– Jak już coś zaczynamy, to jesteśmy konsekwentni i wytrwali, dlatego mleko także już od wielu lat dostarczamy do zakładu w Makowie Mazowieckim, czyli do Grupy Polmlek – wyjaśnił Antoni Majkowski.
70 lat oceny to nie lada wyczyn. Właściwie w latach 40. XX wieku nie było prowadzonej żadnej ewidencji bydła poza tą w oborach objętych oceną. Krowy nie miały kolczyków, a wchodząc pod ocenę nadawane im numery identyfikacyjne wypalano na rogach. Dziś byłoby to niemożliwe, gdyż wielu hodowców, również państwo Majkowscy, wypalają rogi kilkutygodniowym cielętom w celach bezpieczeństwa.
Nadwyżki jałówek – stare czasy
Jak tylko Łukasz Majkowski ukończył studia i wrócił z Olsztyna na gospodarstwo, to rolnicy zaczęli równolegle do produkcji mleka prowadzić także opas byków.
– Jesteśmy szczęśliwi, że mamy młodego następcę. Dodatkowe ręce do pracy sprawiły, że teraz odchowujemy nie tylko cieliczki na remont stada krów, ale także buhajki, które sprzedajemy w wagach ciężkich. Martwi jedynie spadek cen żywca wołowego, miejmy nadzieję, że chwilowy. Co do sprzedaży opasów również współpracujemy tylko z jedną firmą, jaką są Zakłady Przetwórstwa Mięs...