Dziki wybiły nam kukurydzę z głowy. Jeszcze nie tak dawno uprawialiśmy jej 8 ha, a dziś już tylko 2 ha na gruntach bardziej oddalonych od lasu. Póki co, starcza nam kiszonki z kukurydzy na okrągły rok, gdyż mamy jeszcze zapasy z poprzednich lat. Sukcesywnie zmniejszamy jej udział w dawce pokarmowej, a zwiększamy udział sianokiszonki. Oczywiście musi zgadzać się bilans energetyczny, dlatego też niezbędny okazał się dodatek śruty kukurydzianej. Bliskie położenie naszych ziem i łowickiego lasku miejskiego spowodowało, że uprawa kukurydzy była regularnie niszczona przez dziki, od zasiewów aż po same zbiory – stwierdził Zbigniew Milczarek.
Zalety dwóch ras
– Z niepokojem obserwujemy coraz to bardziej skracający się okres użytkowania naszych krów. Obecnie połowa z krów rasy hf jest zaledwie po pierwszym wycieleniu. Dlatego odchodzimy od czystorasowych krów rasy hf i bardzo chętnie krzyżujemy je z rasą montbeliarde. Te krzyżówki są dużo zdrowsze, mają mocniejsze nogi, nie są podatne na schorzenia metaboliczne, do nich lekarz weterynarii nie przyjeżdża, zupełnie inaczej niż w przypadku hf-a. Jednak nie stosujemy krzyżowania wypierającego i nie będziemy zupełnie przechodzić na rasę montbeliarde. Stosujemy prosty schemat krzyżowania naprzemiennego, a mianowicie krowę hf kryjemy montbeliardem, następnie sztukę hf x montbeliarde kryjemy hf-em i tak dalej. Chcemy połączyć mocne strony tych dwóch ras, a więc wydajność mleczną hf-a oraz zdrowotność i płodność montbeliarda.
Do innych zalet krów skrzyżowanych z montbeliardem trzeba zaliczyć łatwe wycielenia i brak problemów powycieleniowych, nie ma mowy o jakichkolwiek spadkach apetytu. Krowa się cieli i od razu je, co u hf-a jest nie do pomyślenia. Dzięki dolewowi rasy montbeliarde poprawiła się także budowa i zdrowotność cieląt – podkreślił hodowca.
Przereklamowany hf
– Bydło hf jest z pewnością przereklamowane i nie nadaje się do każdego gospodarstwa. O tym przez wiele lat nikt nie mówił, dopiero teraz hodowcy wiedzą, że jeśli chcą rentownego hf-a to muszą podawać mu jak najlepsze pasze objętościowe, o które wbrew pozorom, wcale nie jest tak łatwo. Podam prosty przykład naszego gospodarstwa, gdzie przeważają słabe i piaszczyste gleby, a pasze objętościowe nawet przy intensywnym nawożeniu nie są zasobne w składniki pokarmowe. Oczywiście stosujemy pasze treściwe, ale te u przeżuwaczy nie są żadnym rozwiązaniem problemu. Teraz, gdy jeszcze pojawiły się kłopoty z uprawą kukurydzy z powodu dzików, to tym bardziej skłaniamy się w kierunku monteliarda, który nie wymaga tak dobrych jakościowo pasz jak hf i z powodzeniem może być żywiony dawką opartą o sianokiszonki z małym udziałem lub zupełnym pominięciem kiszonki z kukurydzy. W przypadku hf-a nie wyobrażam sobie żywienia bez tej paszy – powiedział Zbigniew Milczarek.
Co zrobią synowie?
Całość bydła, czyli 50 sztuk, w tym 30 krów i 20 jałówek przebywa w oborze uwięziowej z 2004 roku. Jest to budynek bezstropowy o wymiarach 38x13 m. Jak zaznaczył hodowca, mógłby być o 1 m szerszy, wtedy byłoby więcej miejsca na stole paszowym i zimą można by było nawieźć więcej balotów z sianokiszonką. W sumie w oborze jest 50 legowisk ścielonych słomą, po 25 w każdym rzędzie. Obornik usuwany jest za pomocą zgarniacza hydraulicznego.
Hodowcy zastanawiają się nad montażem dojarki przewodowej i zwiększeniem liczby krów do 50 sztuk, czyli tyle ile jest w oborze legowisk. Wtedy na potrzeby młodzieży hodowlanej zmodernizowaliby przylegającą do obory stodołę, byłyby to wygrodzenia pozwalające utrzymywać jałówki luzem na głębokiej ściółce. Wszystko zależy od tego, czy któryś z trzech synów zdecyduje się na przejęcie gospodarstwa. Póki co synowie są w wieku szkolnym i Milczarkowie zgodnie twierdzą, że muszą wstrzymać się jeszcze z tak ważną decyzją.
Andrzej Rutkowski