracuje w Anglii. Jednak nie ma zastosowania w przygotowaniu TMR-u w stadzie bydła, a w mieszalni pasz pod Bristolem. Rozwiązania stacjonarne też są rozwojowe, w Polsce w mniejszym stopniu, ale za granicą znacznie bardziej. Najbardziej chłonnym rynkiem na tego typu maszyny jest Szwecja. Lada moment wyślemy tam dwa stacjonarne miksery o pojemności 21 i 24 m3. Są to kompletne urządzenia, osadzamy je, podłączamy zasilanie i maszyna jest gotowa do pracy, niemal na zasadzie „plug and play”. Na jednej ramie znajduje się napęd, silnik, redukcja i sterowanie. Z kolei nasz największy paszowóz na kołach ma pojemność 46 m3 i pracuje w Anglii.


Przejdźmy do rynku krajowego, rozbudowujecie swoją bazę zwaną Centrum Obsługi Rolnictwa w Podgórzu na Podlasiu?

Tak, Podgórze jest dla nas miejscem bardzo ważnym, jak i cały region Podlasia. Od 10 lat jesteśmy tam aktywniejsi właśnie dzięki temu oddziałowi, który spełnia zadanie bazy dla handlowców i serwisantów, punktu części zamiennych, jak i placu prezentacyjnego. Rozbudowa o halę produkcyjno-montażową ma na celu zdublowanie niektórych procesów produkcyjnych, które mają miejsce w centrali w Środzie Wielkopolskiej. Jednocześnie nie spowoduje to ograniczeń produkcyjnych w centrali, gdzie również planujemy w najbliższym czasie rozbudowę. W Podgórzu będziemy na początek montować wozy paszowe, które trafią do gospodarstw zlokalizowanych na wschód od Wisły. Każdy rolnik z tej części Polski będzie miał do nas bliżej, a my będziemy bliżej rolników, którzy w oddziale mogą wybrać konkretny model paszowozu z katalogu lub z modyfikacjami pod indywidualne zamówienie. W Podgórzu hala będzie wyposażona w prawie 7-tonową suwnicę przy kilkuset m2 powierzchni montażowej. Niedługo będziemy prowadzili nabór pracowników i w tym celu zamieścimy stosowne ogłoszenie w „Tygodniku Poradniku Rolniczym”, tak jak robiliśmy to z dużym powodzeniem w przeszłości.

Tomasz Łuczak – wiceprezes firmy A-Lima-Bis ze Środy Wielkopolskiej

  • Tomasz Łuczak – wiceprezes firmy A-Lima-Bis ze Środy Wielkopolskiej


Czy A-Lima-Bis może mieć takie kłopoty jak np. Skoda i inne duże koncerny z dostępnością podzespołów, co ma kluczowe znaczenie z oczekiwaniem klienta na końcowy produkt, jakim jest maszyna?

Ceny stali rosną od początku roku, ponadto podrożały wszystkie podzespoły i komponenty, jakie kupujemy do produkcji maszyn, bez względu czy kupujemy w kraju, czy za granicą, czy cyklicznie czy też w kontraktach. Są to dwucyfrowe wzrosty cen co do wartości procentowej. Kolejny nowy problem dotyczy dostępności części i terminów dostawy. Wcześniej te terminy na dostawę podzespołów trwały miesiąc, a dziś bywa że i pół roku. Zatem również nas dotyka ten sam problem co duże koncerny z branży automotive. Póki co radzimy sobie z tą sytuacją i nie przerywamy produkcji, ale bacznie przyglądamy się co będzie dalej. Nadal rolnik może zadzwonić i zamówić maszynę z krótkim czasem realizacji. Dla przykładu, gdyby dziś zadzwonił do nas rolnik i wybrał wóz paszowy ze standardowej oferty to może być pewien, że maszyna pojawi się w jego gospodarstwie na przełomie stycznia i lutego 2022 roku. Pomimo że cały czas mamy dużo zamówień.


Wasza oferta wozów paszowych jest szeroka, uwzględnia dużych, ale też tych małych producentów mleka?

Przez prawie 20 lat produkcji wozów paszowych rozwinęliśmy ich 4 podtypy. Dość nowa seria Simple Line jest skierowana dla małych gospodarstw dojących 20–40 krów, a nawet 15, gdzie rolnicy przeważnie potrzebują maszyn wyposażonych w sposób standardowy, zarazem prostych, ale solidnych. Są to paszowozy o pojemności od 4 m3. Bardzo często rolnicy wybierają właśnie modele z zakresu pojemności 4–5 m3. Taki paszowóz można kupić już za nieco ponad 50 tys. zł netto. Z kolei seria Lite to paszowozy o bardzo zwartej budowie, dzięki czemu często są wykorzystywane w budynkach starego typu z wąskimi przejazdami. Podobnie jak Simple Line są pozbawione przekładni redukcyjnej. Na początku seria Lite najlepiej sprzedawała się w Wielkopolsce. Te modele najchętniej kupowane są w przedziale 10–12 m3, ale można je zamawiać w znacznie większym przedziale wielkościowym od 6 do 14 kubików.Od 2–3 lat seria Lita zaczęła być również popularna na Mazowszu i Podlasiu.

Mamy oczywiście bazową serię wozów paszowych Evolution o pełnym zakresie pojemności od 8 do nawet 40 m3 i więcej, gdzie spotkamy maszyny, jedno-, dwu- i trzyślimakowe. Dla każdej wielkości mamy 3 podtypy o różnych wymiarach, co łatwo pozwala dostosować maszynę do wielkości obory czy przejazdów. Nieraz pojawiają się dodatkowe ograniczenia w budynkach, co wymaga pozakatalogowej ingerencji w bazową konstrukcję, co również jest możliwe. Najbardziej zaawansowaną grupą paszowozów jest seria Pro, którą zaprezentowaliśmy 3 lata temu i zdobyła popularność zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym. Seria Pro jest wynikiem naszych wieloletnich doświadczeń, które zbieraliśmy w dużych gospodarstwach, głównie u klientów zagranicznych. W opracowaniu części rozwiązań pomógł nam nasz angielski partner handlowy. Ta seria wyróżnia się szybkością wyładunku paszy dzięki powiększonemu transporterowi i szerszych drzwiach wysypowych, co ma bardzo duże znaczenie w stadach dojących 200–500 krów. Zmieniona została rama, pojawiła się możliwość bardzo łatwej regulacji wysokości zaczepu. Ułatwiliśmy dostęp do podzespołów podczas wykonywania serwisu oraz regulacji. Wprowadziliśmy zupełnie nowy system sterowania Evo Pad, rezygnując z klasycznych hebelkowych przełączników na rzecz pilota z hermetycznymi przyciskami. Zastosowaliśmy inne kąty nachylenia ścian, co ma istotny wpływ na szybkość mieszania i rozładunku. Dwuślimakowy paszowóz Pro o pojemności 20 m3 możemy sprzedać za sumę ok. 130 tys. zł netto, co wydaje się być niewygórowaną ceną, jak za tak duży i nowoczesny mikser.


Czy rozwijacie produkcję przyczep rolniczych?

Pomimo że rynek przyczep rolniczych jest dość perspektywiczny, to dla nas nie jest to priorytetowy produkt. Bardziej postawiliśmy na rozrzutniki oraz ścielarki. Dopracowaliśmy nasze ścielarki nie tylko pod kątem bydła, ale również ferm drobiu i trzody chlewnej. Nasze ścielarki osiągają parametry pracy takie same jak maszyny najbardziej znanych i uznanych producentów. Z kolei rozrzutniki produkujemy już od ponad 10 lat i spotykamy się z opinią rolników, że są one bardzo wytrzymałe i odporne na trudne warunki pracy. Z uwagi na sezonowość prac na polu widzimy zróżnicowanie co do zapotrzebowania rozrzutników na rynku w zależności od pory roku. Niemniej na nasz rozrzutnik rolnik nie będzie dłużej czekał niż 3 miesiące.

Dziękujemy za rozmowę.

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 48/2021 na str. 51. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR:  Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
03. grudzień 2024 11:19