Obiekt z roku 2002, którego głównym budulcem było drewno, posiada zamiast świetlika kalenicowego specjalną konstrukcję dachu. Jedno skrzydło zachodzi nad drugie i w ten sposób w kalenicy powstaje przerwa, przez którą odbywa się grawitacyjna wymiana powietrza. Jak stwierdził Krystian Kretek, jest to tanie i funkcjonalne rozwiązanie, jakie jego tata podpatrzył w gospodarstwie w Bawarii. Wygląda to tak jakby dwa dachy o drewnianej konstrukcji tworzyły oborę. Tu dach zachodzi na dach, zatem prześwit jest tylko w płaszczyźnie pionowej. Jednak u naszych zachodnich sąsiadów coraz częściej zdarza się, że te dwa dachy są na tyle od siebie oddalone, iż przerwa nawet do 3 m powstaje w płaszczyźnie poziomej i np. podczas deszczu woda kapie na korytarz gnojowy, jaki znajduje się pod spodem.
Jednak tamtejsi hodowcy mówią, że to nic nie szkodzi, a koszt takiego dachu jest znacznie niższy od stalowego ze świetlikiem kalenicowym.
Na pewno świetlik kalenicowy lepiej doświetla oborę niż alternatywne rozwiązanie, na jakie w jednej ze swych obór zdecydowali się Urszula i Krystian Kretkowie. Jednak drewniana konstrukcja dachu była znacznie tańsza, a obora użytkowana od 16 lat stwarza bardzo przyjazne warunki powietrzne dla bydła.
– W drewnianej oborze o długości 40 m panuje bardzo przyjemny klimat, jest zupełnie inne powietrze niż w budynkach ze stali i muru. Stosujemy tu głęboką ściółkę. Po jednej stronie stołu paszoweg...