Trudna walka o powrót do produkcji mleka
– Od momentu pożaru nie było chwili, w której chcielibyśmy zrezygnować z dalszej produkcji mleka. Ludzie, którzy nam pomagali, nie pozwolili nam zwątpić, tylko dodawali sił w walce o powrót do normalnej produkcji – wyjaśnia Jan Koryś.
Hodowca podkreśla, że straty to jedno, ale ważnym aspektem po tragedii jest szybki powrót do produkcji.
– Mnóstwo ludzi okazało nam przyjaźń i tak się udało, że po 3 tygodniach od pożaru z naszego gospodarstwa wyjechał transport mleka pozyskanego od nowego stada krów. Gdyby ta przerwa w produkcji mleka potrwała 3 lub 4 miesiące, to straty byłyby znacznie większe. Pozostać na kilka tygodni bez dochodów, byłoby katastrofą. Na szczęście nie mieliśmy zadłużenia, co także nam pomogło – wyjaśnia Jan Koryś.
Pomoc z całej Polski
– W „Tygodniku Poradniku Rolniczym” sprawa poszkodowanego hodowcy była przedstawiona w taki sposób, że ludzie z całej Polski nie pozostali obojętni na nieszczęście i pomagali. Ofiarność była niesamowita. TPR zrobił tutaj rzecz niesamowitą – dodał Zenon Więk – wiceprezes Spółdzielni Mleczarskiej w Rykach oraz koordynator akcji pomocowej.
– Na początku zakupiliśmy 70 krów, później kolejnych 10 sztuk. Ponadto w starych budynkach mieliśmy jeszcze krowy zasuszone. Tym sposobem mamy dzisiaj ponad 100 krów, z czego 80 doimy. Kluczowa była szybka pomoc ludzi, w tym między innymi rodziny i mieszkańców naszej wsi. Z pomocą przyszli między innymi członkowie Klubu Hodowców „Krasula”, którzy zawiązali komitet pomocowy. Dużą rolę odegrał „Tygodnik Poradnik Rolniczy”, dzięki któremu informacja rozeszła się po całej Polsce. Wpłaty na konto płynęły z różnych zakątków kraju. Po kilkunastu miesiącach od nieszczęścia, w ramach wszelkiego rodzaju pomocy, otrzymaliśmy około 400 tys. zł. Oprócz przelewów na konto pomocowe otrzymaliśmy m.in. pasze, nasiona kukurydzy oraz pracę. Firma GEA zaoferowała nam nowego robota z dużym rabatem. Firma Mleko-System Wiesława Kozaka, praktycznie za darmo odtworzyła nam halę udojową, dzięki której mogliśmy szybko uruchomić dój. Nowy robot uruchomiony został w lipcu. Także pomoc naszej mleczarni SM Ryki była duża, ale wsparły nas także inne, jak np. Piaski – mówi Jan Koryś, dodając jak ważne jest, że pomoc przyszła prędko.
- Dzięki ludziom dobrej woli państwu Korysiom bardzo szybko udało się odbudować stado
– Dzięki temu szybko mogliśmy odbudować stado. Na część inwestycji, jak np. zakup nowego robota udojowego musieliśmy zaciągnąć kredyt, ale ruszyliśmy z produkcją szybko i w 2018 roku pomimo pożaru wyprodukowaliśmy więcej mleka niż w roku poprzednim. Udało nam się trafić na dobre zwierzęta. Jedno stado sprowadziliśmy z zachodniej części kraju, a drugie za pośrednictwem firmy Konrad zostało importowane z Holandii – wyjaśnia hodowca.
- Od lewej: Jan Koryś i Zenon Więk – wiceprezes SM Ryki
Warto ubezpieczać sprzęt i zwierzęta
Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej i pomimo całkowitej wymiany krów na pierwiastki, w 2018 roku hodowcom udało się osiągnąć wydajność mleczną na poziomie 8 tys. kg mleka. Surowiec w ilości ponad 600 tys. litrów dostarczany jest do Spółdzielni Mleczarskiej Ryki.
Hodowca dodał, że po pożarze wyciągnięto pewne wnioski.
– Przed pożarem ubezpieczona była tylko obora i otrzymaliśmy z tego tytułu odszkodowanie. Nieubezpieczone były jednak urządzenia i zwierzęta. Dziś ubezpieczone mamy wszystko – dodaje Jan Koryś, który za pośrednictwem naszej redakcji podziękował wszystkim niosącym pomoc.
- Od lipca 2018 roku w gospodarstwie pracuje nowy robot udojowy
– Komitetowi i wszystkim dobrym ludziom, którzy nam pomogli składamy serdeczne podziękowania. Oczywiście dziękujemy TPR na czele z redaktorem naczelnym Krzysztofem Wróblewskim, który osobiście zaangażował się w akcję pomocową.
Józef Nuckowski