Zielona transformacja i zrównoważony rozwój głównymi tematami Kongresu Greenpact 2024
Jak na razie jednak widać, że zmiana, która w części już nadeszła, jest nieunikniona, a odwrócenie trendu jest właściwie nierealne.
Zielona transformacja była wiodącym wątkiem podczas odbywającego się w ubiegłym tygodniu (29–30 października) Kongresu Greenpact. Rolę organizatorów pełnili Grupa MTP (Międzynarodowe Targi Poznańskie) oraz Krajowa Izba Gospodarcza, a samo wydarzenie dotykało dużej ilości sektorów gospodarki.
Zresztą, sama tematyka, z czego większość nie zdaje sobie sprawy, dotyczy właściwie każdego jej aspektu. Po liczbie paneli, jak i rozpiętości tematów, które były poruszane, widać, że aspekty związane ze zrównoważonym rozwojem są wiodącymi tematami w prawodawstwie oraz stanowią dominującą narrację. Ogół poruszanych wątków dotyczył w znacznej części kwestii raportowania czy inwestycji.
Wpływ raportowania ESC na produkcję zwierzęcą
W tak szerokiej tematyce nie mogło zabraknąć również dyskusji o zrównoważonym rozwoju w odniesieniu do sektora rolnego oraz przetwórstwa żywności. Właściwie można mówić o mającej miejsce konferencji towarzyszącej całemu Kongresowi, która dotykała wyłącznie tej tematyki, a jej tematem wiodącym był wpływ raportowania ESG (to skrót od angielskich słów oznaczających: środowisko, społeczeństwo, zarządzanie) na produkcję zwierzęcą.
Tematy poruszone w jej trakcie dotyczyły zielonych finansów, aspektu budowania konkurencyjności poprzez zieloną transformację w rolnictwie, krajowej i unijnej legislacji dotyczącej omawianego obszaru, śladu węglowego surowców i produktów żywnościowych, możliwości utraty rynków unijnych oraz współpracy w wymienionych obszarach pomiędzy rolnikami a administracją publiczną i przetwórcami żywności.
Dominującym odczuciem po wypowiedziach poszczególnych panelistów jest nieuchronna zmiana. Wybrzmiewało to dość dosadnie ze strony większości prelegentów. Jednocześnie jednak wywnioskować można było, że praktyki na rzecz zrównoważonego rozwoju są już stosowane w produkcji rolnej, a przetwórcy w specyficznych dla siebie obszarach zrobili już sporo, ze względu na fakt, że wiele z tych działań najzwyczajniej się opłacało.
Taki wniosek można wyciągnąć chociażby z panelu dotyczącego legislacji unijnej i krajowej dotyczącej ESG, w którym udział brali wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Stefan Krajewski, Łukasz Rycharski (Krajowa Grupa Spożywcza), Robert Adamczyk (Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju), Jolanta Okońska-Kubica (Envipol) i Borys Sawicki (SKS Legal).
Jak podkreślano, samo obowiązkowe raportowanie, wokół którego koncentrowała się dyskusja w wielu aspektach, ma miejsce od wielu lat. Jednak do tej pory dotyczyło dość wąskiego grona, a nie całego łańcucha dostaw.
Praktyki zrównoważonego rozwoju nie są niczym nowym w rolnictwie
Obszary związane ze zrównoważonym rozwojem nie są nowe. Jeśli miałoby się określić horyzont czasowy i od kiedy temat ten pojawił się we współczesnym rolnictwie, to trzeba by cofnąć się do lat siedemdziesiątych. Szczególnie wybrzmiało to w trakcie panelu dotyczącego współpracy przetwórców z rolnikami oraz wsparcia administracji publicznej w procesie zachodzącej w praktyce już od dawna transformacji.
Jego uczestnikami byli dr Wojciech Krawczyk (Instytut Zootechniki Państwowy Instytut Badawczy), Jacek Zarzecki (Platforma Zrównoważonej Wołowiny), Tomasz Kurpiewski (McDonald’s), autor tego tekstu (Polska Izba Mleka) oraz Maciej Majewski (Stowarzyszenie Sady Grójeckie).
W tej części padło wiele stwierdzeń dotyczących już bardziej przyziemnych spraw związanych bezpośrednio z oddziaływaniem raportowania na producenta rolnego. Nie obyło się bez wątku dotyczącego już i tak przerośniętej biurokracji, którą obciążani są prowadzący gospodarstwa rolnicy, dla których kwestie związane z raportowaniem zrównoważonego rozwoju będą nie tyle kolejnym obowiązkiem, a raczej obciążeniem.
Co jest najczęstszą przyczyną likwidacji polskich gospodarstw?
Z licznych badań wynika, że wcale nie brak dochodowości, o której mówi się najwięcej, jest przyczyną likwidacji gospodarstw rolnych. Podstawowymi powodami są kwestie związane ze stanem zdrowia, brakiem następców oraz wspomnianym przeregulowaniem systemu, czyli najzwyklejszą biurokracją.
Jednak czy faktycznie tak musi być, skoro – jak wynikało z poprzednich paneli – właściwie wszystko, co budzi poruszenie, tak naprawdę ma miejsce, a znaczna ilość danych i informacji niezbędnych do zaraportowania już jest gromadzona.
W ostatnim czasie w państwach unijnych wprowadzono ekoschematy, których część związana jest z redukcją emisji gazów cieplarnianych, a każdy z producentów rolnych raportuje ich stosowanie. Wydaje się więc, że droga do zmniejszenia obciążeń, które dotkną rolnika, jest dość prosta. W końcu w Polsce mamy największą w Unii Europejskiej agencję płatniczą obsługującą rolnictwo, która może odegrać w tym wszystkim nową rolę. Nawet nie tyle może, co powinna, aby ze śladem węglowym w gospodarstwach było prościej.
Skoro mowa o śladzie węglowym, to kwestie z nim związane poruszano kilkukrotnie. Z tym aspektem transformacji w produkcji żywności zakłady mleczarskie spotykają się już dziś. Głównie ze strony handlu, w którym dominują dyskonty. Właściwie każdy z nich, który posiada znaczący udział w rynku, już prowadzi działania w obszarze monitorowania emisji. Są one mniej lub bardziej zaawansowane, jednak bez wątpienia jest to jeden z wiodących tematów na najbliższe lata.
W jednym z paneli uczestniczyła Aneta Ciszewska zajmująca się tym obszarem w Jeronimo Martins Polska. Firma znana konsumentom jako Biedronka już dziś w porozumieniu z dostawcami kilku kluczowych kategorii produktowych opracowała kalkulatory służące określaniu ich emisyjności. Dotyczy to jak na razie podstawowych produktów w postaci mąki, oleju czy mleka. Niemniej, odnosząc się w szerszym kontekście do działań zarówno wymienionej, jak również i innych sieci handlowych, już wkrótce ślad węglowy, obok ceny czy funkcjonalności, stanie się jednym z wyróżników produktu na rynku.
Artur Puławski