StoryEditorDobry hodowca

Szymon porzucił Warszawę i korporację – wybrał gospodarstwo z krowami. Jak mu się wiedzie?

23.01.2020., 13:01h
Po ukończeniu studiów w Warszawie Szymon Piskórz pozostał w stolicy, gdzie podjął pracę zawodową. Po kilku latach stwierdził, że duże miasto nie jest jego naturalnym środowiskiem i postanowił wrócić na wieś i zająć się prowadzeniem gospodarstwa mlecznego. Po powrocie wybudował oborę i znacznie powiększył stado krów.

Zamienił stolicę na jałowice i krowy

Kiedy podjąłem decyzję o powrocie z Warszawy i prowadzeniu gospodarstwa oczywiste było, że w dotychczasowych warunkach, bez budowy nowego obiektu nie da się na dłuższą metę prowadzić produkcji mleka. Od początku wiedziałem, że muszę wybudować oborę wolnostanowiskową z robotami udojowymi. Stwierdziłem bowiem, że sam nie jestem w stanie wydoić ponad 100 krów, a o dobrych pracowników ciężko. Zastanawiałem się tylko, jakiego robota wybrać i ostatecznie zamontowane zostały urządzenia firmy GEA. Postawiłem na rozwiązanie z ruchem kierowanym, w którym krowy po doju idą do stołu paszowego oraz na najbliżej zlokalizowany serwis – wyjaśnia Szymon Piskórz.

 W starej oborze państwa Piskórzów mieściło się maksymalnie 35 krów, a przed uruchomieniem nowej obory 10 krów utrzymywano w stodole. Dziś hodowca podkreśla, że roboty spełniły jego wcześniejsze oczekiwania.

Nie wyobrażam sobie teraz, żeby przyjść do obory i doić krowy przewodówką, bo na hali nie doiłem i nie mam porównania. W oborze z robotem co prawda trzeba też być i doglądać czy wszystko przebiega prawidłowo, tyle że odchodzi praca...
Pozostało 78% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
21. listopad 2024 22:09