Czy związki hodowców mają szansę na stabilność w najbliższym czasie?
– Okoliczności i działania, które doprowadziły do usunięcia MZHBiPM z PFHBiPM mamy już za sobą. Oczywiście jak wcześniej pisał TPR, złożyliśmy pozew przeciwko Federacji, gdyż nie zgadzamy się z „polityką” władz tegoż podmiotu. Natomiast podejmujemy działania, które otwierają nam szereg możliwości działania naszego związku nie tylko na rynku polskim, ale również europejskim.
Jakie możliwości ma pan na myśli?
– Cofnijmy się do przepisów regulujących rynek hodowlany. Początki zostały objęte Ustawą z 2 grudnia 1960 r. o hodowli zwierząt gospodarskich. Ustawa zawierała raptem 3 strony i obejmowała 24 artykuły uchylając dekret z dnia 2 lutego 1955 r. o organizacji i hodowli zwierząt zarodowych. To czasy Bolesława Bieruta.
Na przełomie lat 1997–2007 funkcjonowała Ustawa z dnia 20 sierpnia 1997 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich obejmująca już 24 strony, w której zawarto 45 artykułów. Akt ten uchylono 8 sierpnia 2007 r. a na jego miejsce wprowadzono nowy, Ustawę z 29 czerwca 2007 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich w oparciu o dyrektywy Rady 77/504/EWG z dnia 25 lipca 1977 r. w sprawie zwierząt hodowlanych czystorasowych z gatunku bydła. Ten akt natomiast obejmował 59 art. na 40 stronach i również został uchylony 23 stycznia 2001 r.
W międzyczasie zatwierdzono obszerne Rozporządzenie PE i Rady (UE) 2016/1012 z 8 czerwca 2016 r. w sprawie zootechnicznych i genealogicznych warunków dotyczących hodowli zwierząt hodowlanych czystorasowych i mieszańców świni, handlu nimi i wprowadzania ich na terytorium Unii oraz handlu ich materiałem biologicznym wykorzystywanym do rozrodu i jego wprowadzania na terytorium Unii oraz zmieniające rozporządzenie (UE) nr 652/2014, dyrektywy Rady 89/608/EWG i 90/425/EWG i uchylające niektóre akty w dziedzinie hodowli zwierząt (rozporządzenie w sprawie hodowli zwierząt).
Dalej, ustawą z 10 grudnia 2020 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich ujęto sprawy z zakresu hodowli oraz zachowania zasobów genetycznych zwierząt gospodarskich, oceny ich wartości użytkowej i oceny genetycznej, prowadzenia ksiąg hodowlanych, rejestrów hodowlanych i rejestrów, a także kontroli nad hodowlą i rozrodem tych zwierząt. Puentując, tak zmieniał się rynek hodowli uregulowany w świetle prawa.
Przez lata zmieniła się gospodarka, ludzkie potrzeby i technika. Technologie, zwłaszcza cyfrowe, idą do przodu z prędkością światła.
– Nie mam nic przeciwko technologii i informatyzacji. Jestem jak najbardziej za usprawnieniem sektora hodowli zwierząt. Ale czy na przełomie tych wszystkich lat od 1960 r. zmieniły się właściwości krowy? Czy teraz krowa zamiast mleka produkuje również pieniądze?
Rozumiem, że chce pan zwrócić uwagę hodowców na urzędniczą buchalterię.
– Oczywiście, że tak. Powiem więcej, wszelkie działania, zmiany, nowelizacje ustaw każdorazowo wykorzystywał kolektyw biznesowy oparty na Federacji. A kiedy my jako MZHBiPM oraz PZHBiPM drążyliśmy zagadnienia prawne i byliśmy coraz bardziej wyedukowanymi hodowcami, staliśmy się po prostu niewygodni. I dlatego ww. związki zostały usunięte z PFHBiPM.
I nikt nie zdołał temu zapobiec, powstrzymać Federacji?
– Federacja jest organizacją działającą jako związek rolniczych zrzeszeń branżowych. Kontroli podlega tylko udzielana jej z budżetu dotacja. To po prostu kraina mlekiem i miodem płynąca. Dlatego uważam, że prokuratura powinna szczególnie wziąć pod lupę mienie nabyte przez Federację. Dla przykładu, Podlaski Związek został „wyrzucony na bruk” z obiektu Federacji w Jeżewie Starym. Federacja zasłoniła się remontem obiektu, który od jesieni ubiegłego roku w ogóle nie jest prowadzony. Takie działania były i są przemyślane w celu rozmontowania PZHBiPM, szczególnie, kiedy Podlaski Związek podjął decyzję o odwołaniu z funkcji prezesa Stanisława Żochowskiego.
Dlatego Mazowiecki Związek nie pozostaje bierny w zakresie sporu sądowego z Federacją. Wystąpiliśmy z wnioskiem o udział prokuratura na prawach strony w postępowaniu cywilnym według przepisu art. 7 i 60 § 1 kpc kierując swój wniosek do nowo powołanego Prokuratora Krajowego, którym 14 marca 2024 r. został Dariusz Korneluk.
Nie jesteśmy zainteresowani notorycznym odmawianiem czy umarzaniem śledztw przez prokuraturę z powodu absurdalnych uzasadnień – braku dowodów. Rzecz w tym, że owe dowody posiadamy. Wybraliśmy zupełnie inną drogę w zakresie współpracy z organami ścigania.
Zaczynam rozumieć do czego pan zmierza, ale walizki nie są znakowane.
– Czuliśmy się notorycznie ignorowani przez jednostki prokuratury pomimo wskazywania twardych dowodów potwierdzających nasze twierdzenia. Przyjęliśmy założenie „wszystkie brudy na wokandzie sądowej”. Nikt nikogo nie zignoruje, chociaż sądownictwo w naszym kraju pozostawia wiele do życzenia.
Niemniej jednak hodowcy przestaną być postrzegani jako pieniacze. W oczach obywateli nieznających wnikliwie zawiłości sporu pomiędzy MZHBiPM a PFHBiPM zaczynamy stanowić silną grupę walczącą o swoje prawa. Rozprawy są jawne, dlatego hodowcy z innych związków, jak również dziennikarze, mogą być obecni na sali rozpraw.
A jednak Federacja pozostaje monopolistą.
– Dbamy o interesy hodowców, zawsze to czyniliśmy, natomiast wielokrotnie byliśmy wprowadzani w błąd. To nie Parlament Europejski wydaje zgodę w Polsce na prowadzenie ksiąg hodowlanych, ale minister rolnictwa. Nie jest prawdą, iż tylko Federacja może nabywać prawo do posiadania ksiąg hodowlanych.
Po nowelizacji ustawy o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich w oparciu o Rozporządzenie PE i Rady (UE) 2016/1012 z 8 czerwca 2016 r. Federacja wystąpiła jako jedyny podmiot z aktualizacją wymaganych dokumentów w zakresie prowadzenia ksiąg hodowlanych. Federacja od 1 maja 2004 roku działa jako podmiot uznany na podstawie decyzji Komisji 84/247/EWG z dnia 27 kwietnia 1984 r. ustanawiającej kryteria uznawania stowarzyszeń i organizacji hodowców, które prowadzą lub zakładają księgi zwierząt zarodowych dla zwierząt hodowlanych czystorasowych z gatunku bydło.
Oczywiście obecna struktura organizacyjna Federacji pozwala na szerokie działania zootechniczne. Mazowiecki Związek do tej pory nie posiadał tak szerokiego grona specjalistów, ale to nie oznacza, że nie może ich mieć. Ponadto, wymagany jest kapitał i spełnienie określonych kryteriów w zakresie prowadzenia ksiąg hodowlanych i oceny bydła mlecznego. Pracujemy nad rozwiązaniem. Myślę, że epoka monopolu Federacji dobiega końca.
Poruszył pan ważną kwestię Europarlamentu, co wiąże się z najbliższymi wyborami 9 czerwca 2024 r. Czy hodowcy mają swojego faworyta?
– Wybory to indywidualna sprawa każdego hodowcy. Oczywiście rozmawiamy między sobą i wymieniamy spostrzeżenia. Natomiast życie nauczyło nas tego, iż deklaracje posłów czy senatorów to tylko ustne przyrzeczenia. Oczekujemy efektów. Obecnie komisarzem ds. rolnictwa jest Janusz Wojciechowski, któremu raczej bliżej jest do Federacji niż ogólnie do hodowców.
Istotne jest pragmatyczne podejście i zachowanie transparentności w podejmowaniu decyzji. Posłużę się przykładem druku sejmowego nr 245 z dnia 8 lutego 2024 r. Posłowie wnoszą o nowelizacje ustawy o społeczno-zawodowych organizacjach rolników oraz niektórych innych ustaw. Wśród posłów jest znany nam z wcześniejszych inicjatyw na rzecz hodowców poseł Jarosław Sachajko.
Przypomnę też interpelację nr 28662 kierowaną do MRiRW w sprawie dyscypliny finansów publicznych w PFHBiPM w kontekście dokumentacji kontrolnej Krajowego Centrum Hodowli Zwierząt z dnia 6 stycznia 2019 r. Podczas obrad sejmu głos zabierał prokurator Wiesław Szloński czy prokurator Violetta Kowalska, oboje z Ministerstwa Sprawiedliwości. Dosyć mocno w sprawę zaangażowany był Bogdan Święczkowski, ówczesny prokurator krajowy.
Pamiętam, kiedy pytanie zadał jeden z posłów: „Jaka była kontrola Federacji nad spółką skoro to te same osoby zasiadały? To on sam siebie kontrolował? To tu już jest chyba jakieś działanie niezgodne z prawem”.
– Tak, gdyż Polska Federacja sp. z o.o. powstała w 2008 roku z inicjatywy Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Sam prokurator Wiesław Szloński ujął wprost: „Jeżeli chodzi o spółkę, to w radzie nadzorczej zasiadają osoby, które pełnią różnego rodzaju funkcje, ale nie w zarządzie, ale to jest tak sprytnie nazwane – biuro zarządu, prezydium zarządu. Te osoby nie wykonują jakichś funkcji określonych, ale zasiadają”.
W tym czasie widać było mocne zaangażowanie również naszego kolegi Rafała Stachury, który przez swoją walkę o zmiany w Federacji ponosił konsekwencje, bo sąd koleżeński zawieszał jego udział w zarządzie Federacji jako prezesa Lubelskiego ZHBiPM.
Co dalej? Walka?
– Nie zamierzamy z nikim walczyć, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i faktycznie możemy być postrzegani jako nowy przeciwnik w prowadzeniu ksiąg hodowlanych i oceny wartości użytkowej lub hodowlanej zwierząt. Powrócę jeszcze do oceny skutków zmiany ustawy o społeczno-zawodowych organizacjach rolników.
Projekt ma umożliwić organizacjom rolniczym zgłaszanie kandydatów na stanowiska do spraw rolnych w polskich placówkach dyplomatycznych za granicą lub w stałych przedstawicielstwach RP przy organizacjach międzynarodowych za granicą, na przykład w Europarlamencie czy przy Komisji Europejskiej. Projektodawca wskazuje, że w obecnym stanie prawnym ta kwestia nie jest uregulowana.
I oczywiście takie kwestie należy uregulować, ale akurat tuż przed wyborami do Europarlamentu? Zastanówmy się dlaczego. Kto będzie zgłaszał tych kandydatów, kogo zgłosi Federacja?
Niepokorne prawo można ujarzmić?
– Oczywiście. Naszą energię, działania i pracę nie wykorzystujemy jedynie na walkę o prawa i przywrócenie MZHBiPM jako członka w PFHBiPM, ale również na inicjatywy oparte na pragmatycznych rozmowach, co możemy uczynić, by być podmiotem wpisanym na listę MRiRW w zakresie prowadzenia ksiąg hodowlanych. Aktywnie wspieramy kolegów i koleżanki z PZHBiPM. Chcielibyśmy, by i w tym związku była unormowana kwestia organu zarządczego i dobiegł końca spór sądowy o to kto jest prezesem.
Na 20 maja przewidziany jest termin rozprawy, więc to kluczowy termin. Napływają do nas sygnały od hodowców, iż wydane postanowienie przez sędziego Sądu Okręgowego w Białymstoku Bogusławę Zieleniewską-Masłowską o wstrzymaniu wykonalności uchwał tam podjętych 5/2023 i 6/2026 przyniosło negatywne skutki dla hodowców.
O ile intencje niezawisłego sędziego w świetle prawa są słuszne, o tyle niepodejmowanie decyzji przez pozostającego na stanowisku prezesa Stanisława Żochowskiego – już nie. Proszę zobaczyć, wystawa zwierząt hodowlanych nie odbyła się a brak giełdy sprzedaży, to straty finansowe dla hodowców z tego rejonu.
Ciężko orzekać sędziemu, który nie zna realiów funkcjonowania związku hodowców.
– Nikt nie wymaga, by sędzia znał się na hodowli krów czy świń, a tym bardziej uprawiał ziemię. Nie jestem sędzią a prezesem MZHBiPM i ten zakres działania jest mi bliski. Stwierdzam jedynie po rozmowach z kolegami i koleżankami, że decyzja sędziego mogła być pochopna, ale to ocena subiektywna.