Wsparcie dla rolników będzie wypłacane tylko raz i ma częściowo zrekompensować utracone dochody, pomóc zachować płynność finansową i ciągłość produkcji. Pieniądze będą wypłacane w formie ryczałtu uzależnionego od rodzaju i wielkości prowadzonej produkcji rolnej. Zgodnie z projektem rozporządzenia ministra rolnictwa, wsparcie nie będzie mogło przekroczyć 7 tys. euro. Posiadacze bydła mogą otrzymać od 5,1 tys. zł (jeżeli rolnik posiadał co najmniej 3 i nie więcej niż 20 sztuk zwierząt) do 20,2 tys. zł (jeżeli posiadał więcej niż 50 sztuk zwierząt). Wsparcie ma być udzielane na wniosek producenta rolnego złożony do biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa właściwego ze względu na miejsce zamieszkania albo siedzibę producenta rolnego. Utrata płynności finansowej ma być potwierdzana na podstawie oświadczenia producenta.
W sondzie telefonicznej postanowiliśmy sprawdzić, jaką wiedzę, w temacie wsparcia, mają hodowcy bydła mlecznego, producenci mleka.
Agnieszka Pawlik wspólnie z synem Adrianem i córką Marleną we wsi Bałdowice, gmina Kobyla Góra, woj. wielkopolskie, prowadzi 60-hektarowe gospodarstwo rolne. Blisko 30 ha zajmują łąki, na 10 ha uprawiana jest kukurydza, na 20 ha podstawowe zboża. Mleko (rocznie ok. 110 tys. l) jest dostarczane do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole, zakład w Ostrzeszowie.
– Na naszym terenie nie zaobserwowaliśmy suszy, udało się nam sporządzić odpowiednią ilość sianokiszonek oraz siana. Obserwując uprawę kukurydzy jesteśmy bardzo zadowoleni, zapowiada się, że uda się nam sporządzić niezbędną dla naszego stada ilość kiszonki. Z różnych źródeł docierają informacje o planowanym wsparciu finansowym z racji panującego koronawirusa. Z drugiej jednak strony, docierają też informacje, że wsparcie nie będzie wypłacane z powodu braku środków finansowych. Trudno mi wierzyć w odszkodowania związane z covidem, skoro do tej pory nie otrzymaliśmy suszowego za 2019 r. Tu pojawia się pytanie, dlaczego część rolników je dostała, a inni nie – mówi pani Agnieszka. – Do zadań rad nadzorczych działających w spółdzielniach mleczarskich należy kontrola pracy zarządu związana z działalnością spółdzielni. Dla nas, producentów mleka, ważne jest, by rada negocjowała z zarządem jak najlepsze ceny mleka w skupie. Uważam, że w tym temacie nasza rada ma sporo do zrobienia.
Piotr Kucharski we wsi Boża Wola, gmina Kluczewsko, woj. świętokrzyskie, prowadzi 53-hektarowe gospodarstwo rolne specjalizujące się w produkcji mleka. Mleko (ponad 200 tys. l rocznie) od lat dostarczane jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej we Włoszczowie.
– Na naszym terenie możemy mówić, że susza negatywnie wpłynęła na ilość i jakoś sporządzonych sianokiszonek. Jeśli mówimy o kukurydzy przeznaczonej na kiszonkę, to jest ona w bardzo dobrej kondycji. Na pewno sporządzimy więcej niż w ub.r. paszy i to wysokiej jakości. Covid-19 przyczynił się do obniżenia cen w skupie mleka czy też uzyskiwanych ze sprzedaży opasów. Strat jeszcze nie liczyliśmy, ale będą spore, dlatego też każda pomoc jest i będzie mile widziana. Niestety, nie znam szczegółów tego wsparcia – mówi rolnik. Zapytany o działalność rady mówi, że nie ma zastrzeżeń do pracy rady, ale uważa, że większe zaangażowanie powinna skierować na działania zmierzające do zwiększenia ceny w skupie mleka.
Tadeusz i Elżbieta Fijałkowscy wspólnie z synem Karolem i synową Anną we wsi Żywocin, gmina Wolbórz, woj. łódzkie, prowadzą 42-hektarowe gospodarstwo rolne specjalizujące się w produkcji mleka. Na posiadanym areale uprawiają ok. 9 ha zbóż, ok. 18 ha zajmuje uprawa kukurydzy na kiszonkę, zaś użytki zielone zajmują ok. 15 ha. Wyprodukowane w gospodarstwie mleko (370 tys. l) w całości sprzedawane jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej
w Końskich.
– Na terenie naszej gminy śmiało można mówić o suszy, która negatywnie wpływa m.in. na uprawę kukurydzy na kiszonkę. Rośliny zaczynają podsychać i obawiam się, że kolby będą miały słabo wykształcone ziarno. Wcześniejsze opady deszczu pozytywnie wpłynęły na trawy, dzięki czemu udało się nam sporządzić odpowiednią ilość sianokiszonki. Z niektórych miejsc udało się nam zebrać trzy pokosy. Jeśli chodzi o wsparcie, jakie dotychczas otrzymali rolnicy, w sposób pośredni czy bezpośredni związane z COVID-19, to mogę wyliczyć jedynie odroczenie lub umorzenie składek KRUS. Słyszałem o wsparciu w wysokości 1 mld zł, które ma wspomóc rolników, którzy ponieśli straty w wyniku koronowirusa. Jest to moim zdaniem kropla w morzu potrzeb. Zapisy ustawy mówią, że wsparcie otrzymać mogą hodowcy bydła, w tym krów mlecznych, ale szczegółów nie znam – mówił pan Tadeusz.
Zapytany jak ocenia rolę rad nadzorczych w spółdzielniach mleczarskich odpowiedział, że jego zdaniem powinny one za wszelką cenę przestrzegać statutu.
– Do zadań rad należy m.in. kontrola wydatków spółdzielni związanych z bieżącym funkcjonowaniem zakładu czy też inwestycjami – dodaje. – To do nich należy dbanie o dobro członków spółdzielni m.in. o cenę mleka. Na szczęście nasza rada nadzorcza wywiązuje się ze swoich obowiązków. Zarząd, rada i członkowie spółdzielni wspieramy się wspólnie i prowadzimy działania dla dobra spółdzielni.
Wojciech Ircha wspólnie z żoną Ireną we wsi Orzeszków Kolonia, gmina Uniejów, woj. łódzkie, prowadzi 12-hektarowe gospodarstwo rolne specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego i produkcji mleka. Wyprodukowane w gospodarstwie mleko (ponad 30 tys. l) sprzedawane jest do Mleczarni Turek.
– U nas susza skończyła się 27 kwietnia, od tego czasu nie możemy narzekać na brak wilgoci. Jesteśmy po żniwach, na polu mamy jeszcze kukurydzę, która przeznaczona jest na kiszonkę. Rośliny są wysokie (2–2,5 m) i zielone, niestety, mają najczęściej po jednej kolbie, czasem dwie. W ubiegłym roku niemal wszystkie miały 2 kolby a niektóre 3. Kiszonki z kukurydzy na pewno nie zabraknie naszym zwierzętom – mówi pan Wojciech.
– Żniwa, odbudowa dachu po pożarze spowodowały, że nie mam wiedzy dotyczącej pieniędzy przeznaczonych na wsparcie rolników, którzy ponieśli straty w związku z Covid-19. Jednego jestem pewien, że takie wsparcie jest potrzebne, szczególnie przy obniżce ceny w skupie mleka, jakie miało miejsce. Dodam, że w tym temacie dużo do powiedzenia mają rady nadzorcze w spółdzielniach mleczarskich. W moim przypadku, a odstawiam mleko do Mleczarni w Turku, zamiast rady nadzorczej mamy komisję mieszaną. Działa ona jednak podobnie jak typowa rada nadzorcza. Jednym z jej zadań jest dbanie o jak najwyższą cenę w skupie mleka. Często dochodzi do spotkań, na których poruszane są różne problemy. Komisja i zarząd dyskutują i szukają sposobów na rozwiązanie trudnych spraw. Współpraca układa się dobrze i to najważniejsze, bo wszystkim zależy na mleczarni.
Franciszek Miłosz z żoną Martą, synem Michałem i synową Agnieszką we wsi Dąbrowa, gmina Hrubieszów, woj. lubelskie, prowadzi 70-hektarowe gospodarstwo rolne specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego i produkcji mleka. Mleko (330 tys. l rocznie) sprzedawane jest do Spółdzielni Mleczarskiej Bieluch w Chełmie.
– W woj. lubelskim obecnie możemy mówić o suszy. Na szczęście po wiosennym braku opadów, kolejne mokre miesiące spowodowały, że uprawa kukurydzy na kiszonkę ma się dobrze. Z pewnością uda się sporządzić jej zapas, być może część przeznaczę na ziarno. W bieżącym roku zasialiśmy 15 ha kukurydzy, a planując zakup ziarna dokonaliśmy podziału. Na 11 ha kupiliśmy odmiany typowo kiszonkarskie, a na pozostałe 4 odmianę, która sprawdza się zarówno jako odmiana na kiszonkę, jak i ziarno. Jeśli mówimy o pomocy, na jaką mogą liczyć m.in. hodowcy bydła, to szczerze przyznam, że nic nie wiem. Uważam jednak, że bardzo by się ona przydała, szczególnie, że obserwujemy z jednej strony obniżki cen w skupie mleka, brak wypłat suszowych za ub.r., a z drugiej strony, wzrost kosztów produkcji mleka – mówi pan Franciszek.
– Osobiście nie mogę narzekać na pracę rady nadzorczej czy też zarządu, a o tym może świadczyć to, że od 22 lat współpracuję z tym zakładem – dodaje. – Jeśli do rady wybierze się dobrych, sprawdzonych ludzi, to można spać spokojnie.
Ireneusz Oleszczyński
Zdjęcie: Pixabay
Zdjęcie: Pixabay