Zarówno hodowcy jak i krowy muszą przyzwyczaić się do robota udojowego
– Zarówno my, jak i krowy uczymy się nowych warunków doju automatycznego. Przełomowym momentem będzie czas, gdy wszystkie krowy wycielą się w nowym obiekcie i kolejną laktację zaczną na robocie. Bo sztuki, które przeszły na robota w szczycie laktacji spadły z mlekiem i już nie wróciły do wcześniejszej wydajności – powiedział Krzysztof Rudowicz dodając, że robot udojowy to duże ułatwienie w codziennych obowiązkach, a sam dój automatyczny w jego przypadku nie wymusił lawinowego brakowania krów ze względu na złe ułożenie strzyków czy też nieodpowiednią ich długość. Rolnik z tych względów pozbył się tylko jednej sztuki. Jednak już od kilku lat dobierał nasienie buhajów polecanych do doju robotem, osobiście wykonując zabiegi inseminacji.
Częsty dój wpłynął na poprawę kondycji wymion u krów
Dzięki przejściu z hali udojowej na robota zwiększyła się częstotliwość doju przeciętnej krowy z 2 do 3,5 raza na dobę. Ma to zarówno swoje zalety, jak i wady.