Od żywicielki do trucicielki, czyli krótka historia krowy
Jeśli weźmiemy pod uwagę jak zdrowe jest mleko i jego przetwory oraz to, że produkowane na potrzeby pasz dla bydła rośliny pochłaniają znacznie większy ekwiwalent CO2 niż same krowy emitują, to pseudoekolodzy, zwani aktywistami, powinni zamilknąć.
W ostatnim czasie ten elektryzujący temat postanowił przybliżyć, zwłaszcza mieszkańcom stolicy, dr hab. Marcin Gołębiewski, prof. Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, który przeprowadził wykład podczas dni nauki na SGGW pod przewrotnym tytułem "Od żywicielki do trucicielki", a na naszych łamach zdecydował się go jeszcze nieco rozszerzyć.
Z profesorem i prorektorem ds. rozwoju SGGW w Warszawie rozmawia Andrzej Rutkowski.
Skąd pomysł na podjęcie takiego tematu i wyjście z nim do osób spoza obszaru nauki oraz szeroko rozumianej branży rolniczej oraz hodowlanej?
– Temat postanowiłem przybliżyć osobom, które nie są profesjonalistami w tym zakresie, a nierzadko żyją na jakimś poziomie abstrakcji postrzegania zwierząt, rozumienia ich biologii oraz tego, co się dzieje w łańcuchu pokarmowym. W związku z tym są bardziej podatni na jakąkolwiek dezinformację.
Chciałbym też, żeby zrozumieli, że sprawa jest bardziej złożona i holistyczna, a redukcjonistyczne przekazy, że coś jest dobre, a coś złe i rozpatrywanie świata w dwuwymiarowej czarno-białej ocenie w przypadku nauk przyrodniczych i rolnictwa jest absurdalne.
Dla aktywistów walczących z emisją gazów cieplarnianych, a więc można powiedzieć walczących z ludźmi, bo ludzie odpowiadają za znaczną emisję np. oddychając, nie mówiąc już o jeździe samochodem czy też ogrzewaniu domów, krowa jest przysłowiową trucicielką, ale jak jest naprawdę?
– Krowa to niezwykle pozytywne zwierzę, które nie konkuruje o pokarm z ludźmi ze względu na specyfikę swojego układu pokarmowego i fizjologię żywienia. Krowa przez tysiące lat była w stanie, bazując na resztkach i czymś co jest niejadalne dla człowieka, bo zawiera zbyt dużo włókna, produkować bardzo wartościowy produkt, jakim jest mleko. Mleko, które kiedyś na tzw. przednówku, czyli w okresie, kiedy kończyły się zapasy zimowe, a jeszcze nie było nowych plonów umożliwiało przeżycie. Dzięki temu w niektórych kulturach krowa została wyniesiona do poziomu bóstwa, jak np. w Indiach.
Mleko to produkt, który natura zaprogramowała do żywienia najmłodszych organizmów, czyli zawiera wszystkie najwartościowsze i najzdrowsze składniki. Mleko jest w opozycji do bardzo wielu produktów, które dziś marketingowo są przedstawiane jako zdrowe, a nie mają nic wspólnego ze zdrowym stylem życia i racjonalnym odżywianiem.
Naukowcy spierają się ile lat przetrwałby świat, gdyby zabrakło pszczół, jedni mówią 10 inni 5, a czy podobny scenariusz czekałby świat bez krów?
– Wyłączenie krów i wszystkich innych przeżuwaczy z ekosystemu, jak np. owce, miałoby podobne skutki i nie należy pytać czy świat by się skończył, tylko kiedy byłby koniec.
Przeżuwacze odegrały niezwykle ważną rolę podczas rozwoju życia na ziemi wykorzystując ogromne obszary trawiaste, które nie mogły stanowić w tak dużym wymiarze monodiety dla żadnej innej grupy zwierząt. Świadczą o tym do dziś ogromne stada gnu na stepach.
Niegdyś na prerii w Ameryce Północnej było 60 mln bizonów, które dziś zastępuje mniej więcej taka sama ilość bydła hodowlanego.
A jak to jest z tą emisyjnością gazów u przeżuwaczy, w tym u krów?
– Przewód pokarmowy przeżuwacza działa jak bioreaktor, gdzie w procesach trawiennych udział biorą mikroorganizmy, które w celu rozłożenia włókna produkują ciepło oraz CO2, metan i szereg innych gazów, które muszą być wydzielane z tego układu dla utrzymywania homeostazy organizmu.
Jednak pamiętajmy, że gdyby nie było krów, to pasza włóknista (trawy) nie zostałaby zjedzona, uległaby naturalnym procesom gnilnym, w wyniku których gazy cieplarniane i tak dostałyby się do atmosfery, a nie powstałby tak wartościowy pokarm, jakim jest mleko. Ponadto, jeśli weźmiemy pod uwagę, że 2/3 użytków rolnych na świecie stanowią trwałe użytki zielone (ze względu na wysoki poziom wód gruntowych czy też nachylenie stoków górskich itp.), które mogą wykorzystać tylko przeżuwacze, krowa zyskuje ogromne znaczenie w produkcji żywności i wyżywienia populacji całego świata.
Dla lepszego zobrazowania sytuacji posłużę się porównaniem, zachowując wszelkie proporcje wynikające z twardych naukowych danych. A mianowicie, boisko piłkarskie to powierzchnia, jaką możemy użytkować rolniczo do produkcji żywności, ale tylko z powierzchni zbliżonej do pola karnego możemy wytwarzać żywność nadającą się do bezpośredniej konsumpcji przez człowieka. Większość użytków nie nadaje się do produkcji warzyw, owoców czy zbóż.
Na 1 kg biomasy produkowanej na świecie z upraw, która może być spożyta bezpośrednio przez człowieka, produkuje się od 3 do 5 kg biomasy, której człowiek nie jest w stanie zjeść. A przecież populacja ludzka dynamicznie się rozwija. W 2050 roku będzie nas 10 mld. Zatem nie możemy tego ogromu biomasy marnotrawić, kiedy bydło może ją przerobić na mleko oraz mięso.
Tu należy nadmienić, że tylko produkty pochodzenia zwierzęcego, czyli m.in. mleko i mięso, w tym przypadku wołowina posiadają tak szeroki wachlarz aminokwasów egzogennych, czyli tych, których organizm nie jest w stanie sam wytworzyć, bez podania z zewnątrz?
– Oczywiście tak, dlatego są to produkty niesamowicie pożywne i prozdrowotne, dlatego bardzo niebezpieczne jest to, gdy ktoś nawołuje do zaprzestania ich spożycia. Jednocześnie dziś w wysokoprzetworzonej żywności spożywamy wiele niepotrzebnych wręcz szkodzących organizmowi syntetyków, konserwantów, wypełniaczy i substancji wzbogacających. Dlatego okazuje się, że w wielu przypadkach mamy do czynienia z paszą dla ludzi, a nie pożywieniem, wszak pożywienie, jak sama nazwa wskazuje, ma być pożyteczne.
Takiego pożywienia w obszarze produktów zwierzęcych nie mamy zbyt dużo, jest to miód, mleko i mięso. Pokarm roślinny oczywiście jest pożyteczny, ale tylko w odpowiedniej kompozycji z produktami odzwierzęcymi. Bo sam pokarm roślinny nie zaspokaja wszystkich potrzeb naszego organizmu. Zaś przerzucenie się na mięso już tak, czego ja sam jestem najlepszym przykładem. Jedząc przez 4 miesiące tylko produkty pochodzenia zwierzęcego, miałem najlepsze od lat parametry życiowe potwierdzone badaniami krwi i badaniami wydolnościowymi. Oczywiście musi być to mięso dobrej jakości, w moim przypadku była to wołowina. Z czasem wprowadziłem do diety także produkty roślinne, bo nie jestem zwolennikiem ekstremizmów.
Dieta musi być zdrowa i zróżnicowana. Ale są przecież ludy na globie, żyjące w warunkach maksymalnie utrudnionej produkcji roślinnej, jak Jakuci z dalekiej północy, którzy żywią się w 99% mięsem. I są w stanie żyć latami bez suplemntacji, w przeciwieństwie do wegetarian, gdzie suplementacja jest konieczna. Weźmy pod uwagę chociaż to, że rośliny są ubogie w stosunku do produktów zwierzęcych w witaminę B12 oraz żelazo.
A jak na dzieci może wpłynąć brak mięsa i nabiału w diecie?
– Są dostępne wyniki badań, gdzie porównywano osiągnięcia w nauce dzieci w wieku szkolnym. Jedna grupa jadła tylko produkty pochodzenia roślinnego, a druga produkty zróżnicowane, roślinne i zwierzęce, zarówno nabiał, jak i mięso. Doświadczenie trwało kilka lat i okazało się, że dzieci z diety zróżnicowanej miały o 20% lepsze wyniki w nauce niż dzieci z monodiety roślinnej. Dlatego nie możemy eksperymentować, zwłaszcza z najmłodszymi organizmami, które się rozwijają. Zaś to co często słyszymy w mediach np. że mleko krów jest tylko dla cieląt, jest efektem daleko idącej propagandy.
Oczywiście to mleko jest dla cieląt bardzo zdrowe, ale cielę nie jest w stanie wypić całego mleka od matki będącej wydajną krową mleczną, a zaledwie jego znikomą część – około 10%. Resztę mleka trzeba wydoić, co sprawia krowie przyjemność, a jeśli krowy nie wydoimy, to wystąpi zapalenie gruczołu mlekowego prowadzące do stanu chorobowego.
Do zaprzestania spożycia mleka czy mięsa nawołują ludzie, którzy są oddaleni od produkcji żywności i nie rozumieją biologicznych podstaw procesów produkcji żywności. Z drugiej strony, u krów mięsnych, które produkują znacznie mniej mleka cielęta zostają z matkami przez cały okres odchowu i wypijają całe mleko swoich matek. Jest dużo fałszywego przekazu, że hodowcy znęcają się nad zwierzętami, idąc tym tokiem rozumowania, to można powiedzieć, że właściciele psów utrzymujący te psy w ciasnych mieszkaniach w mieście również się nad nimi znęcają, bo te warunki niczym nie przypominają ich naturalnych warunków bytowych.
Bydło również pielęgnuje krajobraz dzięki czemu nie trzeba kosić użytków zielonych, a są miejsca, gdzie nie można wjechać maszynami?
–Tak, a w jeszcze trudniejszych warunkach można wypasać owce. Natomiast jeśli pozwolimy biomasie z użytków zielonych urosnąć i wyschnąć, to może dojść do klęski żywiołowej. Przecież przyczyną ogromnych pożarów w Hiszpanii było właśnie to, że w wyniku zaprzestania wypasu powstała ogromna ilość wysuszonej biomasy, która uległa zapłonowi.
Jest też kwestia obornika – naturalnego nawozu wzbogacającego glebę w azot i w próchnicę oraz inne substancje odżywcze?
– To jest bardzo ważny aspekt. Jeśli nie ma obornika, to na glebach takich, jakie mamy w Polsce, diametralnie spada plonowanie, co obserwujemy w woj. zachodniopomorskim, gdzie bydła jest już bardzo mało. W to miejsce musimy produkować azot syntetyczny, a ten proces jest dopiero bardzo energochłonny i pozostawia ogromny ślad węglowy.
Co więcej z gnojowicy w biogazowniach możemy pozyskiwać zieloną energię w postaci metanu zamienianego na prąd lub ciepło. A dopiero potem poferment możemy stosować jako nawóz.
Z ciekawostek dodam, że bioreaktor biogazowni pracuje na podobnych zasadach jak żwacz krowy. Są już nawet innowacyjne technologie w etapie badań pozwalające zamieniać każdy krok krowy w oborze na energię elektryczną. To wymaga zainstalowania specjalnych mat gumowych wykorzystujących efekt zamiany oddziaływania mechanicznego na prąd. Co więcej, takie maty mogą być produkowane ze starych zużytych opon i to dopiero jest prawdziwa ekologia.