Czym zajmuje się Spółka Polska Federacja?
Przypominamy: w 2008 roku PFHBiPM założyła spółkę z o.o. pod nazwą Polska Federacja. Zajmuje się ona między innymi działalnością wydawniczą, czyli tworzeniem miesięcznika „Hodowla i Chów Bydła”, sprzedażą kolczyków, przygotowywaniem bydła do wystaw oraz organizacją szkoleń i doradztwem. Firma w 2009 r. miała przychody ze sprzedaży na poziomie ponad 1,1 mln zł. Z roku na rok one rosły, aby w 2014 r. sięgnąć prawie 4 mln zł a w 2015 r. blisko 4,7 mln zł.
Spółka wydaje spore kwoty na szeroko pojęte wynagrodzenia. W 2009 r. stanowiły one ponad 30% ogólnej kwoty, jaka trafiała do firmy z tytułu przychodów ze sprzedaży towarów i usług. W 2015 r. wydatki na ten cel przekroczyły 50% obrotów spółki. Od początki istnienia Polskiej Federacji Sp. z o. o. obowiązywał specyficzny model gospodarczy oparty na transferze środków od właściciela, czyli PFHBiPM. Kupował on od swojej firmy nakład „Hodowli i Chowu Bydła”. W 2015 r. przelał na konto Spółki kwotę prawie 2 mln zł, rok wcześniej było to 1,77 mln zł. W latach 2009 – 2015 PFHBiPM wydała na zakup miesięcznika 7 219 428,60 zł.
W spółce ciekawy model zarządzania. Zgodnie z jej aktem założycielskim, została ustanowiona rada nadzorcza, która może liczyć od 5 do 10 osób. Jej członków powołuje zgromadzenie wspólników wyłącznie spośród prezydium zarządu PFHBiPM oraz przewodniczącego komisji rewizyjnej PFHBiPM. Prawa i obowiązki właściciela jednoosobowo pełni od początku istnienia firmy prezydent Federacji Leszek Hądzlik. Z kolei mianowana przez niego rada nadzorcza odpowiedzialna jest za powoływanie zarządu spółki. Jest on jednoosobowy a stanowisko prezesa od początku istnienia firmy pełni Stanisław Kautz, który jest jednocześnie dyrektorem PFHBiPM.
Milionowe kwoty
Najbardziej zbulwersowało środowisko hodowców wynagrodzenia wypłacane zarządowi i radzie nadzorczej Polskiej Federacji Sp. z o.o. W organach tych zasiadają osoby ze ścisłego kierownictwa PFHBiPM będące najbliższymi współpracownikami Leszka Hądzlika. W 2015 r. spółka na wynagrodzenie zarządu przeznaczyła ponad 746 tys. zł, siedmioosobowa rada nadzorcza pobrała przeszło 307 tys. zł. Rok wcześniej było niewiele skromniej, bo blisko 600 tys. zł pobrał prezes a członkowie rady ponad 252 tys. zł. Dla porównania, na wszystkie płace Polska Federacja Sp. z o. o w 2014 r. wydała prawie 2 mln zł i 2,41 mln zł w 2015 r. W tym okresie zatrudniała 7 pełnoetatowych pracowników oraz wypłacała wynagrodzenia z umów zlecenia tym zootechnikom, którzy sprzedawali kolczyki, jednakże pod warunkiem, że wypełnili w pełni zadania sprzedażowe.
Łącznie w latach 2013 – 2015 członkowie organu nadzorczego i zarządu pobrali 2 417 213,68 zł. Nasze publikacje poświęcone Polskiej Federacji Sp. z o. o. wywołały ogromne poruszenie w środowisku hodowców i producentów mleka. Nie spowodowały jednak żadnych działań ze strony prezydenta i prezydium PFHBiPM zmierzających do wyjaśnienia wypłat tak wysokich wynagrodzeń praktycznie samym sobie. Zamiast na transparentność organizacja zdecydowała się na utajnienie informacji. Każda spółka zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym ma obowiązek złożenia sprawozdania finansowego i zarządu za dany rok gospodarczy. Po naszych publikacjach Polska Federacja Sp. z o.o. świadomie przestała publikować dane o wynagrodzeniu zarządu i rady nadzorczej za kolejne lata gospodarcze. Nie informuje także o transakcji z podmiotem powiązanym, czyli PFHBiPM i wartością umowy zawieranej na zakup miesięcznika „Hodowla i Chów Bydła”.
Pozostają więc spekulacje. Z dostępnych informacji w KRS wynika, że w 2016 r. spółka łącznie na wszystkie płace wydała 2,538 mln zł, a w 2017 r. 2,421 mln zł. Podaje też, że zatrudniała przeciętnie w roku obrotowym odpowiednio 8 i 7 osób na pełen etat oraz „kilkaset pracowników na umowę zlecenie”. Jeśli struktura płac nie uległa zmianie, to zapewne znaczna część środków z kwoty prawie 5 mln zł wydawana na płace w spółce w latach 2016 – 2017 trafiła do osób ze ścisłego kierownictwa PFHBiPM – mających formalne powiązania ze spółką.
Nasze wątpliwości wzmacnia pozostające bez odpowiedzi pytanie, dlaczego zarząd Spółki zdecydował się nie ujawniać dokładnej kwoty wynagrodzenia dla organów zarządzających w sprawozdaniach, mimo że wcześniej to czynił? Istnienie spółki budzi mnóstwo wątpliwości. Zadania, które realizuje, jak sprzedaż kolczyków czy wydawanie miesięcznika, mogłyby być wykonywane bezpośrednio przez pracowników i struktury PFHBiPM. Posiada ona bowiem nadany numer ISBN, który otrzymują wydawcy książek. Zajmuje się więc działalnością wydawniczą i widnieje w rejestrze wydawców. Mało tego, wydaje merytoryczne i naukowe publikacje poświęcone hodowli bydła. Jest też właścicielem tytułu „Hodowla i Chów Bydła”. Niewątpliwie wydzierżawienie miesięcznika „Hodowla i Chów Bydła” odrębnej spółce pozwoliło stworzyć dodatkową strukturę nią zarządzającą, które została obficie wynagradzana. Możliwe to było także dzięki środkom pozyskiwanym z Funduszu Promocji Mleka. PFHBiPM dzięki pieniądzom z niego finansowała zakup „Hodowli i Chowu Bydła”. Pozyskała w ten sposób 2 868 256,2 zł, które uzyskała w ramach planów finansowych FPM obejmujących lata 2010–2014.
Ignorowane KCHZ
Nieprawidłowości związane z realizacją dotacji przekazywanej przez ministerstwo rolnictwa zostały stwierdzone w samej PFHBiPM. To jak są wydawane budżetowe środki sprawdza Krajowe Centrum Hodowli Zwierząt, które podlega resortowi rolnictwa. W ubiegłym roku udało nam się uzyskać dostęp do dokumentacji dotyczącej wydatkowania środków przekazywanych w latach 2015–2016 między innymi na prowadzenie ksiąg bydła hodowlanego ras mlecznych i prowadzenia oceny wartości użytkowej bydła ras mlecznych. PFHBiPM otrzymała po 44,3 mln zł dotacji z ministerstwa. Kontrolerzy wykryli szereg uchybień.
Zaliczyli do nich między innymi kwalifikowanie do kosztów wydatków na komputerowy system SYMLEK, wydawanie publicznych środków niezgodnie z pierwotnym przeznaczeniem na „zużycie materiałów i energii” oraz zawyżanie w dowodach księgowych wartości opłacanych usług.
Zespół kontrolujący stwierdził, że PFHBiPM nieprawidłowo zakwalifikowała koszty na refundację „prowadzenia ksiąg bydła ras mlecznych z wyjątkiem białogrzbietej, wykonanych na rzecz hodowców będących mikroprzedsiębiorcą albo małym średnim przedsiębiorcą w łącznej kwocie 25,3 tys. zł w 2015 r. i 36,6 tys. zł w 2016 r. Kontrolerzy stwierdzili też uchybienia związane z prowadzeniem oceny wartości użytkowej. Nieprawidłowo wydane środki, to 3,8 tys. zł w 2015 i 1,3 tys. zł rok później. Nie były to wielkie uchybienia, ale Leszek Hądzlik, prezydent Federacji, wystosował pod koniec sierpnia 2017 r. pismo do KCHZ, w którym wniósł zastrzeżenia do wyników kontroli. Przedstawił kilkustronnicowe uzasadnienie, w którym powołał się na przepisy ustawy o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt i dowodził między innymi, że system SYMLEK służy wyłącznie na potrzeby oceny wartości użytkowej i ksiąg hodowlanych. Dlatego też organizacja miała prawo pokrywać koszty jego obsługi ze środków publicznych.
Pismo prezydenta PFHBiPM uruchomiło trwającą kilka miesięcy wymianę korespondencji z KCHZ. Pod koniec września 2017 r. Centrum poinformowało Federację, że nie uznaje przedstawionych zastrzeżeń jednak zdecydowało się na powtórną analizę kosztów związanych z prowadzeniem systemu SYMLEK w 2015 i 2016 r. Federacja została poproszona o przedstawienie dodatkowych dokumentów.
KCHZ podsumowując swoje ustalenia po powtórnie przeprowadzonej kontroli stwierdziło, że PFHBiPM nieprawidłowo pobrała publiczne środki związane z refundacją usług polegających na prowadzeniu ksiąg bydła ras mlecznych z wyjątkiem białogrzbietej wykonanych na rzecz hodowców w wysokości 149 812,44 zł w 2015 r i 40 475,92 zł w 2016 r. Wzrosły także kwoty nieprawidłowo pobranych pieniędzy na prowadzenie oceny wartości użytkowej bydła ras mlecznych. KCHZ ustaliła, że Federacja powinna zwrócić 3833,42 zł za 2015 r. i 30 937,81 zł za 2016 r.
Łącznie więc w latach 2015 i 2016 r. PFHBiPM wydała w nieprawidłowy sposób nie 67 000, lecz 225 059,59 zł. To spora różnica wobec 10 tys. zł, do których oddania Federacja się przyznała.
Ustawowym organem do prowadzenia kontroli w zakresie prowadzenia oceny wartości użytkowej i hodowlanej oraz hodowli zwierząt i rozrodu jest Krajowe Centrum Hodowli Zwierząt. Leszek Hądzlik zdaje się kwestionować rolę, kompetencje i ustalenia jej urzędników.
W oficjalnym piśmie poinformował, że „KCHZ nie ma uprawnień do wydawania rozstrzygnięć kształtujących obowiązek danego podmiotu zwrotu dotacji.” Powołuje się na ustawę o organizacji hodowli, która według Leszka Hądzlika redukuje rolę KCHZ do prowadzenia jedynie czynności kontrolnych, badawczych i współpracy z organizacjami międzynarodowymi o podobnym profilu działania.
– Powołana ustawa nie przewiduje możliwości wydawania przez ten organ indywidualnych rozstrzygnięć kształtujących uprawnienia lub obowiązki dla konkretnych podmiotów – napisał prezydent PFHBiPM w piśmie złożonym do KCHZ.
Tym samym sprytnie wykazał, że obowiązujące przepisy tak naprawdę powodują, że środki przekazywane z budżetu PFHBiPM są poza kontrolą organów państwa. Mogą być wydawane swobodnie według uznania prezydenta a KCHZ nie ma narzędzi, aby zmusić Federację do ich zwrotu.
Kosztowna wystawa
Jak wiadomo, poza wystawami hodowlanymi Federacja z Funduszu Promocji Mleka finansowała nie tylko zakup miesięcznika „Hodowla i Chów Bydła”.
I tak np. Podlaskie Forum Bydła w Piątnicy – dwudniowa impreza w latach 2013–2017 kosztowała polskich producentów mleka prawie 900 tys. zł. W zeszłym roku została ona zastąpiona Konferencją Nauka w Praktyce i Szkołą Młodych Hodowców. Ta druga odbywała się w gospodarstwie Krzysztofa Banacha, wiceprezydenta PFHBiPM i przewodniczącego komisji rozdzielającej środki FPM. W 2016 r. Federacja otrzymała z ministerstwa dotację na organizację IX Ogólnopolskiej Wystawy Bydła w Minikowie w wysokości 300 tys. zł. Z tych pieniędzy zostały pokryte wydatki na nagrody 138 tys. zł, wynagrodzenie sędziów 11 tys. zł, podróże służbowe 30,5 tys. zł, usługi, w tym gastronomię, catering i hotele 103 tys. zł oraz ubezpieczenie i opinie weterynaryjne 14 tys. zł. Razem budżet państwa wydał ponad 297 tys. zł. Taka kwota okazała się jednak niewystarczająca, ponieważ na tę samą wystawę PFHBiPM otrzymała 300 tys. zł dodatkowych pieniędzy z FPM. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, na co dokładnie zostały one wydane? KOWR nie publikuje dokładnych rozliczeń związanych z wydatkowaniem środków z Funduszów Promocji.
Tomasz Ślęzak