– Mieliśmy 2 krowy, jedną dostaliśmy od teściów, a drugą od rodziców i mleko wtedy bardzo dobrze płaciło. Pomyślałem, po co mam u kogoś pracować jak mogę u siebie. Wybudowałem oborę, zakupiłem schładzalnik do mleka i dojarkę. Gdy krów było już 10, to zwolniłem się z pracy, aby pomóc żonie w gospodarstwie, a było to w roku 2006. Już 3 lata później z pieniędzy za mleko kupiliśmy rozrzutnik i ciągnik Zetor, a w roku 2011 bez kredytu za gotówkę udało się zakupić ciągnik New Holland oraz przyczepę, kosiarkę, agregat i siewnik. Był to bardzo dobry czas dla mlecznych rodzinnych gospodarstw takich jak nasze – oznajmił Tomasz Białek.
Wypas z pastuchem
Obecnie w gospodarstwie Bożeny i Tomasza Białków trwa sezon pastwiskowy, który co roku zaczyna się w maju, a kończy w październiku. Od kilku tygodni hodowcy użytkują pastucha elektrycznego, którym grodzą kolejne kwatery przeznaczone do spasienia i są z niego bardzo zadowoleni.
– Obawialiśmy się jak to będzie na pastuchu, bo nasze krowy mają rogi i luzem nigdy nie chodziły, wszak obora jest uwięziowa, a do tej pory na pastwisku również były na łańcuchach. Jednak są bardzo spokojne. Widać, że ruch im służy, a my mamy mniej pracy, bo nie musimy tak często chodzić na pastwisko i przewiązywać zwierząt – przyznała Bożena Białek, dodając z uśmiechem, że mąż kupił jej pastucha elektrycznego na urodziny, które obchodziła 14 lipca i był to trafiony prezent.
- Bydło od maja do końca października korzysta z pastwisk. Takie gospodarstwa stosujące wypas, mają szansę na 500+ do krowy
Obecnie na pastwisku przebywa 14 krów, a 2 jałówki cielne zostały w oborze. Aby bydło przyzwyczaiło się do nowych warunków, hodowcy stopniowo z dnia na dzień zwiększali liczbę wypasanych zwierząt o 2 sztuki.
– Gdybyśmy wypuścili wszystkie krowy od razu na kwaterę, mógłby powstać w stadzie zamęt – przyznała Bożena Białek, dodając, że starają się spasać młodą trawę zasobną w białko, co podnosi mleczność ich krów. Do innych zalet wypasu hodowczyni zaliczyła korzystny wpływ słońca, ruchu i świeżego powietrza na kondycję zwierząt, które w tych warunkach wyraźniej okazują ruję.
Dziki zreformowały dawkę
Przy wypasie rolnicy mają też mniej pracy związanej z usuwaniem obornika. W oborze przed wyjściem i po zejściu z pastwiska krowy dokarmiane są sianokiszonką, sianem, słomą i paszami treściwymi. Natomiast nie ma w dawce kiszonki z kukurydzy, z której uprawy rolnicy zrezygnowali ze względu na szkody jakie wyrządzały dziki. Nie jest wykluczone, że w przyszłym roku wrócą do uprawy tej rośliny, ale decyzja jeszcze nie zapadła.
- Maszyny, jakie udało się zakupić gospodarzom w dużej mierze za własne środki bez kredytów
– Kiszonka z kukurydzy to wartościowa pasza energetyczna, która bardzo dobrze komponuje się z zasobną w białko zielonką pastwiskową. Potrzebujemy takiej energetycznej kiszonki, ale póki co, dziki skutecznie nas do niej zniechęciły – powiedział Tomasz Białek.
W poprzednim roku rolnik zakupił prasę zwijającą Krone oraz owijarkę, dzięki czemu we własnym zakresie może przygotować sianokiszonkę najwyższej jakości, która jest podstawową paszą, zwłaszcza w okresie zimowym.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski