Niektórzy producenci mleka sądzili, że ubiegłoroczna hossa będzie trwała bez końca. Po dobrych wypłatach w listopadzie (wielu rolników otrzymało wypłaty powyżej 2 zł/l) teraz może przyjść rozczarowanie. Z niedowierzaniem przyjmowane są dane szacunkowe, z których wynika, że średnia cena w 2017 r. wyniesie 1,40 zł/litr.
– Moim zdaniem, średnia cena na poziomie ok. 1,38–1,40 zł/l netto za ten rok jest realna. Najprawdopodobniej okaże się, że średnia cena w Polsce za 2017 r. wyniesie 1,38 zł/l, a na pewno zmieści się między 1,38 zł/l a 1,40 zł/l.
A jak obecnie wygląda sytuacja mleczarstwa?
– Sytuacja pogarsza się zdecydowanie. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej szacuje, że cena dla rolników może wynieść w 2018 r. 1,20–1,25 zł/l mleka. To spadek w stosunku do roku 2017 prawie o 20 groszy na litrze. Trzeba przy tym przypomnieć, że w poprzednich dwóch latach cena skupu mleka w 2015 wyniosła 1,13 zł/l, a w 2016 r. niespełna 1,11 zł/l. Wielu gospodarstwom, zwłaszcza tym, które inwestowały, groziło bankructwo. Po niezłym 2017 r., kiedy przychody ze sprzedaży mleka wzrosły o około 3,5 mld zł, znowu wracamy do cen, które nie muszą zapewnić opłacalności na poziomie, który gospodarstwa muszą generować. W tej sytuacji działania takie jak niedawny import serów po dumpingowych cenach bardzo szkodzą naszemu mleczarstwu.
Czy Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich reagować może na takie sytuacje jak problemy spowodowane przez niedawny import tanich serów z Niemiec lub inne nieczyste zagrywki wobec polskiego mleczarstwa?
– KZSM prawne instrumenty ma ograniczone. Zgodnie z ustawą z dnia 15 grudnia 2016 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi, mamy możliwość zgłaszania takich naruszeń przepisów. Gdy tylko otrzymaliśmy informacje od naszych członków, że na polskim rynku w okresie październik-grudzień pojawiła się duża ilość tanich serów w cenach nawet poniżej 9 zł/kg z Niemiec i Holandii, przeprowadzimy prostą kalkulację: Niemcy płacą za litr mleka ok. 40 eurocentów, Holendrzy podobnie. Sam surowiec na kilogram sera kosztuje więc około 17 zł. Większość naszych serowni twierdzi, że koszty pozasurowcowe to co najmniej 20%. Jakby nie liczyć, bez kosztów transportu ser ten powinien kosztować ok. 18–19 zł. W związku z tym spotykaliśmy się w ramach rady KZSM, która zobowiązała zarząd KZSM do wystąpienia do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z informacją o imporcie serów do Polski po cenach wyraźnie dumpingowych. Pytanie postawione UOKiK jest jasne: czy w ramach prawa unijnego takie praktyki są dopuszczalne? Naszym zdaniem nie! Pismo skierowaliśmy 1 grudnia 2017 r. i ciągle czekamy na odpowiedź.
Jak ten dumpingowy import wpływa na sytuację na krajowym rynku?
– Na dziś nikt nie zna dokładnej skali importu, bo dane docierają do nas z opóźnieniem. Według mnie, jednak gorsze od skali importu jest wykorzystywanie tanich zagranicznych przetworów mleczarskich przez sieci handlowe. Jedna z firm zajmujących się obrotem produktami mleczarskimi zwróciła się do sieci handlowej z ofertą sprzedaży sera żółtego plasterkowanego po 14 zł/kg. Po dwóch dniach sieć odpowiedziała negatywnie, bo ma ofertę na podobny ser, w cenie 12 zł/kg. Tu właśnie jest największa krzywda, bo sieć, która ma ofertę 2 zł tańszą na kilogramie nie kupi droższego towaru. Ta sieć zacznie nakręcać spiralę obniżek cen dla polskich przetwórców i spowoduje spadek cen na rynku krajowym. W ten sposób zmanipulują nasz rynek.
Sytuacja na rynku masła pogorszyła się.
– Cena zbytu masła z naszych zakładów nie przekracza dziś poziomu 17–19 zł/kg. Na własne oczy widziałem na początku stycznia w jednym z warszawskich sklepów 200-gramową kostkę masła za 8,80. To daje 44 zł za kilogram. Rolnicy i konsumenci muszą wiedzieć kto na tym maśle zarabia. W ostatnim roku pojawiła się niesprawiedliwa opinia wśród konsumentów, a nawet polityków, że „wam mleczarze nie jest źle bo sprzedajecie masło po 40 zł za kilogram”. A przecież to nie jest prawda, bo w takiej cenie masło sprzedaje handel a nie spółdzielnie mleczarskie.
Jak na sytuację z importem serów reaguje resort rolnictwa?
– Minister Krzysztof Jurgiel przyjął od nas zaproszenie na spotkanie z członkami KZSM, wystosowaliśmy także zaproszenia do Krajowego Ośrodka Wspierania Rolnictwa oraz UOKiK. Na tym spotkaniu przedstawimy ministrowi problemy, z jakimi się borykamy. Minister rolnictwa musi mieć pełną wiedzę o tym co się u nas dzieje, będzie uczestniczył w posiedzeniu Rady Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, które odbędzie się 17 stycznia br.
Redakcja TPR będzie obecna na tym posiedzeniu i postara się wręczyć ministrowi Jurgielowi numer Tygodnika z tym wywiadem i tekstem z konferencji Euromlecz. W każdym numerze TPR zamieszczamy artykuły o polskim mleczarstwie, a tym razem będzie ich jeszcze więcej. Czy KZSM na bieżąco informuje polityków o sytuacji w mleczarstwie?
– Utrzymujemy stały kontakt z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, który zawsze znajduje czas na wysłuchanie moich opinii zgłaszanych w środowisku mleczarskim. Otrzymuję zaproszenia na wszystkie senackie i sejmowe Komisje Rolnictwa poświęcone problemom mleczarstwa. Staram się nie opuszczać senackich komisji, ponieważ to senat stawia kropkę nad „i” przy uchwalaniu ustaw. Stale też współpracuję z Jerzym Chróścikowskim, szefem senackiej Komisji Rolnictwa oraz przewodniczącym Solidarności Rolników Indywidualnych. Bywam na posiedzeniach prezydium Solidarności RI, dzięki temu te środowiska są doskonale poinformowane o sytuacji w mleczarstwie.
Daje się słyszeć głosy wzywające KZSM do organizacji protestów. Czy Krajowy Związek może organizować protesty?
– Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich nie jest związkiem zawodowym i nie mamy prawa do organizacji protestów. Nikt na wniosek Krajowego Związku nie wyrazi zgody na przeprowadzenie takiego protestu. Nie możemy także narażać majątku KZSM, bo gdyby podczas takiego nielegalnego protestu coś się stało, właśnie ten majątek byłby zabezpieczeniem w przypadku ewentualnych sankcji i wówczas majątek Krajowego Związku mógłby zostać przejęty na rzecz zabezpieczenia jakiejś sprawy. Oczywiście dziś możemy tylko ubolewać, że w październiku 2014 r. nie powiodła się inicjatywa OSM Łowicz zorganizowania Związku Zawodowego Producentów Mleka. W Polsce mamy ponad 120 tys. czynnych producentów mleka. Nie byłoby związku zawodowego mającego potencjalnie tylu członków. Gdyby taki związek powstał, bardzo chętnie jako KZSM udostępnilibyśmy biura w centrum Warszawy, blisko ministerstwa rolnictwa. Mielibyśmy wówczas szanse na skuteczniejsze reagowanie na wahania rynkowe, dumpingowy import czy brak koncepcji rozwoju mleczarstwa w Unii Europejskiej. Moglibyśmy współpracować w ramach skromnego budżetu Krajowego Związku. Warto w tym momencie dodać, że nie utrzymujemy się ze składek spółdzielni mleczarskich, które w naszym budżecie stanowią nie więcej niż 6–7%. Resztę KZSM musi zarobić, żeby utrzymać ogromny spółdzielczy majątek, którego wartość od czasu objęcia przeze mnie stanowiska zwiększyliśmy dziesięciokrotnie. Są na to dokumenty, choćby w postaci polis ubezpieczeniowych. Jeszcze raz podkreślam, że gdyby taki związek zawodowy powstał, deklaruję współpracę i udostępnienie pomieszczeń w naszej siedzibie przy ul. Hożej za przysłowiową złotówkę. Przypomnę również, że to nie spółdzielnie storpedowały powstanie tego związku, kto był na miejscu, ten wie.
Czego możemy spodziewać się po eksporcie produktów mleczarskich, co nas czeka w 2018 r.?
– W 2014 roku wartość naszego eksportu wynosiła 1,913 mld euro. W 2016 r. mleczarstwo sprzedało za granicę towary o wartości 1,592 mld euro. W 2017 roku powinniśmy spodziewać się eksportu o wartości 2,2 mld euro. Wartość eksportu po wstąpieniu do UE wzrosła prawie sześciokrotnie (ale w stosunku do 2003 roku). W 2004 r. wyeksportowaliśmy za 618 mln euro. Eksport ma ogromne znaczenie dla naszych producentów mleka, bo dzięki niemu przetwórcy mogą uzyskaną nadwyżkę oddać rolnikom, którzy dzięki temu rozwijają się. W 2018 r. eksport będzie zdecydowanie słabszy. O tym zdecyduje głównie spadek światowych cen mleka oraz kurs euro. Tak czy inaczej, eksport pozostaje wielką szansą polskiego mleczarstwa i całego przemysłu rolno-spożywczego.
Z rynku dochodzą do nas sygnały, że ceny odtłuszczonego mleka w proszku spadły poniżej 5 złotych za kilogram. Czy jest jakaś możliwość rozwiązania tego problemu?
– Według nas, ani Komisja Europejska, ani komisarz Hogan nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu zapasów mleka w proszku, które składowane jest od 2015 r. Zapasy mleka w proszku nie zmniejszają się mimo wielu sugestii ze strony polskiej, bo zarówno KZSM, jak i polskie ministerstwo rolnictwa, proponowały przeznaczenie tego mleka na pasze, dla uchodźców lub na produkcję twarogów, kazeiny, czy innych koncentratów białkowych, bo są takie możliwości techniczne. Niestety, nic nie zostało wzięte pod uwagę i dziś płacimy za to bardzo wysoką cenę.