Radca prawny, którego w imieniu Federacji wynajął prezydent Hądzlik uważa, że nasz kolega Waldemar Plantowski, członek zarządu PFHBiPM, naruszył dobre imię Federacji opisując sytuację w wypowiedzi: „Pragnę jednoznacznie powiedzieć, że prezesem związku nie zostałem dlatego, by piąć się po szczeblach władzy i robić karierę, ale ze względu na złą sytuację, w jakiej znalazła się PFHBiPM. Postaram się dopilnować, by sprawiedliwości stało się zadość a osoby które zawiniły tej sytuacji były rozliczone i pociągnięte do odpowiedzialności. Trzeba skończyć z chamstwem, chuligaństwem, arogancją, zastraszeniem, kolesiostwem”.
Skończyć z arogancją
Pytam wszystkich hodowców: Czy niechęć Prezydium do merytorycznej rozmowy z osobami mającymi inne spojrzenie na Federację, zarządzanie Polską Federacją sp. z o.o., unikanie podawania danych finansowych dotyczących Federacji i Spółki można nazwać arogancją, czy nie? Każdy z nas hodowców, członków związków tworzących PFHBiPM, zgodnie z § 14, ust. 4 statutu („Gospodarka finansowa jest jawna dla wszystkich członków Polskiej Federacji”) ma prawo wiedzieć wszystko o finansach Federacji oraz Spółki, która jest podmiotem w pełni zależnym od Federacji. Skoro Spółka jest w 100% zależna od Federacji, to potocznie można nazwać ją „firmą córką”, tak czy nie? Skoro mamy prawo do tych informacji, to dlaczego prezydium Federacji oraz prezes i rada nadzorcza Polskiej Federacji Sp. z o.o. nam to uniemożliwiają? Czy mają coś do ukrycia? Jeśli nam już coś przedstawiają, to ogólniki, nie szczegóły. A wiadomo, że to szczegóły są najważniejsze.
Do tej pory byliśmy święcie przekonani, że Klupczyński jest naszym radcą prawnym. Wygląda na to, że nie pełni w rzeczywistości funkcji radcy prawnego Federacji. Czy to jest świadome wprowadzanie w błąd zarządu Federacji? Przykładem jest ostatni zarząd w Zakopanem, na którym wspomniany mecenas powiedział, że jeśli chcemy dokonać zmian w statucie, to trzeba powołać komisję statutową. Okazuje się, że nie musimy powoływać komisji statutowej do zmiany statutu, nie ma takiego obowiązku. Czy można nazwać to arogancją, czy też nie? Zgodnie z § 9 ust. 1, pkt. 2 statutu Federacji, do zadań zarządu należy „przedkładanie projektów dokumentów na Walny Zjazd Delegatów”. Projekt uchwały o zmianie statutu uchwalony przez zarząd jest takim dokumentem. Ostatnie doświadczenia hodowców z Komisją Statutową PFHBiPM nie są pozytywne.
Najistotniejsze wnioski Warmińsko-Mazurskiego Związku zgłoszone do komisji statutowej dotyczące m.in. dwukadencyjności prezydium nie dotarły pod głosowanie na Walnym Zjeździe Delegatów. Zostały one zatrzymane na poziomie komisji statutowej. Jeśli na zarządzie utworzymy komisję statutową, musimy jasno określić, że jej rolą jest tylko opiniowanie zaproponowanych zmian w statucie przez członków, a nie wycinanie niewygodnych wniosków.
Skończyć z chamstwem
Co do chamstwa i chuligaństwa, to chyba nikt nie ma wątpliwości? Zwłaszcza po pobiciu kolegi z Mazowsza przez Krzysztofa Banacha na zarządzie w Zakopanem. Niestety, prezydent Hądzlik chciał zamieść to pod dywan, twierdząc, że to tylko incydent. Okazuje się, że nie.
Stanisław Kautz dał pełnomocnictwo radcy prawnemu jako prezes Polskiej Federacji Sp. z o.o., natomiast podpisał się i przybił pieczątkę jako dyrektor Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Skoro dla pana Kautza to jedno i to samo, to czy można dziwić się, że dla hodowcy „kolczyki federacyjne” to po prostu Federacja i w pierwszym odruchu nie zastanawia się kto je sprzedaje, czy Spółka czy Polska Federacja. Tym bardziej, że zootechnik, znany jako pracownik Federacji, przyjeżdża służbowym samochodem kupionym przez Federację i mówi, żebyśmy kupowali „kolczyki federacyjne”. Dodając, kupujcie, bo pieniądze zostają u nas w firmie. Pan prezes Kautz poprzez opłaconego za nasze pieniądze Spółki radcę prawnego twierdzi, że wypowiedź Waldemara Plantowskiego w tym samym artykule „Federacji potrzebne jest wietrzenie” w zdaniach: ”Dlaczego oszukuje się hodowców zachęcając ich, by kupowali kolczyki po zawyżonych cenach w PF sp. z o.o.”, oraz „działanie na szkodę Federacji – nieodprowadzanie dywidendy” są po pierwsze, nieprawdziwe, po drugie, prowadzą do naruszenia dobrego imienia Spółki oraz narażają ją na utratę zaufania koniecznego do wykonywania swojej zawodowej działalności.
Pytam hodowców: Czy taką postawę opisaną wyżej można nazwać oszukiwaniem, czy też nie?
Czuję się oszukany. Wcześniej kupowałem kolczyki od innej firmy za niższą cenę, a na dodatek miałem za darmo duplikaty (kupując je od Spółki trzeba za nie płacić). Jakość kolczyków kupowanych od innej firmy niczym się nie różniła. Do zakupu „kolczyków federacyjnych” przekonało mnie kilka osób z prezydium, oraz pracownicy etatowi Spółki między innymi tym, że pieniądze zostaną w naszej firmie.
Skończyć z działaniem na szkodę Federacji
Okazuje się, że w roku 2015 na 4 685 126,18 zł przychodu Spółki, decyzją prezydenta Hądzlika 7-osobowa rada nadzorcza otrzymała 307 882,93 zł wynagrodzenia. A dla prezesa rada nadzorcza przeznaczyła 746 038,33 zł.
Można powiedzieć, że nieodprowadzanie dywidendy jest działaniem na niekorzyść Federacji, czy też nie?
Na spotkaniu z hodowcami w Garwolinie wiceprezydent Sylwester Mierzejewski przyznał, że 700 tys. za funkcję prezesa Spółki, to dużo!
Pytam: gdzie i jaki był nadzór prezydenta Hądzlika nad Spółką i radą nadzorczą przez te wszystkie lata? Na jakiej podstawie prezydent Hądzlik pozwolił na tak wysokie wynagrodzenia? Gdyby to zarząd Federacji miał nad tym pieczę, nigdy nie doszłoby do tak rażących sytuacji.
Z rozmowy z dwoma członkami rady nadzorczej Spółki dowiedzieliśmy się, że nic nie wiedzą o tak wysokich wynagrodzeniach dla prezesa i dla nich samych. Skoro nie wszyscy członkowie rady nadzorczej Spółki podejmowali decyzję o wynagrodzeniu dla prezesa Spółki, to kto podejmował te decyzje? Czy można powiedzieć, że w tej sytuacji mamy do czynienia z grupą trzymającą władzę, czy nie? To samo dotyczy Federacji, kilku członków prezydium twierdzi, że nic nie wie o wysokości wynagrodzeń dla prezydenta i dyrektora oraz kadry kierowniczej. Ze statutu wynika, że to prezydium decyduje. Prezes Kautz twierdzi, że Spółka zatrudnia około 500 osób. Są to zootechnicy i instruktorzy PFHBiPM, którzy mają umowy akwizycji. Umowa akwizycyjna, to nie umowa o pracę. W rzeczywistości zatrudnionych w spółce na umowę o pracę w 2015 roku było 7 osób. Dodam, że nie wszyscy z tych 500 zootechników pobierają wynagrodzenie za sprzedane kolczyki hodowcom. Do końca 2016 roku wynagradzani za sprzedaż kolczyków byli tylko ci zootechnicy, którzy sprzedali kolczyki do przynajmniej 50% wszystkich obór na terenie stałym zootechnika (liczą się tylko oryginały). Za rok 2016 wynagrodzenia wzięło około 103 na 500 osób sprzedających kolczyki. Skąd taka decyzja, żeby reszcie nie płacić za wykonaną pracę? Po naszych artykułach rada nadzorca Spółki na rok 2017 obniżyła minimalny próg do 40% wszystkich obór.
Zawsze utrzymywano nas w przekonaniu, że miesięcznik „Hodowla i Chów Bydła”, który hodowcy otrzymują bezpłatnie – uzyskują dzięki dobrze funkcjonującej Spółce, tj. Polskiej Federacji Sp. z o.o., która jest jej wydawcą. Należy zwrócić uwagę, że miesięcznik „Hodowla i Chów Bydła”, który hodowcy otrzymują bezpłatnie w rzeczywistości jest kupowany przez Federację za nasze pieniądze. W 2015 roku wydano na ten cel niebagatelną kwotę 1,958 mln zł. Wobec faktu, że PFHBiPM utrzymuje się w znacznej części z pieniędzy za usługę oceny w naszych oborach, to miesięcznik zostaje zakupywany z tych właśnie (naszych) środków. Ponadto od 2010 do 2014 roku zakup „Hodowli i Chowu Bydła” był pokrywany częściowo z dotacji Funduszu Promocji Mleka, tj. z pieniędzy pochodzących od producentów mleka.
Ręka rękę myje?
Miesięcznik „Hodowla i Chów Bydła” jest wydawany przez podmiot gospodarczy, tj. Polską Federację Sp. z o.o., której działalność jest regulowana przepisami prawa handlowego. Jedynym udziałowcem w spółce jest PFHBiPM. Wskazać zatem należy, że mamy do czynienia z ewidentnym konfliktem interesów, przedstawiającym się następująco: Prezydent Federacji zaproponował zarządowi skierowanie w pracach w Funduszu Promocji Mleka między innymi Krzysztofa Banacha i Krzysztofa Pogorzelskiego, a Zarząd to przyjął. Panowie Banach i Pogorzelski z racji sprawowania funkcji członka komisji przyznającej dotacje z Funduszu współdecydowali w latach 2010–2014 o przekazaniu pieniędzy z Funduszu Promocji Mleka do PFHBiPM na dofinansowanie zakupu miesięcznika „Hodowla i Chów Bydła”. Jednocześnie te same osoby – tj. Krzysztof Banach i Krzysztof Pogorzelski – zasiadając w prezydium Federacji, decydowali o zakupie od Spółki „Hodowli i Chowu Bydła”. Następnie te same osoby, tj. Krzysztof Banach i Krzysztof Pogorzelski zasiadając w radzie nadzorczej Polskiej Federacji Sp. z o.o., która wydaje miesięcznik „HiChB” otrzymywali wynagrodzenia przyznane uchwałą wspólników Polskiej Federacji Sp. z o.o.. Przypominam, że czynił to jednoosobowo Leszek Hądzlik, prezydent Federacji, który jest przedstawicielem właściciela (Federacji) w Spółce i pełni funkcję Zgromadzenia Wspólników. Członkowie rady nadzorczej Polskiej Federacji Sp. z o.o. współdecydują natomiast o wypłaceniu dla jednoosobowego zarządu Polskiej Federacji Sp. z o.o. wysokiego wynagrodzenia. Prezesem zarządu (zgodnie z KRS) jest Stanisław Kautz (będący jednocześnie dyrektorem PFHBiPM). Także on został powołany uchwałą wspólników Polskiej Federacji Sp. z o.o. (tj. przez PFHBiPM reprezentowaną jednoosobowo przez prezydenta Leszka Hądzlika).
Z kolei jak interpretować sposób podejmowania decyzji o wynagrodzeniu dla prezydium, prezydenta i kierownictwa biura w Federacji? Wydaje się, że zgodnie z § 9, ust. 7, pkt. 10 statutu Federacji, decyduje o tym prezydium, czyli 6 członków, którzy zasiadają również w radzie nadzorczej Spółki, a ich wynagrodzenie w tej radzie ustala prezydent Hądzlik. Jak interpretować rolę przewodniczącego komisji rewizyjnej, który powinien kontrolować naszą organizację w sytuacji kiedy również jest członkiem rady nadzorczej Spółki, a jego wynagrodzenie za pracę w niej ustala prezydent Hądzlik?
Kiedy pytam członków komisji rewizyjnej, jak to jest z wynagrodzeniami dla kierownictwa w Federacji i Spółce, dwóch mnie informuje, że kiedy chcieli się dowiedzieć powiedziano im, że uzyskiwanie takich informacji nie leży w ich kompetencjach. Jak to interpretować?
Dlatego chcemy powołać na najbliższym zarządzie PFHBiPM komisję kontrolną mającą za zadanie, między innymi analizę przepływów finansowych pomiędzy Polską Federacją Spółką z o.o. a PFHBiPM. Uzasadnione obawy budzi zresztą nie tylko przepływ środków pieniężnych. Polska Federacja Sp. z o.o., która w 2015 roku miała przychód 4 685 126,18 zł wydała na wynagrodzenia dla jednoosobowego zarządu i rady nadzorczej (7 osób) tejże Spółki łącznie 1 053 921,26 zł. W związku z tym pojawia się pytanie, jakie są wynagrodzenia dla prezydium i kierownictwa PFHBiPM, w organizacji, która ma budżet około 130 mln zł?
Pomimo iż zarząd PFHBiPM ma prawo i obowiązek wiedzieć, jaka jest sytuacja w Federacji, a zatem także i w jej Spółce, która jest podmiotem w całości zależnym od niej, odmawia się członkom zarządu Federacji zarówno samych informacji, jak i wglądu do dokumentów.
Dziewięć związków za zjazdem
Do tej pory już 9 związków poparło jak najszybsze zwołanie Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu Delegatów w tej sprawie. Są to następujące związki: Lubelski, Mazowiecki, Łódzki, Warmińsko-Mazurski, Pomorski, Kujawsko-Pomorski, Lubuski, Świętokrzyski, Galicyjski. Zgodnie z § 7, ust. 5, pkt. 1 statutu, zarząd Federacji ma obowiązek już po 7 wniosku zwołać Nadzwyczajny Walny Zjazd Delegatów w terminie do 3 miesięcy od momentu wpływu 7 wniosku. Do tego musimy dobrze się przygotować, dlatego, że Nadzwyczajny Zjazd rozpatruje tylko sprawy dla których został zwołany. Najważniejsze jest przyjęcie zmian w statucie. Do tej pory statut nie zawierał ani wymagań dotyczących osób sprawujących funkcje we władzach Federacji, ani też postanowień dotyczących przejrzystości działania władz Federacji.