Postulaty dostawców nie są nieuzasadnione, ale ich realizacja obecnie nie jest możliwa
Krzysztof Michalak – rolnik z Olszówki, dostarcza 93,8 tys. litrów mleka rocznie.
– Nie uważam, żeby żądania protestujących były nieuzasadnione, ale ich realizacja w tej chwili, ze względu na realia, w których funkcjonujemy nie jest możliwa. My bazujemy na proszku i maśle, których ceny na początku roku nie były korzystne. Jednak mam nadzieję, że rada nadzorcza będzie mogła podwyższyć cenę skupu. Albo dbamy o interes jednostek, albo o 2800 dostawców. Moim zdaniem rolnicy strajkują nie tam gdzie powinni. Może trzeba było pojechać do zakładów tłuszczowych w Kruszwicy. Rzepak sprzedawaliśmy po 1900 zł/t, a śrutę kupujemy po 2000 zł/t. Dlaczego sieci kupują masło po 15–17 zł/kg? Najłatwiej uderzyć w spółdzielnię, bo jest pod ręką.
Stanisław Kosmala – sekretarz rady nadzorczej, dostawca z Kraszewic, dostarcza 61,1 tys. l mleka rocznie.
– Protestującym chodzi o to, że obniżono ceny mleka o 5 gr/l, ale przecież na początku roku proszek w Polsce staniał i zarząd podjął tę decyzję, bo jest odpowiedzialny za finanse spółdzielni. Mam nadzieję, że od 1 kwietnia cena będzie podniesiona o 5 gr/l.
Rolników zbulwersowały ogromne wzrosty cen pasz
Marian Adamski – dostawca ze wsi Zajączki, dostarcza 400,4 tys. l mleka rocznie.
– Rolników zbulwersowały dwie rzeczy: ogromny wzrost cen śruty rzepakowej i sojowej. W moim gospodarstwie spowodowało to wzrost kosztów o 5000 zł miesięcznie. Z moich obliczeń wynika, że tylko z powodu wzrostu kosztów pasz mój zarobek na litrze mleka spadł o 10 gr. Na to nałożyło się obniżenie ceny skupu. Z tego wynikało wzburzenie części dostawców. Rozumiem oczywiście sytuację spółdzielni. Nie można wszystkiego przewidzieć, każdy z nas liczy pieniądze, a dziś pasze, nawozy i paliwo osiągają absurdalne ceny.
Zlikwidować opłatę lojalnościową
Henryka Zielińska, prowadząca wraz z mężem Januszem gospodarstwo w Młynku, dostarcza 1,158 mln l mleka rocznie.
– Od pewnego czasu cena mleka nie rosła, a ostatnio spadła. W sąsiednich mleczarniach było inaczej. Choć inne mleczarnie chcą nas zwerbować, to uważam, że Koło to nasza mleczarnia, do której mleko odstawiali nasi dziadkowie. Myślę, że nasza mleczarnia musi się zmobilizować. Nie chodzi o to, żebyśmy wzięli kije i się nimi okładali. Opłacalność dziś jest, bo mleko nie kosztuje 90 groszy jak bywało. Jednak przy obecnych cenach pasz niewiele nam zostaje. Byłoby dobrze, gdyby zlikwidować opłatę lojalnościową i przeznaczyć te pieniądze na dopłaty do białka i tłuszczu.
Cena mleka jest kluczową przyczyną protestu
Henryk Krygier – dostawca z Dębna Królewskiego, dostarcza 198 tys. l mleka rocznie.
– Cena mleka jest kluczową przyczyną protestu. Z mleczarnią współpracuję od 30 lat. Teraz rozgoryczyło nas to, że odbiorcy wokół nas podnieśli ceny, a u nas obniżyli, jednak chętnie zapoznam się z przyczynami takiego stanu rzeczy.
Podwyżki cen w ościennych mleczarniach
Dostawca z rejonu ostrzeszowskiego (prosi, aby nie ujawniać nazwiska) – dostarcza 2,178 mln l rocznie.
– Moim zdaniem, spółdzielnia powinna lepiej dbać o rolnika. Najważniejszą przyczyną protestu była podwyżka w ościennych mleczarniach i obniżka u nas. Uważam, że niepotrzebnie spółdzielnia budowała zbiorniki na zboże (jednak na pytanie, o jakie zbiorniki chodzi nie potrafi odpowiedzieć – red.). Te pieniądze lepiej wypłacić w cenie mleka. Wszystko co jest wybudowane powstało z pieniędzy rolników. Powinniśmy zakładać grupy producenckie, żeby ściągnąć pieniądze z Unii. Nieustannie drożeją środki produkcji.
Damy radę przetrwać i ten ciężki czas
Sławomir Jędrzejczak, dostawca z gm. Grabów.
– Mleko do OSM Koło dostarczam od 15 lat kiedy teść przekazał nam gospodarstwo. Takie zawirowania z ceną o 5–10 groszy zawsze były, a mimo tego zbudowaliśmy nowy budynek. Damy radę przetrwać i ten ciężki czas. Na tę chwilę też bym chciał otrzymywać za mleko więcej, ale nie jest to jakaś nadzwyczajna sytuacja. Pamiętam też, że w 2017 r. na moim terenie sytuacja była krytyczna, bo 70% upraw zniszczyła nawałnica. Zwróciłem się do rady nadzorczej i otrzymaliśmy dużą pomoc. Korzystamy z bazy w Grabowie, bo rolnik nie zawsze ma gotówkę w kieszeni, a w Grabowie możemy nawozy i inne środki produkcji rozliczyć w zapłacie za mleko. Moim zdaniem, to zasadna inwestycja. Co do podważania jej konkurencyjności, to powiem tylko, że wcześniej w Grabowie była jedna stacja paliw, a teraz są dwie. Mamy trudny czas, przychodzi mi do głowy, że może chce go wykorzystać jakiś polityczny karierowicz.
Czego oczekują dostawcy OSM w Kole?
W środę 24 marca spotkaliśmy się w remizie OSP w Dębnie Królewskim z dziewięcioma rolnikami tworzącymi nieformalną grupę koordynującą protest. Chcieli zachować anonimowość.
– Chcemy dobra dostawców i pracowników. Chcielibyśmy zostać uczciwie potraktowani przez zarząd. Nie wiemy dlaczego nasza spółdzielnia non stop inwestuje, buduje magazyny zbożowe, kolejną stację paliw, a my nic z tego nie mamy. Jedną ze składowych ceny za mleko powinny być wpływy z dodatkowej działalności, tak jak dopłata lojalnościowa – mówił jeden z rolników.
Kolejny dostawca podkreślał, że tę kolską spółdzielnię zakładali jego dziadkowie.
– Chcemy mieć tylko godziwie płacone za mleko, a nie zaszkodzić spółdzielni – mówił. – Chcemy przedstawić zarządowi nasze spojrzenie na rozwój zakładu. Własnym ciałem bronimy mleczarni przed zakusami innych podmiotów, bo nie przyjmujemy ich ofert odbioru mleka.
Jeden z uczestników spotkania pytał dlaczego w radzie nadzorczej zasiadają ci sami ludzie od 30 lat. Protestujący uważają także, że rada nadzorca jest zbyt mała. Zauważają, że część rady nie wiedziała o obniżce.
– Większość rady nie interesuje się naszym kapitałem należycie, stracili nasze zaufanie. Koledzy szanujemy was, ale pozwólcie na pewne zmiany w naszej spółdzielni dla dobra wszystkich. W każdej szanującej się firmie ludzie, którzy mają duży wpływ na jej funkcjonowanie powinni też mieć wpływ na zarządzanie – mówił jeden z rolników, uzasadniając postulat wprowadzenia do rady tzw. strategicznych dostawców. Dostawcy podkreślali, że boją się inwestować, bo dziś zaciąganie zobowiązań jest groźne. Przyznali też, że użycie w postulatach określenia „strategiczny” dostawca było niefortunne.
– My nie chcemy kredytów, chcemy wyłącznie godziwie zarabiać – mówił kolejny rolnik, który podkreślił, że w firmie, która współpracuje z dużą liczbą kontrahentów powinien być dialog.
– Tak jak prezes napisał w swoim liście, zgoda buduje i tego oczekujemy – podsumował. Zdaniem rolnika, protest pojawił się, bo nie wiedzieli czym była uzasadniona obniżka ceny.
– Chcemy, żeby powstała rada dialogu, żeby wiele rzeczy doprecyzować, nie chcemy rozpierduchy. Jako współwłaściciele spółdzielni musimy dbać nie tylko o swoje dobro, musimy mieć wzgląd na realia i dobro wspólne – mówili rolnicy. Spotkanie zakończyło się stwierdzeniem jednego z dostawców, że „Jeśli my się będziemy rozwijać, to i zakład będzie się rozwijał”.
Paweł Kuroczycki
Zdjęcie: Archiwum