Mariusz Tatys należy do grona największych hodowców bydła mlecznego na Dolnym Śląsku. Jego stado liczy 880 krów mlecznych o średniej wydajności 11 tys. kg mleka. Ekonomia produkcji mleka w tak dużej fermie rządzi się twardymi zasadami, których spełnienie możliwie jest m.in. poprzez inwestowanie w najbardziej zaawansowane technologicznie maszyny. Jedną z nich, która pracuje w gospodarstwie od kilku miesięcy, jest samojezdny, poziomy wóz paszowy King Lion od firmy Blattin.
Kiedy warto zainwestować w samojezdny paszowóz?
Wcześniej, ale tylko przez rok, w gospodarstwie w Gołocinie, w żywieniu stada wykorzystywany był również poziomy, ale ciągniony wóz paszowy Blattin King.
–
Pod względem żywieniowym sprawdzał się doskonale, ale w efektywnym zarządzaniu dużą, mleczną fermą, w której większość prac wykonują zatrudnieni pracownicy ogromne znaczenie ma oszczędność czasu, kosztów i zasobów gospodarstwa. Trudno to uzyskać bez inwestowania w najbardziej zaawansowane technologicznie maszyny, a taką jest samojezdny, poziomy wóz paszowy. Owszem, koszt zakupu takiej maszyny jest bardzo duży, ale rekompensuje go wiele jej atutów – podkreśla hodowca.
Dodatkowe maszyny są zbędne
Jako najważniejszy argument za inwestycją w wóz King Lion Mariusz Tatys wymienił ograniczenie liczby maszyn niezbędnych do wykonywania TMR-ów.
–
Samojezdny wóz paszowy to maszyna „samowystarczalna”, która praktycznie zastępuje trzy: wóz ciągniony, współpracujący z nim ciągnik oraz ładowarkę teleskopową. 3 różne maszyny oznaczają 3 ich serwisy i 3 potencjalne awarie. Ponadto, gdy pasze składowane są w różnych, często oddalon...