– Bardzo źle się dzieje, jeśli osoby z prezydium zarządu, mam tu na myśli wiceprezydenta Krzysztofa Banacha, zachowują się tak jak się zachowują. To odbija się na wizerunku całej PFHBiPM, a także na związkach regionalnych. Ludzie się pytają co się dzieje, dlaczego tak się dzieje, są zaskoczeni, a wręcz zszokowani. Jeżeli ktoś nie umie używać napojów gazowanych, to nie powinien ich w ogóle używać albo zrezygnować z tak ważnej funkcji, bo przez to szkodzi Federacji i całemu środowisku hodowców – stanowczo powiedział Franciszek Kagan – wiceprezes Podkarpackiego Związku Hodowców Bydła Mlecznego i Producentów Mleka. Na potwierdzenie jego słów można tylko dodać, że w środowisku hodowców i producentów mleka oraz branż powiązanych krąży już zagadka: „Kto to taki – nie je, a pije, chodzi i bije?”
– Prezydent czy też wiceprezydent PFHBiPM to osoby publiczne, pełniące zaszczytne i odpowiedzialne funkcje i w każdej chwili powinny umieć się zachować zgodnie z zasadami kultury osobistej. I to nieważne czy w danym momencie zajmują się prywatnymi sprawami czy też służbowymi. Podobnie jak wiceprezydent Banach zbliżam się do sześćdziesiątki, a mówią, że po kopie to po chłopie, zaś inne przysłowie mówi, że jak minie kopa to się ogier robi z chłopa i to chyba bardziej pasuje do wiceprezydenta Banacha – powiedział Tadeusz Kuśnierz – skarbnik Podkarpackiego Związku Hodowców Bydła Mlecznego i Producentów Mleka, który poruszył także kwestię miejsc obradowania zarządu PFHBiPM, gdzie jego zdaniem, nie muszą to być drogie a jednocześnie atrakcyjne turystycznie i wypoczynkowo miejscowości takie jak Zakopane, uważa, że nie muszą to być wreszcie drogie i ekskluzywne hotele, bo przecież, każda ze spółdzielni mleczarskich dysponuje odpowiednią salą i może ją bez problemów wynająć. Poddawał również w wątpliwość zasadność zagranicznych wyjazdów zarządu Federacji np. do Chin. On sam, jak i inni zwykli hodowcy, nie dostrzega żadnych korzyści, które by płynęły z tych kosztownych podróży jak np. zwiększenie eksportu polskich produktów mleczarskich.
– Fundusz płacowy jednoosobowego zarządu w postaci prezesa Stanisława Kautza oraz rady nadzorczej w Polskiej Federacji sp. z o.o. to wręcz szokujące sumy dla nas zwykłych rolników. Dowiedzieliśmy się o tym dzięki redakcji TPR, inaczej nigdy by to nie wyszło na światło dzienne. W związku z tym, ale nie tylko, potrzebne są zmiany statutu w niektórych punktach. Nie może być tak, że kto inny jest prezesem związku regionalnego, a kto inny delegatem na Walne Federacji, bo i takie sytuacje się zdarzają. Chcemy, aby prezesi poszczególnych związków regionalnych z urzędu byli delegatami na Walne, ale gdy stracą funkcję prezesa, jednocześnie przestawali być delegatami – podkreślił Tadeusz Kuśnierz.
– Co do zmian w statucie, to ważne jest, aby było w nim zapisane, że wszystkie związki regionalne jak np. nasz podkarpacki związek oraz branżowe jak np. związek hodowców bydła polskiego czerwonego, mają zagwarantowane po jednym przedstawicielu w zarządzie Federacji, a dopiero obsada pozostałych osób wybierana jest na Walnym z całego grona delegatów. Taki zapis jest potrzebny, gdyż może się okazać, że przy przewadze delegatów z mocnych związków, jak podlaski, mazowiecki czy też wielkopolski, słabsze związki podkarpacki, małopolski i świętokrzyski, zostaną bez przedstawicieli w zarządzie, gdyż będzie miał zbyt mało delegatów na Walnym, aby przegłosować swojego przedstawiciela– dodał Franciszek Kagan.
Andrzej Rutkowski