Następca wyjechał do Chin
– Syn Robert ma już 24 lata, interesuje się rolnictwem i nigdy nie zaprzeczał, że będzie naszym następcą, jednak mamy też dużo młodszą, bo 4-letnią córkę i gdy ona będzie dorosła, to dopiero wtedy będą nam przysługiwać emerytury rolnicze. Póki co nie przepisujemy gospodarstwa bo jeszcze jesteśmy młodzi, a syn poszedł do pracy i wyjechał w delegację do Chin. Mamy jeszcze drugiego syna Aleksandra, który się uczy i pracuje – wyjaśniła Joanna Stanik.
Wszędzie wjedzie, a plecy odpoczną
Jest jedna maszyna, bez której Kordian Stanik nie wyobraża sobie prowadzenia gospodarstwa mlecznego, przy posiadaniu starszego typu obór. To miniładowarka przegubowa, nieduża, zwrotna o stosunkowo niezłym udźwigu, która wszędzie wjedzie, nawet w wąskie zakamarki obory uwięziowej.
– Nie jestem już młodzikiem i nie wyobrażam sobie pracy bez tej miniładowarki. Jest niezastąpiona, używam jej codziennie, przede wszystkim do usuwania obornika, ale także do transportu i załadunku pasz, przy zbiorze i owijaniu balotów z sianokiszonką, przy zbiorze słomy. Każdy załadunek i rozładunek w gospodarstwie odbywa się z jej udziałem. Ważne, że ma tylko 0,9 m szerokości roboczej dzięki czemu wjeżdża na wąski stół paszowy i korytarz gnojowy. Dzięki niej nie musimy ręcznie usuwać obornika. Jakiś czas temu mieliśmy chwilową awarię tej ładowarki i tylko jeden dzień ręcznego usuwania obornika uświadomił nam jak dużo dla nas znaczy. Dobrze, że mogłem wtedy liczyć na pomoc synów – przyznał Kordian Stanik.
- Wąski stół paszowy, na który można wjechać miniładowarką
Miniładowarkę Schäffer hodowcy zakupili jako sprzęt używany, ale znaczną część parku maszynowego wymienili na nowe maszyny nabyte z dofinansowaniem w ramach funduszy unijnych na modernizację gospodarstw rolnych. Przede wszystkim są to 2 ciągniki New Holland o mocy 60 oraz 120 KM, ponadto: rozrzutnik obornika, agregat uprawowo-siewny i beczka asenizacyjna.
Młóto z pobliskiego browaru
Pomimo że mieszkają na południu kraju to mają płaskie pola, a gleby raczej łatwe w uprawie. Przeważają gleby IV klasy bonitacyjnej, klasa III stanowi 20%, a klasa V zaledwie 5%. Zatem są to pola dość urodzajne, które przy odpowiednim nawożeniu organicznym i niezbyt dużym mineralnym dają odpowiedni plon.
W żywieniu krów hodowcy wykorzystują głównie takie pasze jak: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, kiszone wysłodki buraczane oraz młóto browarniane, a także pasze treściwe.
– Młóto browarniane to bardzo dobra pasza białkowa, nie tylko mlekopędna, soczysta, ale też smakowita. Mieszkamy w odległości 20 km od browaru w Głubczycach, w którym młóto jest sprzedawane po stosunkowo dobrej cenie 85 zł brutto za tonę, oczywiście przy własnym transporcie. Bo transport w takich przypadkach jest najdroższy. Jednak przy 20 km jesteśmy w stanie sami zapewnić stałe dostawy przy użyciu zestawu ciągnika i dwóch przyczep – powiedział Kordian Stanik.
W stadzie przeważa bydło czerwono-białe, ma ono mniejszy lub większy udział rasy hf. Zabiegi unasienniania wykonuje zaprzyjaźniony inseminator, z którym rolnicy współpracują już kilkadziesiąt lat.
– Jesteśmy zadowoleni ze skuteczności krycia, nasienie buhajów wybieramy z różnych firm, ale głównie z firmy Konrad – stwierdziła Joanna Stanik.
- Miniładawarka przegubowa Schäffer przydaje się codziennie w obsłudze stada bydła mlecznego
Więcej krów na miejsce opasów?
Od 1 stycznia br. Joanna i Kordian Stanikowie są dostawcami mleka do OSM Koło, wcześniej dostarczali mleko do OSM Głubczyce i nawet nosili się z zamiarem likwidacji stada krów, a dziś chcą rozwijać produkcję mleka.
– Męczyliśmy się w OSM Głubczyce, cena za mleko była niska, a jeszcze dochodziły do tego duże poślizgi z płatnościami. Mało brakowało, a stracilibyśmy płynność finansową, a nie ukrywam, że mamy kredyty. Gdyby nie przejście do OSM Koło to pewnie zlikwidowalibyśmy krowy, a teraz widzimy szansę na rozwój – wyjaśnił Kordian Stanik dodając, że chce zwiększyć pogłowie krów kosztem bydła opasowego.
– Opas buhajków do wag ciężkich to nasze dodatkowe źródło dochodu, ale jeśli cena mleka będzie utrzymywać się na dobrym poziomie to stopniowo będziemy przechodzić na samą produkcję mleka, a bujaki sprzedawać jako cielęta – kontynuował rolnik.
Obecnie hodowcy na odbiór, czyli raz na dwa dni dostarczają do mleczarni 650 l mleka, czyli tyle ile ma pojemności ich schładzalnik, dlatego rozglądają się już za większym urządzeniem chłodniczym.
- Joanna i Kordian Stanikowie gospodarują na 43 ha (20 ha własnych i 23 ha dzierżawy) we wsi Rzepcze (pow. prudnicki, gm. Głogówek). Mają dwóch dorosłych synów: Roberta i Aleksandra oraz 4-letnią córkę Emilię. Uprawiają kukurydzę, zboża, rzepak i łąki. Utrzymują 40 sztuk bydła, w tym 15 krów. Mleko dostarczają do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole – Oddział w Grodkowie, w ilości 10 tys. l miesięcznie.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski