7 lutego w Gminnym Ośrodku Kultury w Kłodawie odbyło się zebranie rejonowe członków Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole z rejonu gmin: Kłodawa i Chodów, w którym uczestniczyło 58 osób. Poprowadził je dobrze radny Jarosław Cieśliński, zaś sekretarzem zebrania wybrano Włodzimierza Sarneckiego. Natomiast skład Komisji Wnioskowej przedstawiał się następująco: Zdzisław Kurkiewicz, Andrzej Klarecki oraz Dariusz Pyszke. Poza tym, w zebraniu wzięli udział prezes Czesław Cieślak, przewodniczący rady Edmund Junkiert, radny Janusz Kucharski, główny ekonomista Piotr Krajewski oraz kierownik działu skupu Włodzimierz Gołębicki.
– Podjęliśmy konkretne działania i zakupiliśmy w USA nowe maszyny, które pomogą nam w zwiększeniu produkcji galanterii o 100 procent. Zostaną one zainstalowane w sierpniu i pozwolą nam na produkcję serka wiejskiego na poziomie 20 tysięcy ton – stwierdził prezes
Czesław Cieślak.
– Zakończyliśmy ten trudny rok dodatnim wynikiem finansowym, a średnia cena skupu mleka wyniosła 1 zł i 4 grosze netto i była o grosz niższa niż w 2015 roku – dodał przewodniczący rady nadzorczej Edmund Junkiert.
Trzeba tutaj wyjaśnić, że w miesiącach kryzysowych spółdzielnia płaciła każdemu dostawcy równo – po 90 groszy za litr – bez dopłat ilościowych. Ale w grudniu ubiegłego roku ta cena wzrosła do 1 zł i 37 groszy za litr i ma być utrzymana do marca. Przywrócono też w ograniczonym zakresie dopłaty ilościowe, ale o bardzo spłaszczonym charakterze.
Dwa wnioski wyłoniono z tego zebrania, które każdego roku jest bardzo burzliwe i długie, ale w tym roku było krótkie i bardzo spokojne.
- Utrzymać zaopatrzenie w produkty nabiałowe rozwożone przez samochody do zbiórki mleka.
- Doprowadzić do stabilizacji cen mleka na wysokim poziomie.
Jeszcze jedno: prezes Czesław Cieślak powiedział, że jest wielu chętnych rolników, którzy chcą z dużym mlekiem przejść do kolskiej spółdzielni. Ale generalnie on jest przeciwko przyjmowaniu nowych dostawców. W opinii prezesa, korzystniej jest kupować tańsze mleko przerzutowe niż przyjmować nowych drogich dostawców.
Krzysztof Wróblewski