Podczas targów Mleko-Expo Krzysztof Wróblewski, redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego” rozmawiał z Wiesławem Żebrowskim, prezesem Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej.
Ciechanowska Spółdzielnia Mleczarska była spółdzielnią sklepową, która dobrze płaciła rolnikom za mleka. A teraz powraca na rynek też jako producent.
– Tak, już od stycznia wróciliśmy na rynek zachodniej Polski, bo połączyliśmy się ze Spółdzielnią Mleczarska Demi w Górze Śląskiej. Mleczarnia ta miała kłopoty finansowe, więc jej pomogliśmy. Zaczynaliśmy od 20 kilku tysięcy litrów mleka, a teraz przerabiamy około 100 tys. Praktycznie całe to mleko przerabiamy w tej mleczarni i nie musimy sprzedawać mleka przerzutowego.
Przejęliście też spółdzielnię w Ozorkowie, która miała duże kłopoty i nie płaciła rolnikom, czyli de facto pomogliście samym rolnikom.
– W przypadku Ozorkowa na początku pojawił się pomysł, żeby linię z tego zakładu przenieść do Góry Śląskiej. Jednak już po zakupieniu zakładu troszkę ochłonęliśmy i uznaliśmy, że szkoda wycinać tych urządzeń. Dlatego odnowiliśmy zakład bo 3 lata stał, dostał wszystkie pozwolenia i dzisiaj już praktycznie zaczyna uzyskiwać pełną produkcję. Zakładem kieruję dyrektor Paweł strzelecki, były prezes OSM Kalisza.
Mleczarnia w Ozorkowie chciała produkować ser halloumi i miało to przynieść sukces. Czy utrzymacie ten pomysł i będziecie halloumi ?
– Tak, już ruszyła produkcjach halloumi, ruszyła produkcja sera stałowagowego i zaczynamy nalewać też mleko spożywcze. Myślę, że w krótkim czasie się Ozorków wróci na rynek i to z naprawdę dużą ilością wyrobić.
Dalsza część wywiadu pod materiałem Wideo
Panie prezesie, skąd typowa spółdzielnia skupowa ma takie nadwyżki pieniędzy, że dobrze płaci za mleko oraz stać ją było na poważne inwestycje w dwa zakłady, bo przecież nie przyjęliście ich za darmo. Musieliście też wyłożyć kapitał na ich modernizację a teraz jeszcze na promocję nowych produktów.
– Może już nie będę przechwalał się, że to jest mądrość zarządu, ale to też mądrość rady nadzorczej i mądrość naszych rolników. Po wielu perypetiach jakie mieliśmy, wszyscy zrozumieli, że jednak w biznesie liczą się pieniądze. Zaczęliśmy każdą złotówkę odkładać, no i ta złotówka zaowocowała. I dzisiaj jesteśmy w stanie kupować inne zakłady.
Spółdzielnia jest po to, żeby pomagała swoim dostawcą na różne sposoby, ale też pomaga też innym rolnikom oraz mieszkańcom wsi. Ostatni sprowadziliśmy pellet, bo usłyszeliśmy, że są problemy z opałem i sprzedajemy go w rozsądnych cenach, dokładnie po 2000 złotych za pellet o wartości opałowych 22000 giga dżuli więc prawie jak węgiel. Uważam, że to jest rozsądna cena na dzisiejsze czasy i mieszkańcy też z tego korzystają. Natomiast rolników zaopatrujemy w dalszym ciągu w nawozy w dobrych cenach i w tamtym roku sprzedawaliśmy średnio o 1000 zł na tonie taniej niż konkurencja po to, żeby nasi rolnicy mogli przynajmniej zebrać godziwe plony. Dzięki temu wszyscy zebrali dobre plony i w związku z tym też mają czym karmić bydło.
Dziękuję za rozmowę