Z prezesem Przemysławem Mikołajczykiem, kierującym Zakładem Mleczarskim w Lidzbarku Warmińskim – flagowym okrętem Grupy Kapitałowej Polmlek rozmawia Krzysztof Wróblewski
Jakie są obecnie zdolności przerobowe zakładu?
Z tego co pan mówi, olbrzymia instalacja do przerobu serwatki, a właściwie to oddzielna fabryka, funkcjonuje bez zakłóceń i wszelkie trudności związane z rozruchem technologicznym zostały przezwyciężone.
– Pierwszy raz uruchomiliśmy cykl produkcyjny w nowej proszkowni 31 marca ubiegłego roku, a rozruch trwał do października 2016 roku. Od października do grudnia trwał proces dochodzenia do pełnej zdolności produkcyjnej – przerobu 2,5 miliona litrów serwatki dziennie. Natomiast od lutego br. przerabiamy każdego dnia – łącznie z sobotami i niedzielami – 3 miliony litrów serwatki.
Czy praca tej olbrzymiej proszkowni wpłynęła na rynek płynnej serwatki w naszym kraju?
– Tak. Ceny słodkiej serwatki płynnej wzrosły znacząco. Zmniejszyła się przy tym produkcja serwatki w proszku. Zwiększył się też import serwatki płynnej – między innymi z Węgier, Słowacji, Litwy i Łotwy.
Za niecały rok ruszy gigantyczna proszkownia w Mlekovicie, a za ponad dwa lata w Mlekpolu. Te trzy kolosy mogą przewrócić do góry nogami rynek mleka w Polsce?
– Moim zdaniem, nie ma takiego mądrego, który by przewidział jak dokładnie za 2 lata będzie funkcjonował rynek mleka w Polsce. Z tego co wiem, tylko proszkowania naszej firmy będzie miała tak dużą moc przerobową. Bowiem w tej nowej fabryce mamy przygotowane miejsce dla następnych instalacji do przerobu serwatki – o łącznej mocy przerobowej sięgającej kolejnych 3 milionów litrów. I wcielamy to w życie, gdyż zaczynamy budować następną instalację – przerabiającą 1,5 milionów litrów serwatki – na dodatki stosowane w odżywkach dla dzieci. Zamierzamy tę instalację uruchomić w 2018 roku. Niewiele jest firm budujących swoje proszkownie ponad ilości serwatek pochodzących z własnej produkcji. My zaś zamierzamy wyłącznie przerabiać serwatkę, chociaż mamy także możliwość suszenia mleka. Warto tutaj dodać, że nową instalację do suszenia mleka uruchomiliśmy w ubiegłym roku w zakładzie w Raciążu. Możemy tam przerobić w ciągu doby 750 tysięcy litrów mleka pełnego albo 1 milion litrów mleka chudego. W Raciążu przerabiamy też serwatkę kwaśną. Pochodzi ona z zakładu w Raciążu, Lipsku i Makowie Mazowieckim.
Czy byt polskich proszkowni, których mamy sporo, jest zagrożony?
– Będę tutaj ostrożny i to bardzo, więc powiem tak: bardziej zagrożony jest byt proszkowni, które wytwarzają proste produkty niż tych, które wytwarzają bardziej opłacalne: białka serwatkowe laktozę albo izolaty serwatkowe. Ale życie nie znosi próżni, jak serwatkę słodką przeznacza się na WPC, to zaczyna jej brakować na produkcję proszku. Wówczas to serwatka kwaśna zastąpi serwatkę słodką, która trafia do takich producentów jak my – wytwarzających produkty wysokomarżowe. A ci, którzy dotąd przerabiali serwatkę słodką będą musieli zapełnić swoje wieże proszkownicze czymś innym – jak wspomniana serwatka kwaśna albo przerabiać inne produkty mające później zastosowanie w produkcji pasz.
Mam pytanie, dobrze sobie dają radę spółdzielnie specjalistyczne, które właściwie mają dwa produkty bardzo dobrej jakości: ser twardy i serwatkę w proszku, która jest wartością dodaną. Czy funkcjonowanie nowoczesnej proszkowni w tej spółdzielni będzie miało sens?
– Na pewno wysokiej jakości serwatka pozostanie dla tej spółdzielni wartością dodaną, ale serwatka płynna. Bo jej sprzedaż będzie bardziej opłacalna niż robienie z niej zwykłego proszku serwatkowego. Budowa w Polsce dużych proszkowni to trend wpisujący się w światowy rozwój przemysłu mleczarskiego. W Europie Zachodniej bardzo duże proszkownie – przewidziane na przerób dzienny 3 milionów litrów surowca – są tak modernizowane, aby ich zdolność produkcyjna uległa podwojeniu. Bo teraz bardziej potrzebne jest WPC czy też WPI niż serwatka w proszku.
Ale serwatka w proszku jest często bardzo dobrym i przy tym tańszym, zamiennikiem mleka w proszku!
– Ale jeszcze lepszym zamiennikiem dla przemysłu spożywczego jest koncentrat białek WPC 35. Moim zdaniem, przyszłość serwatki w proszku jest niezbyt pewna. Za to pewne jest, że przyszłość przerobu serwatki to jej głębokie frakcjonowanie, a nie proste suszenie. Chodzi rzecz jasna o serwatkę słodką. Natomiast dalej będzie suszona serwatka kwaśna albo fosforany wapnia czy też będzie dosuszana melasa polaktozowa. Chcę wyraźnie powiedzieć, że nasza olbrzymia inwestycja w Polmleku rozpoczęła okres, w którym serwatka płynna – przede wszystkim słodka, ale i kwaśna – zyskuje na wartości. A budowane przez SM Mlekovita i SM Mlekpol giganty proszkownicze niewątpliwie umocnią ten trend. Moim zdaniem, płynna serwatka nie będzie produktem drugiej kategorii, kłopotliwym odpadem sprzedawanym, szczególnie w czasie kryzysu, na rynku mleka za symboliczne grosze. A stanie się produktem pierwszego planu.
Czy rolnicy powinni zwiększać produkcję mleka?
– Moim zdaniem tak, bowiem tylko za pomocą zwiększenia skali produkcji mogą poprawić swoją sytuację dochodową. Jest to też korzystne dla przetwórców, którzy są skazani, z przyczyn ekonomicznych, na zwiększenie wolumenu produkcji.
Ale jest również kilkadziesiąt tysięcy mniejszych i średnich rolników. Oni też żyją z mleka!
– Ci rolnicy też mają szansę pozostania w procesie produkcji mleka. Jednak pod warunkiem, że będą bardzo kontrolowali koszty. A w małym i średnim gospodarstwie łatwiej jest je kontrolować niż w dużym. Poza tym, rozwija się rynek produktów typu bio. Polmlek też uruchomi produkcję takich produktów – z mleka bio. A produkcja takiego mleka w gospodarstwach będzie się odbywać pod specjalnym nadzorem. I do takiej produkcji przygotowujemy grupę naszych dostawców. Trzeba pamiętać, że to jest nisza, która otwiera się też dla małych firm mleczarskich oraz małych i średnich gospodarstw.
Dziękuję za rozmowę.