– Do tej pory, zwiększając pogłowie krów, potrzebne były nam zakupy materiału hodowlanego, ale nie ma jak własne jałówki. Krów więcej już nie chcemy, bo doszliśmy do 500 sztuk będących w doju. Potrzebujemy jednak jeszcze więcej jałówek, aby nie tylko mieć je na zastąpienie brakowanych krów, ale także, aby za 2–3 lata sprzedawać ich nadwyżki, bo to jest szansą dla wielu gospodarstw, nie tylko mojego, na dodatkowy dochód. Dlatego staramy się stosować jak najwięcej nasienia seksowanego, które idzie na wszystkie jałówki. Ponadto potrzebne jest lepsze wykrywanie rui, które automatycznie przełoży się na poprawę skuteczności zacieleń, a to zwiększy uzysk cieliczek w roku ze stada. W tym celu już niebawem zamontujemy profesjonalny elektroniczny system wykrywania rui, mierzy on nie tylko aktywność ruchową, ale także bada zdrowotność krowy np. na podstawie przeżuwania, a hodowca dostaje informacje na telefon w postaci sms-ów – powiedział Sylwester Imiołek.
15 godzin doju na dzień
W związku ze zwiększającym się pogłowiem jałówek hodowca wybudował w poprzednim roku jałownik na 150 sztuk, gdzie chodzą jałówki cielne i te będące w kryc...