Pragniemy Federacji sprawiedliwej i transparentnej dla wszystkich
Pamiętajmy, że Federacja poza tysiącami hodowców, to również ponad tysiąc pracowników, którzy ciężko pracują na nasz sukces hodowlany. Jesteśmy również i za nich odpowiedzialni.
W 2016 roku w Zakopanem poza przedstawieniem propozycji zmiany statutu, w imieniu grupy reformatorów zadaliśmy szereg pytań panu prezydentowi Leszkowi Hądzlikowi, członkom prezydium i dyrektorowi Stanisławowi Kautzowi, dotyczących niejasnych i niepokojących spraw w Federacji i Spółce, czyli w Polskiej Federacji sp. z o.o. Niestety, przez ponad dwa lata hodowcy nie otrzymali od nich żadnej konkretnej odpowiedzi. Co więcej, zaczęto wmawiać, że to my się mylimy, mówimy nieprawdę, szkalujemy ich i Federację. Zaś ja, Rafał Stachura, rzekomo chcę rozbić to co dobre. To nieprawda. My po prostu pragniemy Federacji sprawiedliwej i transparentnej dla wszystkich. Aby hodowcy poczuli, że Federacja jest dla każdego z nich, musi dojść do zmian we władzach Federacji. Mam tutaj na myśli wybór nowego prezydenta i wybór nowego składu prezydium. To powinno dokonać się 14 marca na Walnym Zjeździe w Ożarowie Mazowieckim.
Dziękuję hodowcom za zaufanie
W lutym zostałem wybrany jednogłośnie po raz kolejny na prezesa Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Chciałbym tu podziękować hodowcom za obdarzenie mnie zaufaniem na kolejną już trzecią kadencję. Jestem również delegatem na Walne i kandydatem do zarządu. Postanowiłem – też za namową grupy hodowców – kandydować na prezydenta Federacji i tym samym stawić czoła prezydentowi Leszkowi Hądzlikowi oraz innym kandydatom.
Przez lata – podobnie jak wielu z nas – popierałem Leszka Hądzlika w każdej sytuacji i w każdej sprawie – do grudnia 2016 roku, czyli do czasu, kiedy wyszły na jaw szokujące sprawy spółki. Milionowe przelewy z Federacji oraz wypłacanie setek tysięcy złotych dla jej władz i to wszystko bez naszej wiedzy. Chodzi o przelewy m.in. na zakup „Hodowli i Chowu Bydła”, o wynagrodzenie prezesa Kautza i rady nadzorczej spółki. To wszystko za zgodą prezydenta, rady nadzorczej spółki (czyli całego prezydium) i przewodniczącego komisji rewizyjnej Federacji. Jako pierwszy sprzeciwiłem się oficjalnie takim poczynaniom. Jedyną odpowiedzią na moją krytykę było zawieszenie mnie w prawach członka zarządu, aby mnie upokorzyć a innych reformatorów zastraszyć. Te działania okazały się bezskuteczne, a nawet nas wzmocniły. Powiem otwarcie: Jeśli delegaci wybiorą mnie na prezydenta na zbliżającą się kadencję, nie dopuszczę do takich sytuacji, jakie miały miejsce w ostatnich latach z finansami i postępowaniem z członkami zarządu, pracownikami Federacji i hodowcami. Przedstawię propozycje zmian statutu, który to należy zmienić w poważny sposób. A nie dokonać jedynie lekkiego liftingu, w imię zachowania starych układów. Zamierzam być prezydentem zmian i to zmian demokratycznych. I oczywiste jest, że w kierowaniu PFHBiPM wybieram trudniejszą drogę, to jest siłę demokracji, a nie argument siły. Nie zamierzam bowiem prześladować swoich oponentów, np. w sądzie koleżeńskim. Chcę jedynie z nimi rzeczowo porozmawiać o przyszłości Federacji i wprowadzać ich cenne uwagi w życie.
Jeśli hodowcy zaakceptują zmiany, to na pewno zwiększymy przejrzystość działania oraz podwyższymy standardy organizacyjne, określimy wymagania dotyczące osób sprawujących funkcje we władzach. Nade wszystko przeniesiemy decyzyjność z prezydium do zarządu. Przy czym zarząd będzie obradował częściej, ponieważ będzie miał dużo pracy i obowiązków. Powinny również odbywać się raz w roku Walne Zjazdy, tak by przedstawiać na bieżąco prace federacyjne i mieć okazję do wysłuchania problemów, z którymi na co dzień borykają się hodowcy. Jedno Walne raz na cztery lata to zdecydowanie za mało.
Ważnym zagadnieniem dla mnie jest również znalezienie sposobu na wsparcie związków regionalnych, rasowych i kół powiatowych, czy też gminnych. Są bez środków na funkcjonowanie. Od kilku miesięcy duża część związków otrzymuje pieniądze ze spółki. Uważam, że nie jest to dobre rozwiązanie, ponieważ są to pieniądze wypracowywane na nas hodowcach i zanim one trafią do związku, to część ich jest użyta na działalność spółki.
Jak zmieniłyby się działania Fedracji?
Zadania spółki mogłaby przejąć Federacja, skoro i tak znaczną większość pracy w spółce wykonują pracownicy Federacji. Przecież możemy wynagrodzić ich właściwie i godnie za świadczoną pracę w Federacji. Wtedy kolczyki dla bydła mogłyby być sprzedawane po kosztach. Nie musielibyśmy płacić z Federacji blisko dwóch milionów złotych (jak w 2015 roku) spółce za wydawanie magazynu „Hodowla i chów bydła”. Federacja, by go wydawała. Z pewnością byśmy zaoszczędzili 1,5 miliona zł, które dziś rocznie wydaje się na utrzymanie kosztów ogólnego zarządu spółki. Natomiast dla związków i kół moglibyśmy przekazać te środki, które wypracowuje się na reklamach, ponieważ to jedyne przychody pochodzące od firm zewnętrznych, a nie od rolników. Skoro za reklamy spółka ma około 800 tys. zł przychodu, to na każdego członka związków regionalnych i rasowych moglibyśmy przekazać około 70 zł rocznie. Część tych pieniędzy powinna trafić do kół, tak by hodowcy w nich skupieni mieli środki na działalność lokalną. Tak wszystko będzie jasne i przejrzyste.
Zdecydowana większość hodowców w Polsce chce zmian na lepsze. Czyli Federacji bardziej sprawiedliwej z przejrzystymi regułami, przede wszystkim finansowymi. Pytanie brzmi, z jakim nastawieniem przyjadą delegaci na Walne? Czy będą głosować według dotychczasowego układu, czy też dostrzegą potrzebę zmian i postanowią zagłosować na innego kandydata?
Uważam, że powinno wygrać porozumienie między hodowcami, a nie układ dla korzyści wąskiej grupy osób. Hodowcy z dużych związków powinni również myśleć o hodowcach małych związków, ponieważ razem tworzymy jedność i wszyscy jesteśmy za siebie współodpowiedzialni. Obawiam się, że jeśli nic się nie zmieni po najbliższych wyborach, a powstanie nowy podmiot prowadzący ocenę użytkowości kontroli mlecznej w konkurencyjnej cenie, to jest bardzo duże ryzyko, że wielu hodowców przeniesie się właśnie do konkurencji. Nie jest tajemnicą, że do tej pory wielu hodowców w Polsce między innymi w powiecie łomżyńskim, w ramach „protestu”, odstąpiło od oceny Federacji. A przecież ocena jest nam potrzebna do produkcji mleka.
Hodowcy muszą zdecydować, jakiej chcą Federacji
Proszę wszystkich delegatów o to, byście zdecydowali 14 marca, jakiej Federacji chcecie na kolejne 4 lata dla was i hodowców, którzy wybrali was na swoich przedstawicieli. Czy takiej jak przez ostatnie lata, gdzie wiele najważniejszych spraw jest przed nami utajnianych? Gdzie łamany jest statut? Gdzie wypłaca się milionowe sumy poprzez spółkę bez naszej wiedzy i zgody dla osób ze ścisłego kierownictwa i wmawia się nam, że w zasadzie nic się nie stało?
Jestem przekonany, że wszyscy chcemy Federacji wszystkich i dla wszystkich hodowców. Ja też pragnę takiej Federacji. Dlatego kandyduję na prezydenta byśmy wspólnymi siłami budowali dobrą przyszłość dla naszych gospodarstw i godne życie dla naszych rodzin. Proszę w głosowaniu na prezydenta o oddanie głosu na mnie dnia 14 marca na Walnym Zjeździe delegatów Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Nasza przyszłość jest w naszych rękach.
Rafał Stachura
Rocznik 1975. Doktor nauk weterynaryjnych. Studia ukończył na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej na Uniwersytecie w Padwie we Włoszech. Doktorat obronił na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. W 2001 roku współzałożyciel i współwłaściciel Gospodarstwa Rolnego Agromarina Sp. z o.o. w Kulczyn Kolonia, gm. Hańsk, powiat Włodawa, województwo lubelskie, specjalizującego się w produkcji mleka. Od 2011 roku prezes Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. W lutym tego roku wybrany jednogłośnie na kolejną trzecią kadencję. Znajomość języków obcych: włoski i angielski.