Z Grzegorzem Gańko, prezesem zarządu Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Sierpcu, rozmawia Krzysztof Wróblewski
Jaka jest pana ocena aktualnej sytuacji w branży mleczarskiej?
– Z racji klęski suszy, która dotknęła prawie całą Europę i wiele innych miejsc na innych kontynentach, spodziewaliśmy się wzrostu cen zbytu artykułów mleczarskich. Wszak zapowiadano, że z powodu braku pasz dojdzie do rzezi krów. Upały wpłynęły też na spadek dynamiki w produkcji mleka. Przy czym podwyżka cen zbóż i innych komponentów paszowych pociągnęła za sobą wzrost cen pasz treściwych oraz dodatków paszowych. Wiadomo też, że w wielu polskich gospodarstwach nastawionych na produkcję, późną zimą i na przednówku zabraknie pasz objętościowych. Wydawałoby się, że te wszystkie fakty, plus prognozowany wzrost konsumpcji sprawią, że wzrost cen zbytu produktów mleczarskich będzie znaczący. I nie chodzi tutaj bynajmniej, że chcemy osiągnąć jakieś dodatkowe ekstra zyski.
Wiadomo, że rentowność produkcji branży mleczarskiej na poziomie przekraczającym dwa procent jest uznawana za bardzo dobry wskaźnik. Tutaj gra idzie o to, by wyższa cena zbytu pokryła wyższe koszty produkcji mleka w gospodarstwie rolnika oraz zniwelowała nieco podwyżkę kosztów przetwórstwa mleka w mleczarni. Wszak proces wzrostu cen energii elektrycznej, gazu i paliw, podobnie jak wody, będzie miał olbrzymi wpływ na ogólny wzrost kosztów zakładowych. Niechybnie też podwyższeniu ulegną koszty pracy.
Również i w gospodarstwach wzrost cen czynników energetycznych i wody oznacza mniej pieniędzy w rolniczej kieszeni. A przecież budżet prawie każdego rolnika znacząco został naruszony przez klęskę suszy. I nawet tych, którzy dostali pomoc ze strony państwa należy uznać za nadal poszkodowanych. Obawiam się też, iż proces wzrostu cen środków produkcji, szczególnie nawozów, ulegnie znacznemu przyspieszeniu. I dlatego nawet stosunkowo wysokie ceny skupu w OSM Sierpc – przeciętna cena 1 zł i 43 groszy netto za ostatni miesiąc – mogą już nie brzmieć tak okazale. Jednak bez wzrostu cen zbytu nie ma mowy o ich podwyższeniu.
Szczególnie niepokojące jest zamieszanie w cenach produktów tłuszczowych – masła i śmietany przerzutowej, które to odbija się negatywnie na cenach innych wyrobów. Niestety, nie widzę na horyzoncie hossy. Czekają nas niechybnie trudne czasy w produkcji i przetwórstwie mleka. Jednakże to nie będzie jakaś katastrofa, ale ciężka, mozolna, acz efektywna praca, bo prowadzona w warunkach maksymalnie oszczędnego gospodarowania zarówno w zakładzie produkcyjnym, jak i w chłopskiej zagrodzie. Dobrze chociaż, że sporo gospodarstw, z których płynie mleko do sierpeckiej spółdzielni, posiada odpowiednie zapasy pasz. Ale są też bardzo poszkodowani, którym udzieliliśmy korzystnych kredytów na ich zakup. Jednak gdyby klęska suszy powtórzyła się w przyszłym roku, to stanie się tragedia.
Wiadomo, że rentowność produkcji branży mleczarskiej na poziomie przekraczającym dwa procent jest uznawana za bardzo dobry wskaźnik. Tutaj gra idzie o to, by wyższa cena zbytu pokryła wyższe koszty produkcji mleka w gospodarstwie rolnika oraz zniwelowała nieco podwyżkę kosztów przetwórstwa mleka w mleczarni. Wszak proces wzrostu cen energii elektrycznej, gazu i paliw, podobnie jak wody, będzie miał olbrzymi wpływ na ogólny wzrost kosztów zakładowych. Niechybnie też podwyższeniu ulegną koszty pracy.
Również i w gospodarstwach wzrost cen czynników energetycznych i wody oznacza mniej pieniędzy w rolniczej kieszeni. A przecież budżet prawie każdego rolnika znacząco został naruszony przez klęskę suszy. I nawet tych, którzy dostali pomoc ze strony państwa należy uznać za nadal poszkodowanych. Obawiam się też, iż proces wzrostu cen środków produkcji, szczególnie nawozów, ulegnie znacznemu przyspieszeniu. I dlatego nawet stosunkowo wysokie ceny skupu w OSM Sierpc – przeciętna cena 1 zł i 43 groszy netto za ostatni miesiąc – mogą już nie brzmieć tak okazale. Jednak bez wzrostu cen zbytu nie ma mowy o ich podwyższeniu.
- Prezes Grzegorz Gańko w nadchodzących wyborach samorządowych ubiega się o mandat radnego w sejmiku województwa mazowieckiego. Jest bezpartyjny, ale utożsamia się z ruchem ludowym. Grzegorza Gańko można znaleźć na liście wyborczej nr 2 PSL – miejsce 5, w okręgu wyborczym nr 4, który tworzą następujące powiaty: sierpecki, żuromiński, płocki, ciechanowski, pułtuski, sochaczewski, gostyniński, mławski, płoński, przasnyski, żyrardowski oraz miasto Płock.
Szczególnie niepokojące jest zamieszanie w cenach produktów tłuszczowych – masła i śmietany przerzutowej, które to odbija się negatywnie na cenach innych wyrobów. Niestety, nie widzę na horyzoncie hossy. Czekają nas niechybnie trudne czasy w produkcji i przetwórstwie mleka. Jednakże to nie będzie jakaś katastrofa, ale ciężka, mozolna, acz efektywna praca, bo prowadzona w warunkach maksymalnie oszczędnego gospodarowania zarówno w zakładzie produkcyjnym, jak i w chłopskiej zagrodzie. Dobrze chociaż, że sporo gospodarstw, z których płynie mleko do sierpeckiej spółdzielni, posiada odpowiednie zapasy pasz. Ale są też bardzo poszkodowani, którym udzieliliśmy korzystnych kredytów na ich zakup. Jednak gdyby klęska suszy powtórzyła się w przyszłym roku, to stanie się tragedia.
Moim zdaniem, te ruchy cenowe na rynku produktów mleczarskich mają też podłoże spekulacyjne!
– Powiem tak: są racjonalne przesłanki do wzrostu cen zbytu, o których już mówiliśmy. Oczywiste jest też, że i handel, szczególnie ten wielkosieciowy, bo to on wyznacza tendencje cenowe, powinien wziąć na swoje barki część wzrostu kosztów stałych w produkcji i przetwórstwie mleka. Powinna być też poluzowana bariera inflacyjna, która jest, moim zdaniem, sztucznie podtrzymywana. Nie wierzę w to – jak się oficjalnie podaje – że uda się utrzymać inflację na poziomie poniżej dwóch procent. Ona musi być wyższa, choćby ze względu na wzrastające ceny paliw i innych nośników energii. Po prostu ceny żywności i innych produktów muszą wzrosnąć, żeby to się wszystko jakoś kręciło.
Ilu obecnie dostawców sprzedaje mleko do OSM Sierpc i jaki jest poziom skupu?
– Dokładnie 2023. I nie można powiedzieć, że jest ich więcej niż na początku roku, chociaż w tym roku przyjęliśmy około 40 dostawców z innych podmiotów skupowych. W roku bieżącym złożono 80 podań, które jasno wskazują na zakończenie produkcji. Głównym powodem jej zakończenia jest emerytura i brak następców. I to zjawisko obserwujemy nie tylko w małych, ale też średnich i dużych gospodarstwach. Jeżeli chodzi o poziom skupu mleka, to obecnie wynosi on około 860 tysięcy litrów dziennie. Mamy nadal nadprodukcję mleka w stosunku do naszych mocy przetwórczych. A dynamika jego produkcji jest nadal spora i tegoroczny poziom skupu – zgodnie z planem – osiągnie poziom 320 milionów litrów, czyli około 20 milionów więcej niż w ubiegłym roku. Jednak w ramach pomocy humanitarnej przyjęliśmy 24 dostawców z Rypina, bowiem ich gospodarstwa znalazły się w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej. Jeszcze raz powtarzam: drzwi dla dostawców z innych podmiotów są przymknięte. Jeżeli już kogoś przyjmujemy, to z reguły musi to być to dostawca z powiatu sierpeckiego – taki spod komina.
A kiedy wzrosną te moce przetwórcze. Czy rynek nie potrzebuje więcej Królewskiego?
– Nasze sery, wśród których dominuje Królewski, sprzedają się bardzo dobrze. Jednak nie spoczywamy na laurach i doceniamy naszych konkurentów. Systematycznie wprowadzamy nowości oraz udoskonalamy opakowania. Zaś konkurencja regularnie podąża naszym tropem. Obecnie posiadamy dwie serownie – ta najstarsza, z lat dziewięćdziesiątych, przerabia na sery około 150 tysięcy litrów mleka, ta nowsza – zmodernizowana w 2015 roku – przerabia ponad 400 tysięcy. Na nowej 2,5-hektarowej działce obok naszego zakładu wnet powstanie trzecia serownia, która po uruchomieniu będzie przerabiać 600 tysięcy litrów białego surowca, a docelowo nawet jeden milion litrów, w ciągu doby. Jak na razie, to na tej działce powstaje nowa hala do konfekcjonowania sera.
Tak dużej spółdzielni przydałaby się duża proszkownia i duża masłownia?
– Wiem o tym, ale chcemy robić to co nam bardzo dobrze wychodzi, czyli sery i w ten kierunek inwestujemy. Zamierzamy też rozwinąć produkcję galanterii. Jeżeli chodzi o produkcję masła i wyrobów proszkowych, to naszym celem jest nawiązanie stałej współpracy z inną spółdzielnią, która ma duże moce produkcyjne, a jej załoga wie jak robić dobre masło oraz dobrą serwatkę, czy też mleko w proszku. Jeżeli do tej współpracy nie dojdzie to możemy te inwestycje zrealizować w naszym oddziale w Żurominie.
Kandyduje pan do samorządu – do sejmiku województwa mazowieckiego?
– Nasze województwo od lat jest liderem w produkcji mleka w Polsce, a z tego co wiem, jestem chyba pierwszym mleczarzem w sejmiku woj. mazowieckiego. W innych województwach na pewno byli i są inni koledzy. W sejmiku wykorzystałem swoje doświadczenia z samorządu spółdzielczego, w którym od lat pracuję na rzecz rolników. W samorządzie terytorialnym staram się też dbać o interesy rolników – zasiadam bowiem w komisji rolnictwa i mój pogląd na rolnictwo mazowieckie jest szerszy, bo zmagamy się z problemami związanymi z produkcją sadowniczą, warzywniczą, a także z wyzwaniami, jakie za sobą niesie wirus ASF. Działam też na rzecz innych mieszkańców wsi oraz miasteczek. Cenię sobie również gospodarcze debaty z opozycją. No cóż, mnie – jako bezpartyjnego – wielka polityka mało interesuje. Dla mnie najważniejsza jest gospodarka i porozumienie w tym względzie ponad politycznymi podziałami.