Jaka jest geneza powstania Strzeleckiej Spółdzielni Producentów Mleka?
– Na terenach północno-zachodniej Polski, po urynkowieniu gospodarki uległy likwidacji państwowe gospodarstwa rolne. Ilość mleka produkowana przez gospodarstwa indywidualne nie zaspokajała potrzeb produkcyjnych wielu zakładów mleczarskich funkcjonujących na tych terenach.
W wyniku konsolidacji mleczarstwa większa część zakładów przetwórczych uległa likwidacji. Producenci mleka otrzymywali niską cenę za wyprodukowany surowiec, a płatności regulowane były nieterminowo. W Strzelcach Krajeńskich, jak w wielu miastach powiatowych, funkcjonowała okręgowa spółdzielnia mleczarska, która zajmowała się przetwórstwem. Po jej włączeniu w nowe struktury część spółdzielców była niezadowolona. Wobec tego zainicjowałem powstanie spółdzielni, która zajmować się miała wyłącznie skupem mleka. Następstwem tej sytuacji, w celu zapewnienia zbytu dla pozostałych producentów, zrodziła się inicjatywa zorganizowania spółdzielni zajmującej się skupem mleka. Pierwszego grudnia 2005 roku spotkało się 25 dostawców, którzy zdecydowali się utworzyć spółdzielnię. Uznaliśmy, że duże ilości mleka stanowić będą o sile negocjacyjnej, jak również surowiec, najwyższej jakości, proponowany będzie dobrze radzącym sobie na rynku zakładom przetwórczym. W skład zarządu spółdzielni weszli wówczas oprócz mnie, producenci mleka Andrzej Kruszyna z woj. lubuskiego oraz Aleksander Tadych z woj. wielkopolskiego. Na zebraniu założycielskim producenci wybrali radę nadzorczą z przewodniczącym Witoldem Kowkielem i zastępcą Markiem Ścigajem. W 2018 r. spółdzielcy powołali nowy skład rady nadzorczej, której przewodniczącą została Anna Obiała, a jej zastępcą Marek Ścigaj.
Ilu dostawców liczy dziś Strzelecka Spółdzielnia Producentów Mleka?
– Nasza spółdzielnia liczy 540 członków, a zaczynaliśmy od 30. Wszyscy dostawcy są członkami spółdzielni. Nasz dzienny skup to 550 tys. l mleka, czyli 50 pełnych 23-tonowych tras. To szalony skok, którego dokonaliśmy w ciągu 15 lat. Dziś uważam, że gdybyśmy tej spółdzielni nie zorganizowali, od naszych dostawców mleko odbierałoby wiele podmiotów przetwórczych, które oferowałyby rolnikom gorsze warunki niż uzyskują dzięki SSPM.
Nieustannie dbamy o to, żeby mleka nam nie ubywało. Osobiście jeżdżę do rolników zainteresowanych współpracą z naszą organizacją, aby porozmawiać z potencjalnym dostawcą. Nasze osiągnięcia zaowocowały tym, że rolnicy nas polecają, a to przecież najlepsza reklama. Bardzo istotne jest to, że średnia produkcja dzienna od producenta mleka to 1000 l. Myślę, że pod tym względem jesteśmy w pierwszej trójce w Polsce.
Tak duża średnia oznacza, że macie wielu bardzo dużych dostawców.
– Rzeczywiście, mamy bardzo dużych dostawców produkujących po 30 tys. l mleka dziennie, mamy też dużo obór, które zrobotyzowały swoje obory. Jednak są z nami także średni dostawcy – rolnicy indywidualni, którzy dziennie produkują po 600 l mleka. Oczywiście naszymi dostawcami są również małe gospodarstwa, które jednakowo szanujemy, jak te większe.
- Prezes Andrzej Jarmasz
Z jakiego terenu SSPM skupuje dziś mleko?
– Skupiamy głównie producentów z województw: lubuskiego, zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, pomorskiego i dolnośląskiego. Funkcjonujemy więc od Gdańska po Świnoujście, przez Gorzów po Rawicz, Krotoszyn czy też Piłę lub Inowrocław, mniej więcej na jednej czwartej powierzchni Polski. Zaczynaliśmy od województwa lubuskiego, w którym mieliśmy pierwszą trasę w okolicach Strzelec i Czarnkowa. Wszyscy dostawcy produkują mleko bez GMO, nasza spółdzielnia ma certyfikat systemu VLOG uznawany w całej Unii Europejskiej.
Jaka jest średnia cena skupu mleka w SSPM?
– Mimo pandemii w 2020 r. osiągnęliśmy cenę na poziomie rynkowym. W tym roku ceny są kilkanaście groszy wyższe, ale muszę przyznać, że wzrost kosztów produkcji, głównie pasz białkowych i zbóż oraz nawozów skonsumował tę podwyżkę. W kwietniu 2021 r. mieliśmy średnią cenę na poziomie 1,55 zł/l netto.
Nie korciło was nigdy, żeby zająć się przetwórstwem?
– Rynek przetworów mlecznych jest dziś podzielony między zakłady zajmujące się przetwórstwem. Obecnie za budowę zakładu przetwarzającego mleko nie ma co się brać bez 200 mln zł, a ryzyko jest bardzo duże. My korzystamy z tego, że mamy lokalizację w zachodniej części Polski. Stąd blisko jest na rynek niemiecki, a w naszej części kraju nie ma dużych zakładów przetwórstwa mleka. Mleczarnie przetwórcze, zarówno polskie, jak i niemieckie chętnie korzystają z naszego mleka, które jest bardzo dobrej jakości. Dzięki temu firma taka jak nasza spółdzielnia na pewno ma przed sobą przyszłość. Sądzę, że w Polsce jesteśmy największym tego typu podmiotem skupującym.
Z Niemiec nie macie jeszcze dostawców?
– Nie, jeszcze nie, a wynika to z tego, że ceny niemieckie od polskich znacząco nie odbiegają.
Wspomniał pan o bliskości rynku niemieckiego. Jaka część waszego mleka trafia za granicę, a jaka zostaje na terenie kraju?
– W tej chwili połowa naszego skupu trafia do Niemiec, a połowę przetwarzają polskie firmy. Wynika to z kosztów transportu, które decydują o tym, że taką, a nie inną część mleka, opłaca się sprzedawać na terenie Niemiec. Jako że mamy w Polsce nadprodukcję mleka, uważam, że eksportując surowiec pomagamy w ten sposób polskim dostawcom.
Czym SSPM różni się od tradycyjnych spółdzielni zajmujących się przetwórstwem?
– W zasadzie niczym. Pracę zarządu nadzoruje rada nadzorcza licząca 14 członków, po 2–3 osoby na województwo. Mamy około 10-milionowy fundusz udziałowy (1gr/l). Naszym dostawcom udzielamy pożyczek o równowartości półtoramiesięcznej produkcji. Rocznie takich pożyczek udzielamy około 140. Różni nas to, że nie zaopatrujemy naszych dostawców w środki produkcji. Decyduje o tym rozległość terenu, na jakim funkcjonujemy.
- Nowa siedziba Strzeleckiej Spółdzielni Producentów Mleka
Jak Strzelecka Spółdzielnia Producentów Mleka widzi swoją przyszłość?
– Zdajemy sobie sprawę z naturalnych procesów zachodzących w branży mleczarskiej, z odchodzenia producentów na emeryturę czy rezygnacji z produkcji mleka. Swoją przyszłość widzimy w dobrej współpracy z naszymi dostawcami. Na przykład, wspieramy rolników, kiedy mają kłopoty z surowcem – zbyt wysoką liczbą komórek somatycznych. Szkolimy dostawców, jak zapobiegać takim problemom. Jeśli ktoś do nas przychodzi z tymi kłopotami, to dajemy czas na poprawę sytuacji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie da się ot tak sprzedać połowy krów i stracić połowy mleka. Rolnikom wypłacamy także zaliczki, jeśli ich potrzebują.